czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 16 "Masz humorki jak kobieta w ciąży"

   Rano obudziły mnie poranne promienie słoneczne, przedzierające się do środka przez balkon. Popatrzyłam na Nathana- jeszcze słodko spał. Na ustach miał lekki uśmieszek. Włoski jeszcze po naszej upojnej nocy były w nieładzie. Spojrzałam na pokój -wszędzie były porozrzucane nasze wieczorne ubrania. Zaczęłam się zastanawiać czy wczorajsza noc nie była tylko snem. Podniosłam lekko kołdrę. Oboje nic nie mieliśmy na sobie. Uśmiechnęłam się na wspomnienie tej nocy. Dotyk Nathana na moim ciele, jego pocałunki, nasze pieszczoty.
   Delikatnie odsunęłam się od chłopaka i próbowałam wstać, owijając się kołdrą. Nagle przeszył mnie ból w okolicy podbrzusza.
-Kurwa!- jęknęłam cicho, by nie obudzić ukochanego
   Usiadłam z powrotem, i poczekałam aż przejdzie. Para sykesowych ramion owinęła moją talię.
-Witaj kotku. -przywitał mnie namiętnym pocałunkiem
-Hej! Wyspałeś się?
-Przy takim boskim ciele? Przy moim aniele? Oczywiście!- pocałował moje nagie ramię, a ja zaczęłam się rumienić
-Nathan przestań.
-Co przestań? Mówić prawdę? Musisz się do tego przyzwyczaić. Codziennie będę prawił ci komplementy i mówił jak mocno cię kocham.
-Tak?
-Tak! Jesteś przepiękna i uwierz w to, kobieto! A ty się wyspałaś?
-Przy tobie? Pewnie.- uśmiechnęłam się
-A bolało lub boli?- dotknął bolące miejsce
-Boli jak cholera. -syknęłam z bólu
-Wiesz... znam dobry sposób by przestało boleć. -położył mnie na plecach
-Z piosenkarza stałeś się lekarzem?? Nieźle. A więc doktorze co mam robić?
-Zalecam godzinami kochać się. Potrzebuje pani seksualnych uniesień.
-A od kiedy mam zacząć?
-Najlepiej od teraz. -zerwał z nas kołdrę i namiętnie pocałował moje usta.

   *KILKA GODZIN PÓŹNIEJ*
  Wstaliśmy dopiero po godzinie 14.00. Niedziela, to koniec naszego wspólnego weekendu. Przybita, ubrana w to, zeszłam na dół, gdzie Nathan krzątał się w kuchni. Popatrzyłam na stół. Były na nim gofry.
-Jesteś taki kochany.
-Misia, wiem co lubisz.-podszedł do mnie-  A soczek jaki?
-Pomarańczowy.-pocałowałam go
-Więc proszę. -podał mi szklankę soku
-Pysne- powiedziałam gryząc gofra -I to dla mnie?
-Tak, dla ciebie to co najlepsze. -złapał moją dłoń i ją ucałował
-Ale to koniec.- posmutniałam
-Nie...
-Ja mówię o weekendzie. To koniec. Musimy wrócić do szarej rzeczywistości. Do życia, które nie jest takie lekkie jak tutaj. -wstałam po skończonym posiłku -Więc co tutaj się stało, niech tutaj zostanie.
-Cała nasza noc ma tu zostać? Wiesz, że to było coś magicznego... Dla ciebie, dla mnie i dla naszego związku.-podszedł do mnie -To  był twój pierwszy raz. Wiem o tym... Masz 20 lat, jutro kończymy szkołę...
-Ty masz karierę, a ja studia.- popatrzyłam na niego
-Nie! Ja mam ciebie, a ty mnie. Więc dzisiaj zaszalejmy i pojedźmy do klubu na imprezę.
-Gdzie?
-Do "Nine".
-Spoko

