sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 31 "Zostajecie mężem i żoną."

-Justin... Oczywiście, że tak! -przytuliłam go, a chłopak mnie pocałował i postawił pudełeczko z pierścionkiem
-To mój pierścionek. Jest przekazywany kolejnej pani młodego mężczyzny.
-To ja go nie mogę przyjąć... -odsunęłam pudełko
-Możesz... Angela, bo się pogniewam jeśli go nie przyjmiesz.
-Dobrze Patty. -założyłam pierścionek na palec. -Pasuje jak ulał.


Nathan
    Od kilku dni szykowałem się ten dzień. Już jestem ubrany, Irma w sumie też. Zbiegłem po schodach na dół, wziąłem pod rękę moją narzeczoną i wybiegliśmy z domu, by nie spóźnić się na nasz ślub. Pod urząd podjechaliśmy moim Jeepem. Wciąż kocham Angelę, ale myśl, że ten palant ją przytula, całuje wkurwia mnie to. A najgorsze jest to, że ślub biorę tylko dlatego, by mój syn miał pełną rodzinę.
  Stanąłem z moja narzeczoną na przeciwko urzędnika. Ślub zacznie się za 15 minut. Moim świadkiem miał być Tom, ale jeszcze nie przywlekł swojego ciałka.
  W końcu przyszedł razem z świadkową, siostrą Irmy. Podszedł do panny młodej i się z nią przywitał. Po chwili podszedł do mnie.
-Słuchaj, robisz ogromny błąd.
-Nie. Daję Austinowi, to czego ja nie miałem.
-Ale nie kochasz Irmy.
-Chcę być ojcem, a tylko Austin mi został.
-Ale jej nie kochasz.
-Tak, to prawda. Dalej kocham Angelę.
-O wilku mowa... -Tom wziął telefon do ręki -Co mam jej powiedzieć?
-Co chcesz. -wzruszyłem ramionami
-No hej... Dobrze a mała? -moje oczy od razu zwróciły się na Parkera- Co? -popatrzył na mnie - Powiedzmy,  że dobrze. Angela, słuchaj bo Nathan chce ci coś powiedzieć. -dał mi telefon
-Heej.-powiedziałem niepewnie
-Chcesz mnie zwyzywać jak ostatnio?
-Nie.
-Dobra, co chcesz?
-Jak Clary?
-Dobrze, rośnie jak na drożdżach.
-Wyślesz jej zdjęcie?
-Tobie?
-To też moja córka.
-Na e-maila?
-Może być. A tam w ogóle jak u ciebie?
-Dobrze. Trochę się przeziębiłam, ale już wychodzę z choroby.
-Co się stało?
-Złapałam coś. Nie martw się, Clary jest zdrowa.
-Jaka jest? -usiadłem na krześle
-Podobna do mnie, ma twoje oczy, twoje ust. Jest taka słodka...
-Chciałbym ją zobaczyć.
-Jak słyszałeś kilka dni temu, przylecę na Wielkanoc, więc ją zobaczysz.
-Przepraszam za wyzwiska.
-Ja też. -mogłem sobie wyobrazić jej uśmiech
-Poniosło mnie.
-Nathan, jest ok. Co robicie?
-Nic. Siedzimy i się nudzimy.
-Słuchaj, ja muszę już iść, bo trzeba Clary nakarmić.
-Wyściskaj ją ode mnie.
-Dobrze. A ty tam wszystkich. Jak moi rodzice?
-W separacji. Ale myślę, że się pogodzą.
- Daj mi jeszcze na chwilę Toma.
-Kocham cię. -wyrwało mi się
-To dobrze. A teraz daj mi Parkera.  -dałem Parkerowi telefon
-Spoko... No też całuję. Trzymajcie się.- i się rozłączył
-I co mówiła?
-Pytała jak się czujesz...
-Patrz a mnie oto nie spytała.
-Możemy zaczynać?-spytał urzędnik.
-Tak.-podszedłem do Irmy i wziąłem ją za rękę
-Powtarzajcie za mną. -urzędnik na nas popatrzył. -Najpierw pan. 
-Świadom praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeńśki z Irmą Kelly i przyrzekam że uczynię wszystko, aby małżeństwo nasze było zgodne, trwałe i szczęśliwe
-Teraz pani.
-Świadoma praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeńśki z Nathanem Sykes i przyrzekam że uczynię wszystko, aby małżeństwo nasze było zgodne, trwałe i szczęśliwe
-Proszę wymienić się obrączkami i poproszę o państwa podpisy i podpisy świadków. -zrobiliśmy o co urzędnik prosił -Gratulacje. Zostajecie mężem i żoną. Może pan pocałować pannę młodą. 
   Złapałem ją w talii i pocałowałem. Starałem się myśleć, że to Angela. 

Angela
  Wybrałam numer Parkera i liczyłam sygnały. Dopiero po 3 odebrał.
-No hej!
-Hej Tom. Jak u was?
-Dobrze a mała?
-Znakomicie. Trochę się bałam, że się przeziębiła.
-Co?
-Nie, jest zdrowa. A jak Nathan?
-Powiedzmy,  że dobrze. Angela, słuchaj bo Nathan chce ci coś powiedzieć.
-Heej.
-Chcesz mnie zwyzywać jak ostatnio?-zdenerwowałam się

-Nie.
-Dobra, co chcesz?
-Jak Clary?
-Dobrze, rośnie jak na drożdżach.-poprawiłam kołderkę w łóżeczku
-Wyślesz jej zdjęcie?
-Tobie?
-To też moja córka.
-Na e-maila?
-Może być. A tam w ogóle jak u ciebie?
-Dobrze. Trochę się przeziębiłam, ale już wychodzę z choroby.
-Co się stało?
-Złapałam coś. Nie martw się, Clary jest zdrowa.
-Jaka jest?-usiadłam w fotelu bujanym
-Podobna do mnie, ma twoje oczy, twoje ust. Jest taka słodka...
-Chciałbym ją zobaczyć.
-Jak słyszałeś kilka dni temu, przylecę na Wielkanoc, więc ją zobaczysz.
-Przepraszam za wyzwiska.
-Ja też. -uśmiechnęłam się
-Poniosło mnie.
-Nathan, jest ok. Co robicie?
-Nic. Siedzimy i się nudzimy.
-Słuchaj, ja muszę już iść, bo trzeba Clary nakarmić.
-Wyściskaj ją ode mnie.
-Dobrze. A ty tam wszystkich. Jak moi rodzice?
-W separacji. Ale myślę, że się pogodzą.
- Daj mi jeszcze na chwilę Toma.
-Kocham cię. -wyrwało się mu
-To dobrze. A teraz daj mi Parkera -słyszałam przekazywanie telefonu -Pozdrów tam wszystkich.
-Spoko.
-I wycałuj. Całuję. Trzymajcie się.
-No też całuję. Trzymajcie się. -i się rozłączył
-Z kim rozmawiałaś? -Justin oparł sie o framugę drzwi
-Z Tomem.
-I co tam u nich?
-Po staremu.
-Sykes przeprosił cię za wyzwiska? -przytulił się do mnie
-Tak. -ziewnęłam -Chodźmy już spać. -złapałam go za rękę i zaciągnęłam do naszego pokoju
-Też padam. Jutro muszę być w studio. Poradzicie sobie?
-Tak, Nie martw się o nas. -pocałowałam go -Jest tutaj twoja mama, która traktuje Clary jak własną wnuczkę. Mamy zaproszenie do Londynu na święta.
-Weźmiemy moja mamę i pojedziemy.
-Myślałam o tym. -uśmiechnęłam się do Justina
   Poszłam do łazienki, przebrałam sie w piżamę i przyszłam do Justina. Leżał już w łóżku i czytał książkę. Położyłam się obok niego i zaczęłam razem z nim czytać. Wtuliłam się w Justinowskie ciałko i usnęłam.

*MIESIĄC PÓŹNIEJ*

-I co nie ma jak w domu? -spytał Justin całując lekko moją szyję
-Tak, dobrze wrócić. -wtuliłam się w niego
-Kochani, możecie wziąć malutką?
-Oczywiście Patty. -Zabrałam Clary od niej, a Justin wyciągnął dla małej wózek.
-Justin ja pójdę z małą na spacer, a ty rozpakuj się i Patty. -pocałowałam go. -Willy ci pomoże.
-Dobrze kochanie.
-Tylko się z nim przywitać.
    Zapukałam do drzwi. Otworzył mi braciszek.
-Angela?
-Na święta przyjechaliśmy. Ja, Clary, Justin i jego mama.
-Boże jak dobrze cię widzieć -uściskał mnie
-No... Też tęskniłam.. -Clary zaczęła płakać.
-Daj mi ja zobaczyć. -Willy wziął małą na ręce -Hej, kochanie.
-Willy, pomóż im tam. Ja idę z małą na spacer.
-Dobra.
 
   Poszłam przywitać się z chłopakami. Clary właśnie zasnęła. Zapukałam do drzwi domu TW. Otworzył mi Jay.
-Angela!
-Jay! Ciszej, właśnie zasnęła.
-Wchodźcie.-pomógł mi wejść
-Jest Nathan?
-Nie. Wyszedł...
-Tom?
-Na sofie leżakuję.
-Tom!! -wykrzyczałam na cały dom
-Tak?-przybiegł do holu -Kochanie!!-przybiegł i mnie przytulił
-No hej przystojniaku! -pocałowałam go w policzek
-Daj mi małą... Zobaczysz jak tylko urośnie zostanie moją żoną.- zażartował Tom.
-Tak... Widzę cię w roli mojego zięcia. -roześmialiśmy się
-Boże... jak mi was brakowało. -Jay mnie wyściskał
-Co się dzieje?- spytali Max i Siva -Hej, Angela!!
-Hej .-Tom oddał mi małą i wszyscy zatonęliśmy w grupowym uścisku.
     Nagle drzwi do domu zaczęły się poruszać....

_________________________________________________________________________________
I OTO 31!!!
Kto to może być??
Dowiesz się w 32 części "Jesteś Żonaty??"

1 komentarz:

  1. Nie skomentuje tego rozdziału, bo jestem wściekła na Nathana, ale za to mam coś innego do powiedzenia. Bębny proszę... Ten blog otrzymał nominację do nagrody The Versatile Blogger Award! Gratuluję! Więcej info http://theonewanteddirection-imaginy.blogspot.co.uk/2013/08/the-versatile-blogger-award.html

    OdpowiedzUsuń