środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 18 "Angela, to nie tak jak myślisz..."

   Obudziło mnie w środku nocy gadanie Parkera. Dalej leżałam na Nathanie, ale któryś trzymał mnie za pośladki. Złapałam tą dłoń i zauważyłam, że nie jest ona ani moja, ani Nathana. Spoglądnęłam do tyłu. Ta dłoń była... Toma.  Zboczeniec. Przytulił się do mnie i jęknął
-Kelsey... Och Kelsey...
    Dużo mnie kosztowało by nie zacząć się śmiać. Szturchnęłam lekko Nathana.
-Co jest?
-Ciii....... Słuchaj.
     Przez 5 minut słuchaliśmy jęczenia Toma. Po chwili Nathan zauważył rękę kolegi na moim udzie.
-A ten gdzie łapy trzyma??
-Ciiiszej, bo ich pobudzisz... Chodźmy do drugiego pokoju.
      Poszliśmy do pokoju, który znajdował się na końcu korytarza. Niestety nie miał łazienki, a łóżko... marzenie. Położyliśmy się w nim i zaczęłam powoli zasypiać.
   

Nathan
   Gdy tylko dziewczyna zasnęła ruszyłem w poszukiwania łazienki. Trochę to potrwało zanim znalazłem upragnione pomieszczenie. Już po chwili ruszyłem ponownie do mojej dziewczyny. Było cholernie ciemno w tym korytarzu. Otworzyłem drzwi i wszedłem do strasznie ciemnego pokoju.  Podszedłem do łóżka i przytuliłem się do dziewczyny.
   Dziewczyna zaczęła krzyczeć. Zapaliła  światło i dopiero spostrzegłem się, że ta nie Angela. To była jakaś obca dziewczyna.
    Nagle wszyscy zbiegli się do tego pomieszczenia. Klaudia, George, Max, Tom, Jay, Siva, a na końcu Angela.
-Angela, to nie tak jak myślisz...-podbiegłem od razu do niej
-To nie tak jak myślę.... Więc jak?- uśmiechnęła się -Bo ja myślę, że pomyliłeś pokoje i dziewczyny. -Zwróciła się do rodziców- Możecie już wracać do siebie. Załatwię to.
     Gdy tylko jej rodzice wyszli, Angela wybuchła głośnym i nieposkromionym śmiechem jak reszta grupy. Dopiero po chwili też zacząłem się śmiać.
-Chłopaki, to jest Aśka.-przedstawiła nam dziewczynę. -Asiu, ten zbok -wskazała na mnie -to mój chłopak Nathan. A dalej Jay, Tom Siva i Max. -podbiegła do przyjaciółki-Jezu, tęskniłam za Tobą, debilu.
-Angela, jest 2 w nocy, ale też za tobą tęskniłam świrze. -odsunęły się od siebie i zaczęły gadać coś po polsku.
     Zrozumiałem tylko tyle, (może nie za wiele) swoje imię i chłopaków, oraz to, że Aśka jest naszą wielką fanką. (Ha!!! Znam proste słówka) Tak więc dopiero o 4 rano zwinęliśmy się do sypialni, gdzie byłem tylko ja i moja dziewczyna.
 
Angela
  W sypialni było cholernie zimno. Mogła się ubrać grubiej.... Zapomniałam, że to Polska.
     Położyłam się w łóżku i czekałam na Nathana. Przykryłam się po samą brodę... Brr.... Zimmmno! Nathan wrócił po 15 minutach. Położył się obok mnie i przytulił.
-Zimno.- zadrżałam i odwróciłam się do niego
-Mogę rozpalić w kominku.
-Możesz... A ja ubiorę coś innego.
-A co masz na sobie? -zapytał machając brwiami
-A to.- pokazałam koszulkę -Ale zimno...
-To rozpalę w kominku.
-Ale widzę, że Tobie nie jest zimno. -spojrzałam na jego nagi tors
-Nie, jest w sam raz.
-To rozpal.-przyjechałam koniuszkami palców w dół jego klatki -Ja tutaj poczekam.
-Ale z ciebie leniuszek. Jak tutaj zostanę to wcale nie będę musiał rozpalać.
-To tak chcesz się wymigać??- uśmiechnęłam się
    Chłopak przysunął mnie do siebie i mocno pocałował.
-Jeśli myślisz, że mnie to rozgrzeje, skarbie, sorry, ale musiał byś robić to godzinami. Pokażę ci jak się to robi.
-Ekspertka?
-Yhm... Odpręż się.
     Położyłam go na plecach i usiadłam na jego udach. Nachyliłam się i zaczęłam go całować. Sięgnęłam po wstążkę i przywiązałam mu ręce nią do łóżka.
     Moje usta zjeżdżały coraz niżej. Usta, szyja, obojczyki, brzuch, a na końcu podbrzusze. Ściągnęłam sykesowe spodnie, a moje oczy się rozszerzyły.
-Prawdopodobnie nie zaskoczę cie niczym czego wcześniej nie widziałaś...
-Stul dziób, Sykes.
    Zajęłam się swoją robotą. Nathan zdołał się odwiązać i położył ręce na mojej głowie. Zaczął pojękiwać, więc wróciłam do jego ust i zaczęłam go całować.
     Chłopak objął mnie i przewrócił na plecy. Podwinął moją koszulkę, którą po chwili rzucił gdzieś. Leżałam w samych figach. Nathan całował mnie po twarzy i szyi...
-Kochanie, to nie fair, że ja jestem nagi. A ty to co?
-Czekam...
-Już ci nie zimno?
-Nie...
-A na co czekasz?
-Na to, żebyś w końcu przestał gadać.-złapałam go za kark i pocałowałam.
            Nathan wrócił do pieszczot. Zjechał do linii moich fig i delikatnie muskał to miejsce. Spojrzałam na niego. Z zębach trzymał moje odzienie. Po chwili znów do moich ust. Jego usta błądziły po całym moim ciele, dając mi 100% rozkosz.
       Jego palce doprowadzały mnie do szaleństwa. Zaczęłam pojękiwać. Przyciągnęłam do siebie chłopaka i zaczęłam go namiętnie całować. Nathan przytłoczył mnie swoim ciężarem. Delikatnie we mnie wszedł.
-Jesteś piękna.- powiedział, całując mnie lekko  w czoło.
-Naaathan-jękłam
      Chłopak po woli zaczął przyśpieszać... Słychać było tylko nasze jęki i przyśpieszone, urywane oddechy. Wiedziałam, że po tym wszystkim, trzeba będzie wrócić do problemów i codziennego, szarego życia. Przysunęłam się bardziej do Nathana, nie chcąc by ta chwila się skończyła. Mój chłopak umiał czytać we mnie jak w nikt inny. Wiedział co się ze mną dzieje w danym momencie.
-Co się kotku stało?
-Nathan... -przytuliłam się do niego -Ja nie chcę by ta chwila się kończyła.
-Możemy stąd nie wychodzić nawet wieczność. Wszystko dla ciebie.
-Może dzisiaj po południu pójdziemy na spacer do lasu?
-Pewnie. -pocałował mnie -To co kończymy?
-Tak.
     Nathan pchnął jeszcze dwa razy i doszliśmy w tym samym momencie. Nathan oparł czoło o moje ramie i ciężko oddychał.
-Jesteś fantastyczny.-powiedziałam po chwili
-Ty też. Jak myślisz... obudziliśmy kogoś?
-Mam nadzieję, że nie. Uczę się od najlepszych.-pocałowałam go
-Lata praktyki, skarbie.-opadł w końcu obok mnie
-Nie lata, tylko ilość.
-Chyba tak. -pocałował moje czoło.
     Wzięłam jego koszulkę i włożyłam na siebie. Wtuliłam się w sykesowe ciało i szybko odpłynęłam na sennej łodzi.

Nathan
    Angela była mistrzynią wszystkiego. Patrzyłem jak jej klatka unosi się spokojnie w górę i w dół. Muszę coś zrobić by nie odkryła zamiarów chłopaków co do niej. Nasz związek nie będzie tematem numer jeden na wszystkich spotkaniach. Scooter już nie chce o tym słuchać, tak samo jak ja. A szczególnie Maxa i jego sprośnych komentarzy na temat mojej ukochanej.
 "JA TO BYM ZADOWALAŁ JĄ CAŁĄ NOC." -ciągle siedziało to w mojej głowie
-Nathan.- drzwi się otworzyły i ujrzałem Jaya.
-Co?-szepłem, by nie obudzić dziewczyny.
-Bo cały zespół chciał przeprosić za te komentarze na temat... -kiwnął głową, pokazując na Angelę -Nie gniewaj się już na nas. A i Tom kazał przekazać, że jesteśmy za ścianą i słyszeliśmy jak się seksiliście. Stary, tu też są ludzie.
-Dobra, sorry. Dziś mnie nie ma po południu. Idę z Angelą na spacer...
-Już tam tylko nie uprawiajcie seksu, bo nie chcemy skandalu. Ej, a Aśka jest wolna?
-Jay... -Angela się podniosła -Tak jest i spadaj do siebie. Jest 6 rano. Pojebało cię, czy chcesz się przytulić?
-Kusząca propozycja. -I zaraz Jay znalazł sie obok Angeli - Poprzytulam się do was.
     Angela odwróciła się do niego twarzą i pocałowała w policzek. Przytuliła się do niego i zasnęła. Ja po chwili przywarłem do niej i również przysnąłem.
     Obudziło mnie szturchanie. Spojrzałem na zegarek prawie 9. Zamknąłem oczy i ponownie przytuliłem się do Angeli.
-Nathan, trzeba wstać. -szturchnęła mnie dziewczyna
-Jeszcze 5 minut.
-Zaraz śniadanie będzie na stole. -ja i Jay od razu się podnieśliśmy, a Angela rozłożyła na poduszkach -Śniadanko do łóżka, tylko migiem. Obojętnie który przyniesie. I mówię, że mam ochotę na mleko czekoladowe i grzanki z dżemem.
-Już niosę. -wstałem i nagle usiadłem
-Czemu nie idziesz?
-Bo Jay tu jest.
-Mi też przynieś. -usiadł obok Angeli
     Owinąłem się kołdrą i podszedłem do moich bokserek. Złapałem je i z szybkością światła wsunąłem na siebie.
-LilNath, mogłeś od razu powiedzieć, że nagi jesteś. Pomógł bym ci się ubrać. -popatrzyłem na niego miną "POJEBAŁO?" -Dobra, dobra. -podniósł ręce w geście obronnym -Idź już po to śniadanie, bo słyszę jak Angeli w brzuchu burczy.
-Chyba w twoim...-dziewczyna uderzyła go lekko w ramię.
-Dobra, mleko i grzanki razy 3.
    Wyszedłem i poszedłem do kuchni. W pomieszczeniu krzątała się Klaudia.
-Dzień dobry.-przywitałem się
-Dzień dobry Nathan.
-Pysznie pachnie. Co zrobiłaś?
-Grzanki  z dżemem i mleko czekoladowe.
-To ja na tacę poproszę 3 razy.
-Trzy??
-Tak. Dla mnie, Angeli i Jaya.
-Widzę, że się nie rozstajecie.
-Jay, przyszedł do nas na chwilę, ale Angela chciała się do niego przytulić, więc spał z nami.
-Cała Angela.... Jak Artur i Michał żyli też z nimi tak spała. Strasznie ich kochała... Tylko ze mną się kłóciła. Ojca wtedy w domu nie było. Gdy tylko uciekła do Willa, w tym domu zrobiło się smutno. Nie było żadnej wesołej dziewczyny.
-Przepraszam za pytanie... Co się stało z chłopcami? Angela nic nie mówi...
-To było z jakieś 6 miesięcy po jej ucieczce. Bawili się tutaj niedaleko i ktoś ich porwał. George jest wpływowym człowiekiem i bogatym. Okup wynosił za obu milion złotych.  Przygotowaliśmy pieniądze ale było już za późno. Moi chłopcy już nie żyli. To przeze mnie, bo ich nie upilnowałam. -zaczęła cicho płakać -To moja wina.
-Klaudia, to niczyja wina. -przytuliłem ją i poczułem jak łzy spływają mi po policzkach -Musiało się tak stać. Ja mogę się obwiniać, że wypadek, w którym zginęła moja mama i moja siostra to moja i tylko moja wina.
     Klaudia popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem. Wiedziałem, że za dużo mówię... To było moją największą wadą. Nie było łatwo tak o tym mówić.
-To było z jakieś 4 lata temu. Jako nastolatek chciałem wszystkiego spróbować, sięgałem po dragi. Kiedyś moja mama, ja i Jess jechaliśmy samochodem.Pokłóciłem się z mamą, bo chciała mnie wysłać na odwyk. I wtedy powiedziałem, że lepiej by było, gdyby umarła. I długo na to nie czekałem.Tydzień później skrycie wziąłem działkę marihuany. Jak co tydzień jechaliśmy do babci. Mama źle się czuła i kazała mi prowadzić.  Pamietam tylko tira i przerażone wrzaski mamy i Jess. Następne co pamiętam, że po tygodniu lub miesiącu ocknąłem się w szpitalu. Ale ich już nie było. To moja wina, że ona nie żyją. To ja prowadziłem i to ja jestem wszystkiemu winny.-otarłem łzy. -Czasami myślę, że zamiast ich mogłem ja zginąć. Gdybym mógł cofnąć czas nie zażył bym tego świństwa. Przeszedłem załamanie nerwowe, z którego pomógł mi wyjść Will. 
-Poczekaj, jak nazywała się twoja mama?
-Karen Sykes. -Klaudia pobladła, gdy usłyszała tylko imię mojej mamy
-Nathan... Idziesz z tym śniadaniem?- usłyszałem głos ukochanej
-Wybacz, idę do głodomorów. -złapałem tacę i poszedłem do sypialni.

Angela
   Po śniadaniu chciałam przejść się po domu. Przechodziłam obok gabinetu ojca, gdy usłyszałam kłótnie rodziców.
-George, albo jej to powiesz, albo ja to zrobię.
-Nie, nie wiemy czy to prawda. 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I oto 18 już rozdział....
Co państwo Levy ukrywają przed córką?
Dowiecie się w rozdziale 19 "Nie możecie być razem."

1 komentarz:

  1. Dawaj następny!! Proszę ja tu zaraz zawału serca dostanę. Kończenie w takich momentach powinno być karane ;) Proszę cię nie każ mi długo czekać. Życzę ci dużo weny.

    OdpowiedzUsuń