piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział 21 "A więc jednak..."

-Ma pani szczęście. Gdyby nie ta wielka torba, straciła by pani dziecko.
-A Nathan dalej czeka na korytarzu?
-Tak. Ciągle pyta o pani zdrowie.
-Proszę mu nie mówić o dziecku...
-Dlaczego?
-To długa i skomplikowana historia. Przyrzeka pan doktor, że nic mu nie powie?
-Tajemnica lekarska zobowiązuje.


Nathan
Siedziałem jak głupi w tej poczekalni. Właśnie doktor Shane wyszedł z sali Angeli. Od razu do niego podbiegłem.
-I co z Angelą Levy?
-Ma połamane kilka żeber, jest potłuczona, ale ta wielka torba... powiedzmy, że miała szczęście. -spojrzał w kartotekę
-A kiedy będzie mogła wyjść?
-Jutro.
-Mogę do niej wejść?
-Tak, tylko nie za długo. Mam nadzieję, że wyjdzie pan szczęśliwy. -doktor poklepał mnie po ramieniu i uśmiechnął serdecznie, po czym poszedł do drugiej sali
    Wszedłem do sali, i zobaczyłem Angelę leżącą na łóżku i patrzącą w dal przez okno. Gdy tylko usłyszała, że zamknąłem drzwi odwróciła głowę w moją stronę.
-Jak się czujesz?
-Dziękuję, dobrze. -odpowiedziała chłodno
-Bolą cię żebra?- usiadłem obok jej łóżka
-Może. -popatrzyła na mnie lodowatym spojrzeniem
-Kurwa, o co ci chodzi? Zachowuj się jak zawsze, jak przed dwoma godzinami!- krzyknąłem na nią
-Nie krzycz na mnie. Gdyby nie twoja przemowa przed gabinetem, nie było by mnie tutaj -wykrzyczała na mnie -Prawie straciłam...-urwała
-Co?
-Telefon. -odwróciła twarz - To nie ja chcę uciec, tylko ty. - ściszyła głos - Gdzie zamierzasz uciec?
-Daleko. -podjąłem temat -Wiem co mówiłem i wiem co czuję. Po prostu to jest chore... Nasza miłość jest taka.
-Wrócisz teraz do Julki lub do Dionne?- spytała ze łzami w oczach
-Nie. One to zamknięte rozdziały.
-Tak jak nasz związek. Po prostu nigdy nas nie było.
-A więc jednak.... Ale wiedz ten miesiąc z Tobą był najlepszy w moim życiu.
-Przestań.
-Czyli już zero powrotów? -złapałem jej rękę
-Tak. - wyrwała dłoń i złapała się za brzuch
-Boli?
-Trochę. Powinieneś już iść. Chcę zostać...
-Sama.-dokończyłem za nią, a łzy popłynęły po moich policzkach
-Mama później do mnie przyjdzie. Ale w tej chwili owszem, chcę być sama. Obiecaj mi tylko, że jak wrócisz do Londynu dasz mi znać.
-Tyle to ci mogę obiecać. Zawsze cię będę kochał. -i wyszedłem

-Młody, słuchaj. Jutro z rana lecimy do USA. -oznajmił Tom
-Dobrze mi to zrobi. -odparłem pijąc whisky z lodem
-A Angela?
-Co ona? -spytałem odstawiając szklankę
-Miała z nami lecieć. -Tom usiadł obok mnie, i nalał sobie to samo co ja -Opowiadaj..
-Nie jesteśmy już razem. To moja siostra. Ogarniasz, spałem z własną siostrą. Za bardzo ją kocham, by od tak przystać o niej  myśleć.
-LilNath, jedziemy do LA. Tam o niej zapomnisz. Tam jest sporo napalonych lasek. Wybierzesz sobie jakąś i zapomnisz.
-Nie zapomnę o niej! Za bardzo ją kocham. Starałem się przez ten miesiąc o niej nie myśleć. I widzisz jak kończę... -wstałem i ruszyłem do swojego pokoju -Muszę ją zacząć kochać inaczej.

*Następny dzień*
Nie mogłem znaleźć sobie miejsca w samolocie. Spojrzałem na wyświetlacz mojego telefonu. Ukazała mi się ona śląca mi całusa. Jak mam przestać o niej myśleć, skoro ją tak mocno kocham?
-Wiem o wszystkim. -Kelsey usiadła obok mnie -Będzie dobrze. Może sfałszowano wyniki?
-Tom ci powiedział?? Najdłuższe kable w całym domu...  Nie, to sprawdzone laboratorium...
-A jak Angela?
-Też stara się  tym pogodzić. Spaliśmy ze sobą i to nie raz.
-Jeszcze wszytko się ułoży. Na złamane serce najlepsza jest nowa miłość.

Angela
*5 miesiące później*
-Will, przynieś mi lody waniliowe. -wykrzyczałam z salonu
-Już się robi głodomory.
    Po chwili William przyniósł wieeeelki pucharek lodów. Chłopak usiadł obok swojej ukochanej, prześlicznej i ciężarnej siostry (tak mnie) i zaczął zajadać ze mną lody.
   Za oknem zaczął padać śnieg. Przecież to środek lutego. Dziecko urodzi się za dwa miesiące.
   Pewnie spytacie się czy już zapomniałam o Nathanie. Otóż... nie!  Zawsze jak o nim myślę, zaczynam płakać. Dalej go kocham, a myśl, że noszę jego dziecko, jego część, uszczęśliwia mnie. Chociaż tyle będę miała z naszego związku.
   Zbliżyłam się z Justinem. Nie nie jesteśmy parą... Po prostu do dobry przyjaciel tak samo jak Lou. Louis wyznał mi niedawno, że mnie kocha, ale ja nie pokocham już nikogo innego. Żaden z nich nie będzie taki jak ON. I znów się poryczałam.
-Dalej nie rozumiem, jak można zostawić ciężarną dziewczynę i uciec do USA.- odparł Will
-Will,- otarłam łzy -Nie gadajmy o tym już setny raz. Lody się skończyły.
-Pójdę po nowe. Jakie chcecie? -spytał dotykając mój brzuch
-Bananowe. -oblizałam się i rozsiadłam na sofie, poprawiając moje ogrodniczki, a Will wstał
-Słyszałaś, że chłopaki wrócili?
-Jacy?-udałam głupią
-Angela, wiem, że to boli.
-Aaaa Max, Jay, Tom , Siva i dziewczyny! Tęskniłam za nimi.
-I Nathan.
-Kto?
-Ojciec twojego dziecka.
-Will, to skończony temat. Nie chcę go widzieć, ani o nim słyszeć. Rozumiemy się?
-Dlaczego już nie jesteście razem?
-Nie ważne. Ważne, że dziecko będzie miało wspaniałą matkę, wujka i dziadków. -złapałam brzuszek a dziecko kopnęło -Cy to nie jest ważne?
-Ważne, by dziecko miało oboje rodziców. Nie wystarczysz mu tylko ty. Zacznie kiedyś pytać o ojca.
-Do tej pory znajdę odpowiedniego kandydata.  Idziesz po te lody?
-Tak. -i wyszedł
     Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Moim żółwim tempem podeszłam do drzwi.
-Will czego zapomniałeś?- otworzyłam je i zamarłam


________________________________________________________________________________
I oto 21
Kto to jest?
Dowiesz się w 22 rozdziale "Tajemnic ciąg dalszy..."

3 komentarze:

  1. Piszzzzzz szybkooo kolejnyyyy ; )
    Zajbi*****Zarąbisty ; 333

    OdpowiedzUsuń
  2. CZYŻBY TO BYŁ NATHAN! :OOOOO TAAKAKAKAKAK TO MA BYĆ NATHAN,WYNIKI MAJĄ BYĆ SFAŁSZOWANE,A ONI MAJĄ BYĆ RAZEM! A I DZIECKO MA BYĆ ZDROWE :3 CZEKAM NA NEXTA,WENY ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem co mam pisać... może po prostu że świetny rozdział jak zawsze. Ja nadal sądzę że te wyniki są błędne albo jej matka miała romans i jej ojciec tak naprawdę nie jest jej ojcem. Życzę dużo weny.

    OdpowiedzUsuń