   Spakowałam się, i około godziny byłam już gotowa na imprezę. Nathan też. (awww...... *___*) Pojechaliśmy do klubu i tam szaleliśmy. Przez pierwsze 3 piosenki tańczyliśmy w swoich objęciach. Później poszliśmy do stolika i zamówiliśmy sobie takie drinki i czekaliśmy na 4/5 The Wanted. W końcu przyszli i zaczęła się ostra impreza. Nathan już był lekko wstawiony, ja siedziałam mu na kolanach, Kelsey i Tom pili kolejne kieliszki wódki, Max przy barze podrywał jakąś blondynkę a Jay mu pomagał. Siva i Nare siedzieli i sączyli swoje koktajle.
-Nathan... Chodźmy zatańczyć.
-Idź sama.
-Ale ja chcę z tobą.
-Ale ja nie chcę tańczyć.
-Nie wiesz co tracisz. -wstałam, podeszłam do baru i zamówiłam whisky z lodem.
-Angela. -ktoś zawołał moje imię.
-O hej Louis. Co tam?
-Zatańczysz?
-A jesteś sam?
-Tak, a ty?
-Z  Nathem, ale on nie chce ze mną tańczyć.
-Ja nigdy bym tobie nie odmówił. Nigdy.
-To chodźmy. -złapałam go za rękę i poszliśmy na parkiet
     Całe 3 piosenki przetańczyłam z Lou. Po jakieś szybkiej piosence DJ zagrał "Stay". Louis złapał mnie w biodrach i zaczął delikatnie kołysać nimi. Czułam wściekły wzrok Nathana na sobie. Nie musiałam długo czekać, by chłopak przyszedł i uderzył Louisa prosto w nos.
-Co on ci zrobił?-spytałam, ciągnąc rękaw bluzy Nathana
-Obmacywał cię.
-Tylko ty masz prawo to robić?-pociągnęłam go w stronę stolika, by ludzie się nie interesowali
-No ba... Jesteś tylko moja.
-Jeszcze. Jeśli wywiniesz ten numer jeszcze raz, przysięgam, odejdę z twojego życia. A po drugie: mogłeś ze mną tańczyć i mnie obmacywać, ale nie wielki pan Nathan James Sykes wolał siedzieć i pić z kumplami.
-Zaczynasz?
-Jeszcze nic nie zaczynam.
-Przepraszam, nie chciałem.
-Nathan,  masz humorki jak kobieta w ciąży... Co? Przepraszasz?
-Tak. Zachowuję się jak dupek, przez to, że bardzo mi na tobie zależy.
     Pocałowałam go delikatnie i wróciliśmy do stolika. Siedzieliśmy i piliśmy kolejne kolorowe drinki. Wzięłam swój telefon i zaczęłam robić zdjęcia.


-Nie widzieliście Nathana?
-Nie.-odpowiedział Tom-Może w kibeku...
   Odeszłam tylko na chwilę, bo Willy dzwonił. Przyjeżdża za 3 dni. A mnie akurat w domu nie będzie. Nie mogłam doczekać się wyjazdu z ukochanym do mojego kraju.
    Nagle wpadłam na Irmę. Ominęła mnie i wyszła z klubu. Wróciłam do stolika i usiadłam obok Maxa. Nagle obok nas pojawił się Nathan. Był już jakiś nie swój.
-Kotku...- stałam i przytuliłam sie do niego
-Angela, chodźmy stąd.- złapał mnie za rękę, pożegnał z chłopakami i wyszliśmy z lokalu.
    Szliśmy objęci i całowaliśmy się na każdym rogu ulicy.
-Nathan, zimno mi trochę.- po chwili chłopak ściągnął swoją bluzę i mi ją dał
-Jest twoja. Przyjdź do mnie, to dam ci parę koszulek.
-Zostaw je jak będę u ciebie spała. Przydadzą się.
-To co. Jedziemy do mnie czy do ciebie?
-Do domu The Wanted. Po 1-sze: bliżej, po 2-gie: jestem śpiąca.

Nathan
   Patrzyłem jak klatka piersiowa Angeli spokojnie opada. Leżała ubrana w moją koszulkę. Nic nie pamiętam z tego wieczoru. Można mi wszystko powiedzieć.... Jestem taki naiwny, bo nie wiem co robię, gdy za dużo wypiję.
   Angela otworzyła zaspane oczy i spojrzała na mnie.
-Nathan, prześpij się. Jesteś zmęczony. -wtuliła się we mnie -Przestań o tym tak dużo myśleć.

*Ranek*
-Wstawaj!- przywitał mnie okropny ból głowy
-Nie!
-Nathan, spóźnimy się na koniec roku szkolnego. -Angela zerwała ze mnie kołdrę - No chodź. Ciesz się, że zakończenie jest na 12.00, Mamy po 11 więc zacznij się szykować.
 Spojrzałem na zegarek 9.45.
-Pogięło cię?
-Nathan! Przeproś.
-Przepraszam. Nie wstaję o tej godzinie, chyba że na zajęcia, na których śpię.
-Już wybrałam ci ubranie. Nathan wstawaj!
-Mam kaca.
-Na szafce masz lekarstwo i weź prysznic.
-Dobrze mamo. -wstałem i spojrzałem na dziewczynę. Już była ubrana.
       Zrobiłem to co kazała. Wypiłem lekarstwo, chwyciłem Angelę i poszedłem z nią do łazienki. Tam rozebrałem ją i siebie i wrzuciłem pod prysznic. Dopiero po godzinie wyszliśmy z pomieszczenia cali mokrzy.
-Nathan, szykuj się. -Angela zamknęła drzwi od łazienki.
-Tak, tak.
      Po chwili oboje byliśmy już gotowi.  Ja zabrałem tylko telefon ze szafeczki i poszliśmy na dół na śniadanie. Zjedliśmy tosty z Nutellą i pojechaliśmy do szkoły.
-O czym myślałeś w nocy?
-O milionie spraw. Co byś zrobiła gdybym nie byłbym ci wierny?
-Odeszła.-spojrzała na mnie - A co? Zrobiłeś to?
-Nie, nie masz się o co bać.
-Gdzie znikłeś w klubie?
-Nie pamiętam... czyli to była dobra impreza. A czemu ty  nie masz kaca?
-W porównaniu do ciebie piłam rozsądnie.
      Zaparkowałem swojego Jeepa i wysiedliśmy ze samochodu. Złapałem Angelę za rękę i poszliśmy w stronę szkoły. Teraz zauważyłem że ma bransoletki ode mnie.
      Przeszliśmy przez korytarz i weszliśmy do sali. Justin już tam był. Co poczułem gdy witał się z Angelą?? Złość, zazdrość ale w końcu wdzięczność za jej uratowanie.
-Justin, dzięki, że uratowałeś ją. -powiedziałem po przywitaniu się
-Spoko. Lubię ją ratować.
-Justin...-Angela pokryła się rumieńcem
-Dobra, zaraz się zacznie pieprzenie Smitha. -przewróciłem oczami
-To jak siedzimy?- spytał Bieber
-Ja i Nathan oraz ty i Katy. Wiem, że ci się ona podoba. 
-Nie...- Just zaprzeczał
-Uuuu..... ktoś wpadł po uszy... -zacząłem śmiać się z niego
-A ty co kolego? Świata po za Angelą nie widzisz. -Bieber się odgryzł
-To się nazywa miłość, Bieber.
-Po nazwisku to po pysku, Nathan.
-Po imieniu po ramieniu, Justin.
-Chłopcy..- krzyknął Smith - Uspokójcie się i zajmijcie miejsca. 

*PO SZKOLE*
-Spakowana już? -spytałem, wchodząc do jej pokoju
-Tak. Dwie walizki mi starczą. A ty?-Angela zdążyła się przebrać
-Jedna walizka to same snapback'i i full cap'y. A do kiedy tam będziemy?
-Dwa tygodnie odpoczynku i wracamy tutaj.
-Może chłopaki z nami pojadą?
-I ten urlop zamieni się w pracę... Wywiady, koncerty... zero spokoju... -wtuliła się we mnie
-Nie tym razem. Jestem tam z tobą. 
-Nathan, nie pyskuj. -uśmiechnęła się -Za dużo czasu spędzamy razem. 
-A przeszkadza ci to??
-Nie, no oczywiście, że nie. 


_________________________________________________________________________________

Oto 16 rozdział...
Co się stanie w Polsce....
Zapraszam już na kolejny 17 już rozdział tego opowiadania "Nie ma jak w domu, gdzie aż bije od nienawiści..."


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz