sobota, 27 września 2014

Rozdział 44 "Osusz oczy, sercu sól zaszkodzi"

Nathan
-Lekarza, szybko!-biegłem przez cały korytarz, krzycząc
-Co się stało?-zjawiła się starsza pielęgniarka
-Moja dziewczyna została otruta. -powiedziałem szybko i zaprowadziłem do sali -Tutaj.
-Proszę poczekać na korytarzu. -weszła a ja usiałem obok sali.

Bez perspektywy
   Gdy dziewczyna opuściła salę numer 7, Loczek pognał za nią. W korytarzu rozpoznał jej rude, sprężyste, falujące długie włosy. Stała do niego tyłem, więc śmiało mógł oglądać co owa dziewczyna robi.
   Biegł za nią, aż wybiegła na ulicę i jej ślad się urwał. Szukał jej wzrokiem, aż zobaczył jak wsiada do taksówki. Podbiegł do samochodu i otworzył drzwi.
-Wysia...-przerwał w połowie słowa
-Co pan robi? -powiedziała kobieta, okrywając się szalem -To moja taksówka. Proszę znaleźć sobie inną. -zamknęła drzwi wozu i odjechała.
 Jay stał chwilę zdezorientowany. Miał ją już prawie.

Stella
   Obserwowałam McGuiness'a z ukrycia. Przyglądałam się mu uważnie, i po chwili uznałam, że właśnie jego szukałam. Był tym o którym skrycie śniłam. Powoli zaczęłam wychodzić ze swojego ukrycia. Jay stał i rozglądał się. Moje serce zabiło mocniej. Ależ on wyglądał w promieniach słońca. Dech zaparł mi w piersiach, a kolana zmiękły na ten widok.
-Hej...-byłam już obok niego i delikatnie się uśmiechnęłam
-Cześć. -jego uśmiech umiał roztopić lód
-Em... umm.... która godzina?- zaczęłam się jąkać
-22:45 -popatrzył na mnie znowu i ten jego uśmiech
-Dziękuję Jay. -uśmiechnęłam się lekko
-Proszę Stella.-przyciągnął mnie i pocałował namiętnie

Angela
  Obudziłam się z bólem głowy. Tak potężnym że od razu złapałam się za głowę. Musiałam kogoś przy tym uderzyć, bo usłyszałam jęk.
-James?-spytałam szeptem
-Tak, kochanie.- poczułam jego wargi na czole, momentalnie się w niego wtuliłam
-Przepraszam, że obudziłam. -odparłam lekko przestraszona
-Nic się nie stało. -znów pocałował moje czoło -Nie spałem. -dotknął mojego policzka -Dzisiaj ważny dzień dla ciebie, słońce.
-Wiem, zacznę widzieć. -uśmiechnęłam się -Nie mogę się doczekać, aż będę mogła cię zobaczyć. -pocałowałam go
-Ja też kochanie. -usiadł obok mnie

Nathan
-Chcę zobaczyć wszystko. -powiedziała, a ja przytuliłem ją mocniej
-Zobaczysz, ukochana. -pocałowałem jej głowę. -A teraz odpoczywaj.
-Ty też musisz. -złączyła nasze dłonie i położyła głowę na moją klatkę. -Ale tak bardzo mi się nie chcę. -powiedziała i zaczęła rysować na mojej ręce różne wzorki
-A co chciałabyś robić? -spytałem, myśląc tylko o tym by teraz wycałować całe jej ciało, by znów móc jej zasmakować.
-Różne rzeczy. -odparła, wzruszając ramionami
-A jakie? -uśmiechnąłem się
-Zakazane w szpitalu. -podniosła głowę
-Czyli jakie? -podniosłem się i pochyliłem nad nią
-Zakazane. -powiedziała z uśmiechem a ja pocałowałem najsłodsze usta świata
    Powoli zacząłem całować jej ciało, ściągając z niej piżamę a z siebie na razie koszulkę. Angela mruczała, gdy ssałem jej skórę na szyi i z przymkniętymi leżała, oddając się przyjemnością, jakimi ją obdarowywałem.
    Pocałowałem jej obojczyk, czując że moje spodnie zaraz się rozerwą. Podniosłem się lekko i zobaczyłem moją ukochaną, taką jak kocham najbardziej: piękne piersi mieszczące się w mojej dłoni, kuszące wcięcie w talii, wyćwiczony brzuch (i trudno powiedzieć byłoby, że urodziła naszą księżniczkę), jędrne uda, ten skarb, który miałem znów okazję smakować. Popatrzyłem na jej twarz: usta idealne do całowania przez moje, jej brązowe oczy patrzące na mnie z miłością, jaką mnie darzyła, jej kształty nos i dołeczki w policzkach jak się uśmiecha, tak jak w tym momencie.
   Dotknąłem jej policzka i delikatnie ją pocałowałem. Usta Angeli smakowały jak truskawki.
Całowałem ją dalej a ona wplątała dłonie w moje włosy lekko ciągnąc za ich końce przez co z moich ust wydobył się cichy jęk. Moja ukochana uśmiechnęła się i zjeżdżając w dół po moich plecach, ścisnęła mocno moje pośladki, a ja zaśmiałem się. Była tak seksowna, że chyba bardziej się nie da. Przesunęła dłonie znów na moje ramiona i dotykając lekko mój brzuch przeszła do spodni, z pod których wystawały bokserki Calvina Kleina.  Angela rozpięła moje spodnie i wraz z moją bielizną zrzuciła na podłogę obok łóżka. Znów dotknęła mojego brzucha i zjechała dłonią na moje przyrodzenie.
      Dziewczyna zaczęła masować jego główkę a ja mruknąłem z powodu przyjemności. Przymknąłem oczy i mruczałem wprost do jej ucha. Zabrałem jej ręce i ułożyłem nad jej głową podtrzymując jedną a drugą błądziłem drogą do jej skarbu.
-Jaaames... -powiedziała i rozszerzyła bardziej swoje nogi -To tortury... -wymruczała mi do ucha
-Wcale nie. -powiedziałem z uśmiechem na twarzy i dotknąłem wewnętrznej strony jej uda, a Angela bardziej rozchyliła uda ukazując cel podróży mojej dłoni.
-Pragnę cię.... -wyszeptała przygryzając płatek mojego ucha
-Ja ciebie też. -pocałowałem jej obojczyk
     Moje pocałunki zjechały do jej brzucha. Polizałem go a dziewczyna jękła. Pocałowałem jej uda i zacząłem wdychać jej zapach. Był taki słodki. Zanurzyłem głowę w jej muszelce (xD) i posmakowałem jej językiem.
-James...- wyrwało jej się, a mnie w pewnym stopniu zabolało
   Przyssałem się do jej łechtaczki, wchodząc w nią dwoma palcami. Jej jęki tylko budziły we mnie  bolesne podniecenie. Pożądałem jej, tak że aż to bolało. Widzieliście taką miłość? Pewnie nie. Dołożyłem trzeci palec i poczułem jak jej mięśnie zaciskają się i rozluźniają na moich palcach. Wyjąłem z niej palce i ich miejsce zajął język. Wchodziłem nim głęboko w moją ukochaną dopóki czułem jej orgazm na języku. Po skończonym szczytowaniu dziewczyny, podniosłem się i pocałowałem ją namiętnie.
   Oplotła mnie swoimi nogami. Wszedłem w Angelę powoli, stopniowo. Słyszałem jej jęki, więc ją całowałem. Wszedłem cały. Znów byliśmy jednością. Było mi ciepło i dobrze jak w domu. To było tylko moje miejsce. Spojrzałem na nią. Uśmiechnęła się leciutko a ja pocałowałem jej obojczyk ruszając się powoli. Jęknęła. Przyssałem się do jej szyi i poruszałem swoimi biodrami. Angela wbiła paznokcie w moje ramiona co uwielbiałem. Zacząłem szybciej w nią wchodzić i wychodzić. Całowaliśmy się i przeżywaliśmy wspólny orgazm. Doszedłem w niej, a Angela chwilę po mnie.  
    Dalej leżałem na ukochanej. Pocałowałem ją namiętnie i ułożyłem obok niej.

Angela
-To było cudowne. -powiedziałam i wtuliłam się w spocone ciało chłopaka
-Owszem. -pocałował mnie czule, a ja oddałam mu pocałunek
-Kocham Cię. -dotknęłam jego policzka
-Ja ciebie też. -uśmiechnął się
   Przez całą noc nie spaliśmy. Kochaliśmy się jeszcze parę razy. Czułam znajome ciepło, takie jak z Nathanem. Przegryzłam wargę na wspomnienie tej nocy. Była cudowna, a ja i James staliśmy sie jednością. Kochałam go, a on mnie. To się liczyło.
   James spał a ja po cichu wstałam. Odszukałam drogę do łazienki i tam poszłam. Stanęłam pod prysznicem i odkręciłam wodę. Pozwoliłam zimnemu strumieniowi spłynąć po moich plecach. Moje bolące mięśnie zaczęły się rozluźniać.
   Zaczęłam myśleć... Myśleć, że ta noc z Jamesem jest błędem, że zdradziłam tym Nathana. Ale.. Ale on to samo zrobił. Zdradził mnie z Emily. Dalej błądziły mi jego słowa po głowie: "Jest taka jak ty, tylko widzi...''
  Oczy mnie zapiekły. Gnój. Zniszczył mi wiarę w miłość... zniszczył naszą miłość. A teraz? Nie uratował mnie nawet. James to zrobił. Usiadłam pod prysznicem i czułam jak strumień wody opada na moje ciało. Po moich policzkach zaczęły płynąć pierwsze łzy. Jedna, druga... Nie zauważyłam gdy zrobiło się więcej a ja głośniej płakałam.

Nathan
   Obudził mnie brak ciepła Angeli obok siebie. Usłyszałem jak ktoś się myje pod prysznicem. Uśmiechnąłem się do siebie. Ta noc była wspaniała a w pokoju jeszcze unosił się zapach kilku godzinnego seksu. Położyłem się na plecach i uśmiechałem do sufitu.
   Nagle z łazienki usłyszałem szloch. Myślałem, że się przesłyszałem. Usiadłem na łóżku, ściągając z siebie kołdrę. Znów ten odgłos. Podszedłem do drzwi łazienki i otworzyłem je, po czym wszedłem do środka.
  Angela siedziała pod prysznicem i płakała. Miała podkurczone nogi, głowę schowana w dłoniach miedzy kolanami. Płakała.
-Sukinsyn. -powiedziała cicho, wycierając twarz.
  Wciągnąłem powietrze i podszedłem do niej. Usiadłem za nią i mocno przytuliłem do siebie. O dziwo, nie odrzuciła mnie tylko mocno wtuliła w moje ciało.
-Shhh. -zdołałem powiedzieć -Co się stało kochanie?
-Nathan. -pociągnęła nosem
-Co zrobił?- spytałem połykając gulę w gardle.
-Wszystko. -odparła po chwili -To skończony temat dla mnie. Liczymy się my. -wybuchła płaczem
-Osusz oczy.-dotknąłem jej policzka i wytarłem łzy- Sercu sól zaszkodzi.-pocałowałem ją delikatnie- Lepiej jest bez łez.-wyszeptałem w jej usta.
-Krajewski. -uśmiechnęła się
-Mój tato ciągle tego słuchał i mi to tłumaczył. -pocałowałem ją
-Kocham cię. -powiedziała w ojczystym języku
-Ja... ściebie... teź. -odparłem dumny, że tylko tyle umiem.
-Ach, James.- uścisnęła mnie i pocałowała

Angela
-Tato, denerwuje się. -przegryzłam wargę.
-Córeczko. -ojciec usiadł na łóżko i wziął moją rękę - Doktor Peterson jest najlepszy. Będziesz znów widzieć.
-Właśnie siostrzyczko. -Will pocałował moja głowę
-Kocham was. -uścisnęłam ich mocno
-Kochanie, coś do picia? -spytał tata
-Nie mogę przed operacją. -powiedziałam i usłyszałam jak tato wychodzi. -Will...
-Mała ma sie dobrze. -uśmiechnął się -Mia dobrze się nią zajmuje. -zaśmiał sie
-Oooo widzę, że to na poważnie. -uścisnęłam jego dłoń
-Tak. -pocałował mój policzek -Jay, Tom z Kelsey i Siva z Nareeshą przyjdą.
-Aaaa-ucieszyłam się- Boże tęskniłam za nimi.
-Jesteśmy. -wrzasnął Jay
-Jay -wyciągnęłam do niego ręce i po chwili znaleźliśmy się w niedźwiedzim uścisku. -Tęskniłam braciszku.
-Ja za tobą siostrzyczko. -poczochrał mi włosy za co w odwecie zrobiłam to samo.
-Słońce. -Tom wlazł do sali a za nim odgłos szpilek-pewnie Kelsey
-Oooo i nawet Tomsley przyszło mnie zobaczyć. -uśmiechnęłam sie i znów "misia" zaliczyłam
-I Siveesha (sorry jeśli nie tak) -krzyknął Mulat a moja przyjaciółka zaśmiała sie po czym oboje mnie przytulili
-Jejku, dużo was. -zaczął się śmiać mój tato
-Tak. -uśmiechnęłam się lekko -Brakuje tylko...
-Mnie -usłyszałam Jamesa i od razu miałam uśmiech od ucha do ucha
   Podszedł do mnie i namiętnie pocałował. Usiadł obok i czułam jak się uśmiecha.
-No to są wszyscy. -odparłam z uśmiechem
-Tak, kochanie. Wszyscy co cię kochają. -mój ukochany pocałował moją głowę.
-Więc jeśli pójdzie coś nie tak... -przerwałam na chwilę -Kocham was. -spuściłam głowę a wszyscy mnie przytulali.
 
   Po dwóch godzinach leżałam na sali. Modliłam się, by wszystko bylo dobrze.
-Pani Levy, gotowa do operacji?-zapytała mnie pielęgniarka
-Tak.-po tych słowach nałożyła mi maskę
-Proszę liczyć do dziesięciu. -powiedziała a ja wykonałam zadanie
    Śnił mi się Justin. Machał do mnie. Podał mi rękę a ja ją złapałam i poszłam razem z nim. Usiedliśmy na pomoście nad jakiś jeziorem.
-Tęskniłam za tobą Juss. -powiedziałam i przytuliłam się do niego
-Wiem, ja za tobą też skarbie. -pocałował mnie w głowę. -Nie możesz tutaj zostać.
-Dlaczego Justin? -spoglądnęłam na niego
-To nie tutaj jest twoje miejsce. Ono jest tam na dole. -pokazał a ja zauważyłam siebie na stole. -Oni cię potrzebują. -wskazał na moją rodzinę
-Nie rozumiem. -patrzyłam dalej na swoje ciało
-Umierasz kochanie. -powiedział to spokojnie- Nie mozesz tutaj zostać. To nie twój czas.
-Twój też nie był. -spojrzałam na niego -Chcę byś był obok mnie.
-Jestem. -popatrzył na mnie i dotknął miejsce gdzie biło serce. -Jestem tutaj... -drugą ręką wskazał moja głowę -... i tutaj. -uśmiechnął się -Zawsze tutaj będę, więc będę przy Tobie i Clary. Proszę cię, spoglądaj czasem do góry, bym mógł widzieć twój uśmiech, w którym się zakochałem. -objął mnie i znaleźliśmy się obok mojego ciała. Poczułam nagle ból w klatce piersiowej.
-Justin. -przytuliłam go -Będę tęsknić. -pocałowałam go delikatnie, a on odwzajemnił pocałunek i znów ten ból
-Aniołku, wracaj do siebie. -i zniknął a ja wróciłam do żywych

Bez perspektywy
    Operacja trwała już godzinę. Szła świetnie, aż dziewczynie serce przestało bić. Lekarze zaczęli ją ratować.
-Szybko! Elektrowstrząsy. -powiedział dr. Peterson
    Próbował, aż za trzecim razem odzyskali dziewczynę. Operacja dalej przebiegła bez komplikacji. Doktor Peterson spisał się. Mógł sobie pogratulować. Teraz zostało tylko czekać.
   Doktor wyszedł z sali operacyjnej do rodziny Angeli. Podszedł do rodziców dziewczyny.
-Udało się. -powiedział z amerykańskim akcentem i uśmiechem na twarzy -Za jakiś czas okaże się, czy zakończyliśmy leczenie sukcesem. Jest 99% szans na to by wzrok powrócił.

Angela
*2 tygodnie później*
-Jezu długo jeszcze? -zaczęłam kręcić się na fotelu
-Czekamy na doktora Petersona kochanie. -przytulił mnie James
-Chcę najpierw zobaczyć małą, a potem ciebie. -powiedziałam cicho do niego - Później całą resztę.
-My tutaj jesteśmy -oburzyli się moi przyjaciele
-Już jestem. -powiedział lekarz gdy wszedł do sali, w której było ciemno, bo tak lepiej dla mnie
    Doktor zaczął powoli odwijać bandaże. Czułam, że zaraz wydarzy się coś wielkiego i tak było. Stanął przede mną i odkleił dwa gaziki z moich oczu i otworzyłam powoli powieki.

_________________________________________________________________________________
I oto rozdział 44!!
Przepraszam że tak długo :)

Co się stanie??
Czy nasi bohaterowie będą nadal razem?
Zapraszam na rozdział 45 pt; "I will always love you"

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 43 "Udało się!"

 Nathan
   Podszedłem cicho do okna, a reszta robiła to co ja. Rozejrzałem się uważnie i prócz Max'a i tego osiłka był jeszcze jeden. Pokazałem to Tomowi na palcach, a on na znak porozumienia kiwnął głową. No kurwa, działamy pod wpływem emocji, a Tom to leniwiec kanapowy, który ogląda za dużo filmów.
  Usłyszeliśmy jak ktoś podjechał i zaraz obok nas Justin i jego banda.
-No nareszcie! -powiedział Tom a ja go gestem ręki uciszyłem -Co tak długo?
-Trzeba było się przygotować. -podniósł koszulkę, a naszym oczom ukazał się gnat -Ale jak widać wy też nieźle ubezpieczeni.-Cicho się zaśmiał
-Jest trzech ludzi.-powiedziałem szeptem
-To my dwóch. -powiedział Justin -My się tym zajmiemy a wy oddajcie nam broń.
-Chcę ją uratować!-powiedziałem zły głośniej
-Nathan, my się tym zajmiemy.  -uciszył mnie Justin
-Nie! Ona tam jest!- wrzasnąłem na nich wszystkich
-Nathan, też ją kocham. -popatrzył na mnie Juss -Dobra, Sykes idziesz z nami...
  Przyglądałem się jak moi przyjaciele odchodzą, a ja zostaje na posterunku razem z Lukiem.
-To tak. -odparł po chwili Juss -Luke -wskazał na blondyna obok mnie- Bierzesz ze sobą Roba i idziecie sprawdzić teren. -przejrzał pozostałych -Pete, wezmiesz Matta i wejdziesz tyłem. -cała czwórka poszła -Nathan... niepostrzeżenie wejdziesz do magazynu i ja odzyskasz. -spojrzał na mnie -Cały mój świat, jest w twoich rękach.
-To też mój świat. -powiedziałem spoglądając na niego
-Więc tego nie zjeb.- i wszedł do środka, po czym ja i paru ludzi.


Angela
-Tak, kochanie właśnie ja. -powiedział Louis
-Nie. -odsunęłam się od niego, a on brutalnie mnie objął- Puść, to boli. -wyrywałam się
-Zaraz będziesz w nowym domu kochanie. -dotknął mojego policzka a ja zrzuciłam jego rękę
-Nie waż się mnie dotykać. Uważałam cię za przyjaciela, a okazałeś się chujem. -cofałam się, aż moje plecy dotknęły ściany -Brzydzę się tobą. Wolę umrzeć, niż być z takim palantem jak ty. -poczułam silne uderzenie w policzek. Od razu w moich oczach pojawiły się łzy, które powoli płynęły po twarzy.
-Zamknij się. Skończył się miłosierny Louis. Zawsze chciałem ciebie, tylko dla siebie. -przycisnął swoje ciało do mojego -Byłaś moją obsesją. Nie umiałem sobie z tobą poradzić. I od teraz już należysz do mnie. Od dzisiejszej nocy -podniósł moją nogę i oplótł za sobą i przywarł do mnie bliżej -Nie potrzebujesz tych dwóch chłopaczków. Musisz poczuć mężczyznę.
-Proszę, zostaw mnie. -powiedziałam, cicho łkając i próbując go odepchnąć
-Nie rozumiesz, że już ze mną zostajesz? Au -kopnęłam go kolanem w brzuch, a on z pięści mnie w policzek na co krzyknęłam.


Nathan
  Usłyszałem jej krzyk. Była tutaj, a myślałem, że się mylę. Jeśli coś jej zrobią obiecuje, że rozpierdolę każdego po kolei, zaczynając na Max'ie a kończąc na tym sukinsynie, co porwał Angelę.
Patrzyłem jak Justin rzuca się na łysego i okłada go pięściami, po cichu klnąc.
  Przeszedłem niepostrzeżenie obok całej bójki, i skierowałem się w źródła krzyku. Podszedłem do wielkich drzwi prowadzących do mniejszego korytarza. Szedłem powoli i bezszelestnie. Wyobrażałem sobie, co zrobię. Stanąłem za kolumną i wysunąłem dłoń z bronią, prawą nogę a potem cały. Zbadałem teren i dalej z wyciągniętą bronią szedłem przed siebie do drzwi na końcu korytarza. Usłyszałem szamotaninę, głośnie odgłosy. Pobiegłem w tamtą stronę. Chwyciłem klamkę drzwi i lekko je uchyliłem.
   On stał do mnie tyłem, a ona błagała, by przestał. On całował miejsca, w których ja zostawiałem jej pocałunki.
-Zostaw ją. -otworzyłem drzwi mocnym kopnięciem
-Hahahaha! -odwrócił się, wystawił Angelę przed niego i przystawił bron do jej skroni
-Louis. -powiedziałem i patrzyłem na nich
-Przegrałeś. Słyszałeś przegrałeś.-zaśmiał się głośniej
-Puść ją.- powiedziałem robiąc dwa małe kroki w ich stronę
-Nie podchodź, bo zastrzelę ją. -Angela zaczęła płakać
   Stanąłem i patrzyłam na nich. Tomlinson ją obejmował a przy jej skroni była lufa jego pistoletu. Czułem się jakby ktoś zabrał mi serce i zaczął je na moich oczach ciąć wielkim tasakiem. Nic nie mogłem zrobić.  Tylko stałem.
-Nie rób jej krzywdy. -powiedziałem po cichu


Angela
-Nie mam zamiaru. -odparł Lou po wypowiedzi Jamesa.
-Puść ją. -słyszałam jak odblokował broń
-Idź. -puścił mnie a ja powoli zaczęłam iść do drugiego chłopaka
-Dobrze skarbie, chodź do mnie. -mówił James ciepłym głosem a ja po chwili zatonęłam w jego objęciach
   Pogłaskał mnie po głowie i pocałował w czoło. Zaczęłam bardziej płakać, ściskając w dłoni jego koszulkę. Zaczęliśmy powoli odchodzić. Nakrył moje nagie ramiona swoją kurtką i przeszliśmy przez jakiś zimny chyba korytarz.
-Jesteś cała, kochanie? -zatrzymał sie w pół kroku i odwrócił mnie do siebie twarzą -Jesteś cała posiniaczona.
-James... marzę tylko o moim łóżku. -wymusiłam uśmiech, ale czułam, że to nie koniec na dzisiaj.


Nathan
   Patrzyłem na jej popuchnięte oczy od płaczu i sińców, na rozciętą wargę, na kolejne siniaki na jej twarzy i na nadgarstkach. Pogłaskałem ją tam na co usłyszałem jej jęk bólu. Po mojej twarzy poleciały pierwsze łzy, Przytuliłem ją mocno, do siebie i pocałowałem w głowę.
-Już, nikt cię nie skrzywdzi. Obiecuję.


Bez perspektywy
   Louisowi nie podobało się, że znów przegrał z Nathanem. Wymyślił tak doskonały plan, a teraz Angela znów była z Sykes'em.  W pierwszym magazynie Max bił się z Justinem, Harry (karczycho co był z Max'em) z Petem a Mark z Matt'em.
    Justin stał nad Max'em i trzymał pięść w powietrzu.
-Jaka jest tutaj twoja rola? -powiedział sycząc
-Ważna. -wypluł krew ten drugi -To koniec. -po czym dostał od chłopaka jeszcze raz z szczękę -Nikt jej nie będzie miał. -zaśmiał sie Max -To koniec wszystkiego.
    Przerażony Justin wstał i pobiegł do miejsca, gdzie Louis się kierował. Stał tam Nathan odwrócony do Tomlinsona plecami i wtulona w niego Angela.
   Wystrzelił pocisk prosto w plecy Sykes'a. Justin rzucił sie i osłonił swoją piersią chłopaka i ukochaną. Dostał. Było słychać krzyk dziewczyny i kolejny strzał, tylko że z broni Nathana. Louis padł.


Nathan
   Zrobiłem to co musiałem... Zabiłem Louisa. Angela była bezpieczna. Popatrzyłem na nią. Trzymała dłoń na brzuchu Justina. Krew była wszędzie. Ukucnąłem obok nich. Justin ciężko oddychał, a Angela próbowała tamować krew.
-To nic nie da. -odparł zaciskając zęby. podłożyłem pod jego głowę zwiniętą bluzę -Angela, ja umieram. -powiedział patrząc na nią.-Pamiętam twój wyraz twarzy gdy powiedziałem, że cię kocham, najdroższa. -dotknął jej policzka i lekko się uśmiechnął
-Justin... -szepnęła a on wytarł jej policzek -Nie umrzesz. Będziesz biegał z Clary, widział jej uśmiech. -lekko uniosła kąciki ust- Więc, nie możesz umrzeć.
-Aniołku. -pogładził jej policzek -Muszę odejść. -spojrzał na mnie -Udało się! Odzyskałeś cały mój świat. Opiekuj się nią. -zaczął mówić powoli -Jeśli mogę być tak bezczelny... -zaśmiał się -Nazwijcie swojego syna po mnie. -popatrzył na nas z uśmiechem -Jesteście stworzeni dla siebie.- złączył ze sobą nasze dłonie
-Dobrze...-ścisnąłem jej dłoń i wytarłem łzy -Będę się nią opiekować. Wiesz, że jest moim wszystkim. -spojrzałem na nią i lekko się uśmiechnąłem, a Angela zakryła włosami swoja twarz
-Justin... -dotknęła jego policzka- Nie umrzesz. Będziesz z nami. -słyszałem jak nasza ukochana dalej płakał, jej głos sie łamał.
-Pocałuj mnie po raz ostatni. -wyszeptał Juss i popatrzył na mnie, a ja kiwnąłem na znak pozwolenia.


Angela
 Pocałowałam delikatnie Justina. on odwzajemnił dotykając moich włosów.  Całowałam go dalej i przypomniały mi się słowa Nathana, gdy całowałam go na pożegnanie zaraz po narodzinach Clary. "Chciałbym cię tak całować na powitanie.''. Zaraz po tym Juss powiedział dokładnie to samo.
-Chciałbym cię tak całować na powitanie, lecz nie tylko. Całe życie. - czułam jego wzrok na sobie
-Justin...-nic nie odpowiedział -Justin! Nie zostawiaj nas!
-Kocham cię Aniołku. -powiedział, a ja poczułam jak nie oddycha
-Justin!!! -zaczęłam go ratować- Masz żyć!!! Rozumiesz!!!-wyłam najgłośniej jak umiałam i upadłam na jego ciało.
   James zabrał mnie i mocno przytulił. Zaczął powoli mnie kołysać i uspokajać.
-Skarbie, on jest teraz w lepszym miejscu. Patrzy na ciebie z góry. -pocałował mnie w głowę i chwile później przybyło pogotowie i zabrało ciało Justina

*3 dni później*
   Stałam nad grobem Justina i płakałam. Selena obwiniała mnie o jego śmierć. James mocno mnie przytulił do siebie, a ja z Clary w wózku wtuliłam się w niego, chowając się pod jego płaszczem. Tego dnia jakby całe Stratford żegnało wspaniałego człowieka. Nawet niebo płakało jak ja.
   Wszyscy odeszli, zostałam tylko ja, James i Pattie. Przytuliłam swoja niedoszłą teściową i płakałam razem z nią.
-Pattie...
-On jest tam, gdzie jest lepiej... -powiedziała płacząc -Wiem, ze chciał cię uratować kochanie. -pocałowała moją głowę
-Zawsze będziemy twoją rodziną Pattie. -pocałowałam jej czoło -Ja zawsze będę synową a Clary twoją wnuczką. -przytuliłam ją mocno

*2 dni później*
    Szpital. Oddział okulistyczny. Godzina do operacji. Czekałam na ten dzień od wypadku, aż zobaczę Clary, rodziców, przyjaciół, Pattie oraz Jamesa. Tak mocno go kocham. Nie sądziłam, że ktoś zastąpi mi Nathana.
    Co do Maxa... Złapali go, ale zdążył wykrzyczeć, że jest ktoś jeszcze kto chce nas zniszczyć i to sie uda tej osobie. Tyle o nim
-Denerwuje się. -powiedziałam ściskając dłoń Jamesa.
-Skarbie, będziesz znów widzieć. -pocałował mnie a ja odwzajemniłam pocałunek lekko pogłębiając
-Marzę o czymś innym. -uśmiechnęłam sie zalotnie
-Uwierzysz, że ja też? -zaśmiał się, po czym znów mnie pocałował


Nathan
  Za kilka dni stanie sie jasne dla niej, że ja i James to jedna osoba. Pokochał mnie na nowo, szkoda tylko, że Jamesa. Byłem o siebie zazdrosny. Całowałem ją gdy wszedł Tom do sali.
-Młody chodź do mnie. -rozkazał
-Skarbie zaraz wrócę. -pocałowałem ją i wyszedłem na korytarz zaraz za przyjacielem.
-Wiesz, że ona pozna prawde?
-Tak, wiem.. I mam nadzieję, że mi wybaczy. Kocham ją całym sercem, tak jak małą.
-Wiem i ułoży się.
  Minęła nas pielęgniarka i weszła do sali Angeli.
-Niezła nawet. -powiedział Jay podchodząc do nas patrząc za pielęgniarką
-No nawet. -powiedziałem patrząc gdzie wychodzi


Angela
   Siedziałam na łóżku i patrzyłam uśmiechnięta w sufit. Nagle ktoś przyszedł do sali.
-Przyszłam pani zrobić zastrzyk. -powiedziała prawdopodobnie pielęgniarka
-Proszę. -powiedziałam
   Pielęgniarka wstrzyknęła coś do kroplówki a ja zaczęłam sie żle czuć.


Nathan
    Wszedłem do sali, gdzie Angela leżała. "Śpi"- pomyślałem i usiadłem obok niej. Dotknąłem jej ręki i wybiegłem na korytarz.



_________________________________________________________________________________

I OTO 43 ROZDZIAŁ!!!!!!

CO SIĘ STAŁO JAK MYŚLICIE??

ZAPRASZAM JUŻ NA 44 ROZDZIAŁ "OTRZYJ OCZY, SERCU SÓL ZASZKODZI"

wtorek, 2 września 2014

Rozdział 42 "Uratuję cię!"

Angela
  Ocknęłam się z czymś na oczach i przywiązana prawdopodobnie do krzesła. Wzięłam głęboki łyk powietrza, i poczułam jak wszystko mnie boli. Są czasem sytuację, w których Bogu dziękuję, ze nie widzę.
  Nagle usłyszałam trzask drzwi i kroki do mnie. Przełknęłam gulę w gardle. Ktoś dotknął mojej twarzy i pogłaskał po policzku.
-Zostaw mnie.-powiedziałam cicho
-Nie mogę kurewko. -to był ten zbir z magazynu
-Dlaczego?-wypłakałam-Dziś muszę być w szpitalu. Proszę wypuść mnie.
-Nie mogę kurewko. -powtórzył. Och, gdybym tylko widziała.
-Proszę... -wyszeptałam
-Mówiłem coś kurewko.- dostałam z pieści w twarz -Bądź grzeczna, albo jeszcze raz dostaniesz. -zaśmiał się 
     Płakałam i przeklinałam siebie za to, że nic nie widzę, jednocześnie dziękując, że nie muszę oglądać taj perfidnej mordy. Czułam, że to będzie koniec. Nie zobaczę już rodziny, Clary, Tom'a, Kelsey, Jay'a, Sivy, Nareeshy, Will'a, Justin'a i Nathan'a. Ciągle w mojej głowie brzmiały jego słowa "Kocham cię". Całe życie 
przeleciało mi przed oczami. Całe zawierało Nathan'a i naszą córeczkę. 
    Szkoda, że on zdążył o nas zapomnieć i założyć nową rodzinę. Tego mu nigdy nie wybaczę. 


Stella
-Max.. Jak nasz plan??- zapytałam szybko rozglądając się po kuchni
-Idzie świetnie. Nie myślałem, że tak łatwo zadziała. Jestem kicia pod wrażeniem. 
-Wiem kocie. -zaśmiałam się cicho- Masz wszystko gotowe?
-Owszem. -zaśmiał się - Czekam tylko na odpowiedni moment
-Czyli kiedy?
-Niedługo kicia. -i się rozłączył


Nathan
 Schowałem się w krzakach, by Max mnie nie zauważył. Rozmawiał z jakimś mięśniakiem. George wyciągnął broń coś pokazał temu drugiemu i schował ją w spodnie. Wsiedli potem do auta i odjechali. 
  Szybko pobiegłem do reszty chłopaków. Wsiadłem do auta, a moi towarzysze zrobili to samo. 
-Nath, co jest? -spytał Jay gdy ruszyliśmy 
-To sprawka Max'a!- wydarłem się na cały samochód jadąc za czarnym pickup'em zostawiając pewien odstęp
-Co, kurwa? -Tom przymrużył oczy -On?
-Był tam, wywijał bronią i odjechał z mięśniakiem.- powiedziałem na jednym oddechu
-Czyli teraz ich śledzimy? -zapytał Siva
-Owszem. Dowiemy się gdzie jest Angela. -patrzyłem by nie zgubić z oczu pickup'a. 
-Skąd wiesz, że to on? -powiedział loczek -To sprawa dla policji, a nie dla nas. 
-Skąd wiem? Czuję to... -powiedziałem mniej spokojnie
-Patrzcie, skręcają na przedmieścia. -Tom, jak ja obserwował auto Max'a
-Czy on nie jedzie tam, gdzie nagrywaliśmy All Time Low?- spytał po chwili Siva
-Zaraz się przekonamy. -powiedziałem dociskając pedał gazu. 


Angela
-Głodna jestem... -powiedziałam cicho
-Powtórz kurewko głośniej. -złapał moją twarz w dwa palce
-Jestem głodna... -powtórzyłam szeptem -Proszę o coś do zjedzenia i picia.- wzięłam oddech -Chyba zależy ci na tym bym nie zdechła tutaj jak pies, bo to twojemu szefowi się nie spodoba.
-Może... -czułam jego wzrok na sobie - Ale dasz mi coś za to.
-Twoim obowiązkiem jest to, by nic mi się nie stało, prawda?
-Może? -przejechał dłonią na moją szyję
-Nie dotykaj mnie. -krzyknęłam, a on brutalnie mnie pocałował

    Szamotałam się a on przysunął swoje ciało do mojego. Rozstawił kolanem moje nogi, pocierając dłońmi wewnętrzna stronę ud. Kopnęłam go prosto w krocze i ugryzłam jego wargi, tak że, poczułam metaliczny smak krwi na swoim języku.

-Ty kurwo! -uderzył mnie w twarz a ja się popłakałam
    Po chwili usłyszałam jak się oddala i wychodzi z magazynu. 
-Bogu dzięki.-powiedziałam cicho


Nathan
-Zaparkuj tutaj. -powiedział po cichu Siva
    Zatrzymałem auto w ciemnym zaułku i obserwowaliśmy. Z pickup'a wysiadł mięśniak i potem Max. Rozglądnęli się i weszli do jakiegoś magazynu. Zabrałem kluczyki ze stacyjki i zacząłem wysiadać.
-A ty młody gdzie?- zapytał Tom, łapiąc mnie za ramie
-Po Angelę. -odburknąłem, bo to chyba oczywiste
-Nie masz pewności, że ona akurat tam jest. -Jay patrzył na mnie jak na szalonego
-Czuję, że ona tam jest. -patrzyłem na magazyn - Tutaj to czuję. -pokazałem na serce
-Nie pójdziesz sam. -Tom popatrzył na wszystkich -Angela to nasza rodzina, tak samo jak ty. -uśmiechnąłem się na te słowa
-A rodziny się nie zostawia. -dokończył mulat
-Słuchajcie, obmyślmy plan. -powiedział Jay i zapadła długa cisza


Angela
  Jękłam z bólu, gdy po raz kolejny próbowałam jakoś odplątać liny. Drzwi znów się otworzyły i usłyszałam znajome juz mi kroki. 
-Proszę kurewko. Przyniosłem ci chleb i wodę.-postawił tacę obok mnie
-Och... Dziękuje, że dbasz o moją linię. -przewróciłam oczami i dostałam w twarz
-Nienawidzę tego. -powiedział przez zaciśnięte zęby. 
-A jak mam jeść? -zapytałam, pomijając jego uwagę
-Normalnie. -zaśmiał się
-Rozwiąż mnie -powiedziałam
-Uciekniesz.
-Jak? Jestem niewidoma, nie znam otoczenia. Brawo za brak myślenia.
-Sugerujesz, że jestem głupi?
-Nie sugeruje...- powiedziałam i przerwałam
-Masz szczęście.
-... tylko stwierdzam. -uśmiechnęłam się na znak zwycięstwa
-Wygadana jesteś. -powiedział po chwili i rozwiązał mi ręce, a ja chwyciłam chleb i zaczęłam go jeść
-Wiem. -powiedziałam z pełnymi ustami


Nathan
 Przez okno zobaczyłem Max'a i tego wyrostka. Siedzieli przy stole i o czymś dyskutowali. 
-Justin i jego banda jest już w drodze.- szepnął mi Jay
-Dobrze, że nam pomoże. -powiedziałem cicho i zacisnąłem pięści
-Ej, spokojnie. -dotknął mnie Tom, a ja wiedziałem, że jeśli nie zobaczę ukochanej całej, to wybuchnę a wszystko dookoła przestanie istnieć
-Znalazłem broń. -powiedział cicho Siva i dal nam po pistolecie i dwa magazynki.
-Skąd? -zapytałem zdziwiony
-Mają słabe zabezpieczenia. -wzruszył ramionami, a ja cicho się zaśmiałem -I mam to... -podał mi granat dymny
-Jestem pod wrażeniem.- powiedział Tom do Mulata
-Damy radę. -odparł Jay, bardziej przekonując o tym siebie
-Damy... Słuchajcie... -popatrzyłem na nich- Jeśli ktos zostanie z was ranny... zabieracie go i odjeżdżacie.
-Nath... z tego wynika, że ty zostajesz... -Parker spojrzał na mnie
-Tak... Dopóki jej nie znajdę... -mój wzrok padł na jej coś srebnego w piasku. 
    Podniosłem to i zauważyłem na połowie serduszka moje imię. Wyciągnąłem spod koszulki drugą połówkę z imieniem ukochanej. Połączyłem je ze sobą. Pasowały jak ulał. "Uratuje cię!"-pomyślałem
-To jej... -powiedziałem po chwili -Idziemy.


Angela
  Zadzwonił telefon tego zbira. 
-Tak szefie, gotowa. -mówili o mnie -Za 15 minut... -czułam na sobie jego wzrok -Może za 30... Dobrze, dobrze... Oczywiście. -słyszałam jak rozłączył się -No, kurewko, szykuj się. Szef sam po ciebie przyjechał i masz być gotowa za 30 minut. -pociagnął mnie do góry i zawlukł do jakiegoś zimnego pomieszczenia. -Rozbieraj się, a Abigail cię umyje. -powiedział po czym wyszedł

Po wyznaczonym czasie stałam w tym samym pomieszczeniu i czekałam. Minuty zamieniały sie w kwadranse, aż w końcu ktos wszedł  do środka tej kańciapy. 
-Och, jest moje upragnione trofeum. -powiedział ktoś, a ja szukałam źródła głosu -Tutaj jestem skarbie. -złapal mnie za rękę, a ja wyrwałam mu ją i zakryłam nią usta. Ten głos należał do osoby, którą bardzo dobrze znałam.
-Wszyscy lecz nie ty... -powiedziałam cicho


_________________________________________________________________________________

I oto już 42 rozdział :)
Postaram sie jak naczęściej dodawać rozdziały....
Dziękuję za ponad 8tyś wejść za 70 komentarzy :)

Kto porwał Angele i czy Nathan zdąży ja uratować?
Zapraszam na rozdział 43 pt. "Udało się!"