sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział 17 "Nie ma jak w domu, gdzie aż bije od nienawiści..."

      Polska... Mój kraj. Jak dobrze znów tutaj być. Nie ma jak w domu, gdzie aż bije od nienawiści... Dwa lata... tak dużo się nie zmieniło. Ja się zmieniłam...
     Nathan złapał mnie za rękę i mocno do siebie przytulił. Czekaliśmy na moją mamę, która po nas przyjedzie. Niestety, Parker wydarł mi się do ucha. Debil.... Po co ich wzięliśmy ze sobą?? Bo wakacje wszystkim się należą.
    Mam nadzieję, że mnie mama pozna. Zmieniłam kolor włosów, bo źle się czułam w moim naturalnym kolorze. Dziś ubrałam to. Chłopaki mieli na sobie to.
   Po chwili usłyszałam piski dziewczyn. Razem z chłopakami zostałam pociągnięta do męskiej toalety.
-Chłopaki!- krzyknęłam
-Co?- spytał Siva
-Nico! Jestem dziewczyną!! Zauważyliście to?- spytałam zła na wszystkich, a w szczególności na Max'a, bo mnie tu wepchał.
-Nie gniewaj się. A co miałem wepchać nas do  damskiej?-Max odgryzł się
-Na przykład... Siku mi się chcę.
-To sikaj...- Max i jego głupie komentarze.
    Przewróciłam oczami, założyłam ręce na piersi i popatrzyłam na każdego lodowatym spojrzeniem.
-Panowie... -Nathan zwrócił się do nich -Sądzę, że to te trudne dni.
-Sykes, a w ryj chcesz??
-Lil Nath skąd my to znamy...- powiedział Tom -Z Kelsey nie da się czasami gadać.
-A do Nareeshy nawet lepiej nie gadać...-Siva poprawił swoje włosy
-Jeszcze raz ktoś powie o okresie dostanie Nathan.
-Czemu ja mam za was obrywać?
-Bo Angela ma trudne dni.- i Nathan dostał w ramię
-Auć!! Bolało!
-BO MIAŁO! -wrzasnęłam - A teraz wybaczcie, muszę zobaczyć czy mama już przyjechała.
-A jakie to miasto?
-Wrocław.- ucałowałam Nathana i wyszłam
      Po chwili zadzwonił mój telefon. To była moja mama.
-No, gdzie jesteś?
-Na lotnisku mamo, a ty?
-Przed głównym wyjściem. Czekam.
-Mamo, a wzięłaś wana tak jak prosiłam?
-Tak. Szybciej, bo Edward nie może długo czekać.
-Nowak może poczekać.
-Angelo Moniko Levy, masz już ruszyć się i tu wyjść.
-Mamo ale nas jest 6.
-Ile?
-Szóstka, bo jeszcze znajomi.
-Wszyscy będziemy w wanie?
-Tak. Mamo, zaraz będziemy.
-Czekam.
       Weszłam z powrotem do toalety. Akurat Nathan załatwiał swoje potrzeby.
-Może byś pukała?-zapytał zapinając rozporek
-Nie zaskoczysz mnie niczym, czego nie widziałam.
-Uuuuu.... Ale młoda mu pocisła... -chłopaki buczeli
-Słuchajcie. Moja mama już na nas czeka. Chodźmy.
       Wyszliśmy wszyscy, a Nathan złapał mnie a rękę.  Mama czekała na nas na terminalu. Od razu puściłam rękę Nathana i do niej podbiegłam.
-Mamo. Jak dobrze cię widzieć..- przytuliłam się do niej
-Ciebie też córciu. Długo kazałaś na siebie czekać. -mama odsunęła się ode mnie, a chłopaki przyszli.
-Mamo, to Max, Tom, Jay, Siva, a Nathana już znasz.
-Miło was poznać.-mama przywitała ich w ich ojczystym języku (mama polka, ojciec anglik)
-Witam cię Klaudio.- Nathan ucałował dłoń mojej rodzicielki
-Witaj chłopcze. -matka przytuliła go -Witajcie w Polsce
       Po przywitaniach poszliśmy do wana. Zapakowaliśmy się i usiedliśmy na miejscach. Mama z Edwardem z przodu, Jay, Siva, Tom za nimi, Nathan i Max z tyłu. Ja usiadłam na kolanach Nathana. Na szczęście mama mnie nie widziała. Gdy tylko ruszyliśmy wtuliłam się bardziej w chłopaka.
-Obiecaj mi, że nie zajmiesz się pracą. - szepnęłam mu do ucha
-Jak mówiłem Ty, ja i nikt inny.
-Na serio? Nikt nie będzie nam przeszkadzał?-zapytałam pewna obaw, o zrujnowanie naszych wakacji.
-Chyba, że ci czterej debile.
-Jak się o nich wyrażasz? Nathanie Jamesie Sykes. Uważaj na język w obecności...-nie dał mi dokończyć, bo wpił się w moje usta
-Tak, wiem. Teściowej...-powiedział, gdy się ode mnie odkleił
        Spojrzałam na niego ze zdziwieniem. Nawet gdyby to był tylko żart... Uderzyłam go lekko w żebra.
       Nagle Edward gwałtownie skręcił tak, że spadłam z kolan ukochanego i wylądowałam ciałem na Maxie.
-Dzięki.-odpowiedziałam otrzepując tyłek
-I co? Lecisz na mnie. -Max szepnął mi do ucha
-Chciałbyś.-zgniotłam kolanem jego klejnoty rodowe
-Uuuu... Tak to się kończy jak zaczynasz z Angelą.-Nathan złapał mnie w biodrach i usadził na swoich kolanach
-Wiedz, że zaraz podróż się kończy i mój ojciec cię przesłucha. Potem moja mama to zrobi.
-Spokojnie. Jakoś się z nimi dogadam.
-Tato jest Anglikiem, a mama dobrze zna angielski. Czasami tylko potrzebuje tłumacza tak jak ostatnio. Ja od 6 roku życia uczyłam się tego języka, by móc tak jak teraz rozmawiać płynnie. A, i Nathan, w domu jest moja przyjaciółka Aśka. Tylko się nie przestrasz, bo ona jest do mnie podobna.
-A może to twoja siostra.
-Nie. Na świecie jest około 7 osób podobnych do mnie. Może.... Nie gadajmy o tym. To tylko nasz czas... Prawda?
-Tak. Ty, ja i sypialnia. -poruszał znacząco brwiami
-Nawet o tym nie myśl.  Nathan, jesteś jakiś niewyżyty?
-A moja wina, że masz takie boskie, cudne, seksowne i całuśne ciało. -nosem szturchnął moją szyję
-Wysiadamy!-oznajmiła moja mama

 -Angela, ale niespodzianka!!-tato odebrał mi dopływ powietrza
-Witaj ojcze. Nie w pracy?
-Nie. Przygotowujemy się do przeprowadzki. A ci młodzi panowie to...
-Moi przyjaciele.
-A jest tam twój chłopak?
-Tak. Zgadnij to który. Chłopaki, zbiórka!
-Dzień dobry.-przywitali się wszyscy
-Tatko, to Tom Parker, Siva Kanesweran, Jay McGuiness, Max George i Nathan Sykes.  W skrócie zespół The Wanted. Chłopaki to jest mój tato George Levy. No tato, jak myślisz, który jest mój?
-Tom... -tato chciał go uściskać, ale pokiwałam przecząco głową -Max... -sytuacja powtórzyła się jeszcze  dwa razy
     W końcu przytulił Nathana, a potem każdego z osobna. Poszliśmy do jadalni, bo mama przygotowała jakieś polskie smakołyki: pierogi, kluski śląski, gołąbki, rosół, schabowy... Milion kalorii było na tym stole. Chłopaki zasiedli na miejscach a mama dawała im kolejne dania do skosztowania. Na deser przygotowała moje ulubione ciacho KARPATKĘ!!!
      Po wykwintnym obiedzie mama umiejscowiła nas w pokojach. Czasami warto mieć wielki dom. Moja mama rozdzieliła mnie z moim chłopakiem. Poszłam do niej z tą sprawą.
-Mamo, czemu ja i Nathan nie możemy być razem w pokoju?
-Nie chcę zostać babcią. 
-Mamo...-przewróciłam oczami -Możesz być oto spokojna. Nie zostaniesz babcią. I Nathan będzie spał ze mną. Gdzie on ma spać?
-U Artura. -mama posmutniała 
-Wszystko ok?-przytuliłam ją
-Po prostu chyba jeszcze się nie pozbierałam.
-Wszystko będzie dobrze. Masz teraz mnie na dwa tygodnie. 
-Ale tu bez nich cicho. -zauważyła moja mama
-Mamo, ja już pójdę. 

Nathan
-Chodź synu.-powiedział teść -Porozmawiamy.
-Dobrze. -i za nim poszedłem do gabinetu
      Usiadłem na przeciwko niego. Za ty ciężkim dębowym biurkiem wyglądał tak groźnie. Poruszyłem się niespokojnie na fotelu.
-Więc to ty skradłeś mi córkę. Mam nadzieję, że traktujesz ją jak księżniczkę.
-Tak.
-I jeżeli jej coś zrobisz...
-Will mi już to mówił. Nie zamierzam skrzywdzić pana córki, bo skrzywdził bym siebie. Ona jest częścią mojego życia, częścią mnie samego. 
- Kończyliście szkołę...I co dalej?
-Ja mam zespół, a Angela może iść na studia. Ja za nią nie decyduję i przepraszam za to, że wprosiliśmy się z zespołem do państwa domu. Chciałem spędzić z ukochaną całe wakacje, zanim wyjadę na pół roku do USA.
-Angela wie o tym?
-Nie, ale nie chcę jej stresować. Powiem jej w odpowiednim czasie.
-Dzień przed wyjazdem czy kilka godzin? Ona nie jest głupia, Nathan.
-Chcę ją zabrać ze sobą. Ma wizę?
-Tak, ma. Nathan, ona jest jedyną rzeczą, która mnie jeszcze w życiu cieszy. Kiedyś zrobiłem badania DNA. Will nie jest moim synem, a tak się cieszyłem. Nie chcę im rujnować życia, dlatego, że Eliza mnie okłamała. Matka Williama była moją żoną. Tylko nic im nie mów. Ale koniec o moim życiu.... Rozumiemy się jasno?
-Tak, panie Levy.
-Mów mi Geogre.

Angela
Siedziałam w pokoju, gdy wszedł Nathan. Promienny uśmiech bił z jego twarzy.
-Co się stało?-spytałam podchodząc do niego
-Masz fajnego ojca. Pojedziesz ze mną do USA na pół roku?
-Nie wiem... Jasne, że tak.
-Uuh, no... to... wiesz... Co robimy?
-Idziemy kocie spać. Moja mama nie chce zostać babcią... Rozumiemy się?
-Tak.-kiwnął głową,a ja go pocałowałam
-Nathan... daj mi swoją koszulkę do spania.
-Którą?-wyciągnął stos
-Tą.- wzięłam ją -Idziesz ze mną posiedzieć w wannie?
-Nie kuś. -klepnął lekko mój tyłek
-No chodź... Nic ci się nie stanie.
-No dobra.-podniósł mnie i zaniósł do łazienki
        Wyszliśmy z niej godzinę później. Ubrani w piżamy położyliśmy się do łóżka. Nagle drzwi się otworzyły i 4/5 The Wanted wparowało przestraszone do mojego pokoju.
-Co jest?-Nathan podniósł się
-Bo w tamtym pokoju straszy...-odezwał się Jay- Możemy spać z wami?
-Tsaa...-odparłam
        Chłopaki rozłożyli się na łóżku, przyciskając mnie do Nathana. Nam to nie przeszkadzało.Położyłam się na Nathanie i zasnęłam... Ciekawe tylko gdzie jest Aśka.....


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mamy 17!!!!
Jak Aśka zareaguje na przyjazd przyjaciółki i chłopaków
Dowiesz sie w rozdziale numer 18 "Angela, to nie tak jak myślisz..."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz