-On może być twoim synem. -matka wydarła się na ojca. -Musisz z nią porozmawiać. A to wszystko przez ciebie, bo nie umiesz zachować się porządnie. Przespałeś się z Karen 20 lat temu. Nathan może być twoim synem.
Zamarłam... NATHAN MOIM BRATEM....
-CO?!- wrzasnęłam na pół domu, a rodzice otworzyli drzwi
-Córeczko... -tato podszedł do mnie
-Nie tato. Zrujnowałeś moje życie. -zaczęłam płakać
-Kochanie co się stało?- Nathan przybiegł do mnie i przytulił
-Nathan... My... jesteśmy... rodz-rodz-rodzeństwem.-to słowo nie mogło przejść mi przez gardło
-CO?
-Nie możecie być razem. To kazirodztwo. -moja mama podeszła do nas
-A my spaliśmy ze sobą. -popatrzyłam na Nathana. -Czy wy tylko umiecie niszczyć?
-Możemy zrobić testy DNA, na pewno nie jesteśmy rodzeństwem. -Nathan mnie pocieszał
-Ale rozumiesz, że...-zaczęłam wpadać w panikę- że nie możemy być razem. Musimy rozstać się do czasu, gdy przyjdą wyniki badań.
-Jeszcze dzisiaj z chłopakami wrócę do Londynu. Musimy po prostu... chyba to koniec naszego związku.- Nathan zaczął płakać -Tylko, że ja nie chcę cię stracić. Kocham cię i nawet jeśli okażę się, że jesteśmy rodziną ja nigdy nie przestanę cie tak kochać. Nigdy nie uznam cię za siostrę. Zawsze będziesz tym kimś dla mnie.
-Chodź. -złapałam go za rękę i poszliśmy do naszej sypialni, gdzie jeszcze w nocy spędziliśmy upojną noc.
-I co dalej? -Nathan spytał wyciągając walizki
-Nie wiem... Najgorzej jak się okażę, że jednak jesteśmy rodzeństwem. Ja nie wytrzymam bez ciebie. Ja po prostu nie umiem bez ciebie żyć. Gdy cię nie widzę usycham, więdnę. Potrzebuję cię jak kwiat wodę.-przytuliłam się do niego -Ja... za bardzo cię kocham by, żyć bez ciebie.
-Proszę cię. Tylko nie rób nic głupiego. A teraz chodźmy i zróbmy ten test, by jak najszybciej wiedzieć.
Nathan
Widziałem jak się załamała. Musiałem ją pocieszyć. Musiałem być silny dla niej! Pokazać, że będę ją wspierał.
Ta wiadomość wstrząsnęła mną. Nie mogliśmy być rodzeństwem. Nie, to nie możliwe. Ale... Może... Nie, no co mnie nachodzi.
Byliśmy w laboratorium. Już pobrali moją krew, a teraz pobierają krew George'a.
-Kiedy będą wyniki?- spytałem pocierając miejsce po ukuciu
-Najszybciej za dwa tygodnie.
-Dlaczego tak długo?- Angela jęknęła -Ciociu, może da radę przyśpieszyć.
-Kochanie, znasz procedury. Musimy być pewni na 100% Będzie dobrze. Przez to,że twój ojciec nie mie trzymać ptaszka na wodzy to tylko jego wina.Spał matką Willa, jakąś kobietą, potem z Karen, a na końcu z twoją matką.
-Ale tu nie chodzi o tym z kim sypiał. Chodzi o to, że zniszczył moje życie u boku wspaniałego mężczyzny. -Angela przytuliła się do mnie -Strasznie chcę z nim być, ale fakt, że może być moim bratem. Ja po prostu nie umiem, ciociu bez niego żyć.
-Jeszcze będziecie szczęśliwi. Ja to wiem. -starsza kobieta przytuliła nas do siebie -Chodźmy na kawę.
-Nathan, a jak okaże się, że jednak jesteśmy rodzeństwem? -Angela spytała, pomagając pakować mi moje rzeczy
-Moja miłość się nie skończy. -powiedziałem, przyciągając ją do siebie -Dla mnie nie będziesz nigdy siostrą. I zamierzam dalej o ciebie walczyć. I zamierzam być z tobą, nawet gdyby.... -nie dała mi dokończyć bo mnie pocałowała. -Wiesz, że nie możemy?
-Wiem, i to najbardziej boli. -spuściła głowę -Proszę zostań tutaj, ze mną. -uklękła przede mną, a ja po chwili opadłem na przeciwko jej
-Dobra, zostanę z chłopakami tylko dla ciebie, ale musimy się pilnować.
-Nathan...-złapała moją koszulkę- A może... ostatni raz jako para?
-Nie wiem... A jeśli się okaże, że...
-Proszę. -widziałem w jej oczach desperację
-Mocno tego chcesz?
-Tak.
Oboje leżeliśmy w łóżku, przytuleni do siebie. Głaskałem aksamitną skórę Angeli i czułem jak moja klatka piersiowa robi się mokra od łez dziewczyny. Mną też szarpały emocje. schyliłem się i przytuliłem się do niej i zacząłem płakać.
-Spokojnie, przejdziemy wszystko razem. -Angela pogłaskała mnie po głowie
-Nie będę mógł żyć bez ciebie. -popatrzyłem prosto w jej oczy - Chcę, aby wynik był negatywny. Wtedy legalnie moglibyśmy kochać się, całować i robić to, co do tej pory.
-Też chcę aby tak było. Ja... Nathan... -pocałowała mnie i położyła na łóżku swoje jędrne i przecudne ciało, które tak uwielbiałem dotykać.
Dopiero po godzinie wyszliśmy z sypialni, przytuleni do siebie i przybici. Chłopcy wyemigrowali gdzieś z Aśką i innymi dziewczynami. Usiedliśmy na kanapie w salonie i siedzieliśmy w ciszy. Patrząc na siebie i trzymając się za rękę czekaliśmy na nie wiadomo na co... Wspominałem wszystkie chwile spędzone z dziewczyną. To jak przyszła do naszej klasy i to jak usiadła przy mnie.
Angela
Wtuliłam się w chłopaka i myślałam nad tym,że siedzimy już tu wystarczająco długo, a wyników jak nie było tak nie ma. Byliśmy tak samo przybici jak wtedy, gdy się dowiedzieliśmy, o zdradzie mojego ojca. Posmutniałam bardziej wspominając sobie wszystkie nasze chwile.
Zaczęłam bawić się bransoletką od Nathana z jego imieniem.
-Nie możemy tutaj tak siedzieć.-powiedział Nathan -To jeszcze bardziej nas denerwuje.
-Więc co chcesz robić?- spytałam patrząc na niego
-Chodźmy na spacer. Do tego lasu.
-Spoko.
Złapaliśmy się za ręce i wyszliśmy z domu. Po drodze milczeliśmy, patrzyliśmy tępo przed siebie.
-Nathan, ja tak nie umiem. -wskoczyłam mu na ręce i pocałowałam
-Wiesz...
-Wiem. Po prostu ja nie mogę w to uwierzyć. Czas już minął, a my dalej nie mamy pewności. KOCHAM CIĘ!
-JA TEŻ CIĘ KOCHAM! I obiecuję, że nikt inny nie zrani cię więcej. -pocałował mnie
Dalej byliśmy w sobie zakochaną parą... Dla ludzi. Szliśmy, całowaliśmy się, przytulaliśmy i trzymaliśmy za ręce.
W końcu dotarliśmy na miejsce. Nathan zjadał z mojej ręki maliny, poziomki i inne leśne owoce. I pomyśleć, że to wszystko może się skończyć. Poszliśmy w głąb lasu. Chciałam by Nathan zbudował tutaj dla nas dom i zamieszkalibyśmy w nim, wychowując gromadkę dzieci.
-O czym myślisz?- wyrwał mnie głos Natha
-O tym, że możesz tutaj zbudować dom dla nas i gromadki naszych dzieci. Z dala od problemów i innych rzeczy, które tylko komplikują nam życie.
-Myślimy o tym samym. Też chcę zatrzymać cię tylko dla siebie... Ale jeśli... Nie, nie chcę teraz o tym myśleć. -przytulił mnie od tyłu -Nacieszmy się sobą. -pocałował mnie za uchem -Będzie mi ciebie brakować.
-Mi ciebie też. Ja umrę, przyrzekam umrę.
-Ja też. -pocałował mnie -Tylko proszę cię, jeśli będziemy tym całym rodzeństwem, to żadne z nas nie zerwie kontaktu. Obiecaj mi to.
-Obiecuję. -pocałowałam go
-I jak się czujecie? -zapytała mama, gdy tylko wróciliśmy do domu
-Fatalnie -ujęłam to jednym słowem -Już siedzimy tutaj dwa tygodnie i dalej nie ma wyników. Ciocia Marcela mówiła, że góra dwa tygodnie... -razem z Nathanem na sofie
-Wyniki już przyszły -ojciec wydarł się od progu domu
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I oto 19!!!
Jakie będą wyniki??
Dowiecie się w 20 rozdziale "JESTEM W CIĄŻY!!!"
MATKO NO WEŹ.ONI NIE MOGĄ BYĆ RODZEŃSTWEM! I NIE BĘDĄ,NIE MOGĄ.MAJĄ BYĆ DALEJ RAZEM ♥ CZEKAM NA NEXTA,WENY KOCHANA :3
OdpowiedzUsuńCzemu mi to robisz? Oni muszą być razem... nie ma innej opcji. I czemu musisz zdradzać następny tytuł? Znowu nie będę mogła spać nocami i będę o tym myślała. Mam cztery wersje co może się stać w następnym rozdziale.
OdpowiedzUsuń1)Nie są rodzeństwem i będą mieli dziecko. (Mam nadzieje że to ta wersja)
2)Są rodzeństwem i będą mieli dziecko. (Tak nie może być bo to jeszcze bardziej skomplikuje ich życie)
3)Nie są rodzeństwem i ktoś inny jest w ciąży. (Taka wersja też mi się podoba a nawet jest lepsza od pierwszej no bo moim zdaniem są stanowczo za młodzi na dziecko)
4)Są rodzeństwem i ktoś inny jest w ciąży. (Ta ostatnia raczej nie no bo to by oznaczało koniec opowiadania moim zdaniem ale wszystko trzeba brać pod uwagę)
W tej chwili poje się twojej weny i tego na co możesz wpaść ale szczerze ci jej życzę i nie każ mi czekać długo bo będziesz miała na sumieniu nie wyspaną mnie ;)
Jutro mam wolne, więc dodam nowy rozdział!!!!
Usuń