piątek, 28 listopada 2014

Rozdział 45 "I will always love you"

Angela
  Zauważyłam ciemność. Rozmazaną ciemność.
-I jak? -zapytał dr. Peterson
-Chyba się nie udało. -powiedziałam zrezygnowana a łzy napłynęły do moich oczu. Spojrzałam jeszcze raz przed siebie. Zauważam kontur fotela, który stał przed oknem a potem samo okno.-Czemu tutaj tak ciemno? -zapytałam po chwili z uśmiechem -Udało się.
-Boże córeczko!- moi rodzice mocno mnie do siebie przytulili a ja wyciągnęłam dłonie po mój największy na świecie skarb
-Chodź do mamy. -przytuliłam Clary, którą podał mi Jay. Dopiero po chwili zauważyłam, że mój "braciszek" przytula się do pewnego rudzielca. -Stella... -przeraziłam się -Co... co... co... ty... co ty tutaj robisz?
-Przepraszam cię za wszystko. -powiedziała i usiadła obok mnie -Myślałam, że to ty jesteś wszystkiemu winna. -spuściła głowę - Kocham Jaya, i chcę was wszystkich przeprosić.
-Dobrze. -przytuliłam ją - Masz go uszczęśliwić
-Masz to gwarantowane. -uśmiechnęła się i stanęła obok

-James, gdzie jesteś? -spoglądałam na ludzi.

-Zamknij skarbie oczy. -powiedział a ja wykonałam polecenie


Nathan
   Wyjdzie teraz prawda na jaw. Stałem za Tomem, jak jakiś tchórz.
-James, gdzie jesteś? -Angela patrzyła na wszystkich lecz nie na mnie.
-Zamknij oczy skarbie. -powiedziałem, gdy zauważyłem jej zawiedzioną minę.
   Zrobiła to co jej kazałem. Stanąłem przed nią i popatrzyłem na moje całe szczęście, które zaraz miało prysnąć. Angela była taka piękna a ja mogłem ja teraz podziwiać.
-Proszę, wyjdźcie wszyscy. -popatrzyłem jak bliscy opuszczają pomieszczenie.- "Już czas"- pomyślałem -Skarbie, otwórz oczy. -powiedziałem powoli, ze smutkiem w oczach. Tak, teraz to się w nich malowało: smutek i strach ale też odrobinę nadziei. Strach, że znów ją stracę, smutek, dlatego,że wiem co zrobiłem, a nadzieja... bo ja miałem, że mi wybaczy i będziemy razem.

Angela
  Powoli otworzyłam oczy i zamrugałam nimi dla wyostrzenia ostrości. Słyszałam jak wcześniej moi bliscy wyszli z sali, więc ja i James jesteśmy sami. Czułam takie podniecenie, a za razem strach.
   Zmrużyłam oczy i zobaczyłam....
-Nathan!- krzyknęłam chyba tak, że pół szpitala, a na pewno cały oddział okulistyczny pytali się siebie co to było -Gdzie jest James?
  Milczał. Spuścił swój wzrok i patrzył na stopy.
-Odpo...-popatrzył na mnie swoimi oczami, w których rysował się smutek, strach, ból ale też mała iskra nadziei, a do mnie wszystko dotarło.-Oszukałeś mnie! -zaczęły ze zdenerwowania i bólu piec mnie oczy. -Oszukałeś... -powiedziałam szeptem
- Angela...-popatrzył na mnie - Chciałem się zbliżyć znów do ciebie.- wstałam, podeszłam do niego i uderzyłam go w twarz. Po chwili jego oczy znów patrzyły w moje.
-Zbliżyć? Słyszałeś, że Cie nienawidzę?- wykrzyczałam- Jednak jakoś wtargnąłeś do niego i do tego wszystkiego okłamałeś mnie. Do listu umiełabym tobie wybaczyć. Czekałam na ciebie. Ale teraz już nie umiem. - wytarłam łzę, która spłynęła po moim policzku- Zostawiłeś swoją ukochaną i dziecko.
-Co? -popatrzył na mnie - Nie chciałem. Wróciłem do was, ale myślałem, że już nie mam po co wracać do ciebie. Wtedy jak wpadłaś na mnie, pomyślałem, że los znów się do mnie uśmiechnął. -wkurzył mnie tym, po czym podeszłam do niego.
-Trzeba było powiedzieć prawdę. -złapałam go za kurtkę i pociągnęłam Nathana do wyjścia -Wynoś się stąd i nie pokazuj mi sie na oczy. -Nathan już stał zza drzwiami sali.
-A Clary? -popatrzył w moje oczy z małym promieniem nadziei.
    Trzasnęłam drzwiami przed jego twarzą bez słowa.  Oparłam się o nie placami i zjechałam na podłogę siadając. Zaczęłam płakać głośniej. Już nie trzymałam tego w sobie. "Oszukał cię." -głos w mojej głowie krzyczał -" Jesteś z siebie serce zadowolone? Pozwoliłeś by cierpiała przez niego. Kolejny raz zostałeś zranione. Ach, ty głupie i naiwne serce." -rozsądek nie dawał za wygraną. Wszystkie chwilę spędzone z Jam... z Nathanem zaczęły wracać. To było kłamstwo jak cała jego miłość.

Nathan
    Nie odpowiedziała, co było równe z tym, że nie chciała mnie już. Moje głosy w głowie powróciły, serce krwawiło, a to przez moja i tylko moja głupotę. Nie odpowiedziała na żadne z postawionych jej pytań, postawionych w czasie kłótni.
    Usiadłem przy drzwiach, opierając się o nie plecami. Słyszałem jak moja kochana płacze, i to moja i TYLKO moja wina. Schowałem twarz w dłonie, by nikt nie widział przekrwawionych już od bólu oczów.
-Nathan... -Kels musiała usiąść obok mnie i przytuliła mocno do siebie.
-Nienawidzi mnie.-szepnąłem po chwili denerwującej ciszy
-Dziwisz się jej? Okłamywałeś ja i rozkochałeś ponownie. -powiedziała ledwo słyszalnym głosem, tak bym tylko ja o tym usłyszał.
-Wiem... -odparłem niechętnie, a moje serce znów się złamało na drobne kawałki, tak że nie było już co zbierać. -Chciałem tylko by była zawsze obok mnie.
-Ona była, jest i będzie. -przyjaciółka dotknęła miejsca, gdzie jeszcze prawdopodobnie bije moje serce -Angela jest tutaj.
-Tak, zawsze tutaj będzie, tak jak moja malutka księżniczka. -zauważyłem właśnie jak dziewczynka biegnie do mnie.
   Rozłożyłem mocno ramiona i przytuliłem ją- moje największe szczęście. Clary była taka podobna do matki z wyjątkiem oczu i ust, co było moja zasługą. I powiedzieć, że ta urocza osóbka była wynikiem naszej miłości, mojej i kobiety, która mnie zdobyła. Tak, właśnie tak.  Mogłem mieć każdą dziewczynę, a pragnąłem tylko matki tej dziewczynki. 
     Pocałowałem dziecko w głowę i tuliłem mocno do siebie. Trzymałem ją i przypominałem sobie ile razy tak trwaliśmy. Kochałem moją malutką princess'ę. Nagle zrobiła coś co mnie zaskoczyło:
-Tata.-powiedziała cicho a ja spojrzałem na nią.
-Skarbie, powiedz jeszcze raz. -patrzyłem na nią
-Tata. -uśmiechnęła się do mnie a ja wstałem i mocniej ją przytuliłem.
-Słyszeliście.-podszedłem do wszystkich. -Powiedziała "tata".
     Wszyscy podeszli i zabrali mi mój najcenniejszy skarb. Spojrzałem na drzwi sali Angeli, a one się zamknęły.

Angela
   **Kilka dni później**

       Siedziałam w fotelu i oglądałam jakiś melodramat, trzymając pudełko chusteczek na kolanach. Przestał mnie ten film interesować jakos na samym początku, więc skąd te łzy? Tak, tak... Nathan.
Obok na stoliku był list od niego. Dostałam go rankiem wraz z pięknym bukietem kwiatów, które były teraz na moim łóżku. Piękny bukiet moich ulubionych storczyków przyniósł posłaniec.
       Czytałam list milion razy i płakałam za każdym razem gdy go przeczytałam:

'' Kochanie,
   wiem znów zjebałem sprawę, nie masz prawa tym razem mi wybaczyć. Zachowałem się okropnie, ale jak głoszą słowa piosenki, naszej piosenki "I will always love you". Zawsze ty i Clary będziecie najważniejsze w moim życiu. 
   Wiem, że mocno cię zraniłem, ale:
Chcę byś chociaż na chwilę zabrała ode mnie strach straty Ciebie. 
Chcę byś mnie przytuliła gdy to potrzebne.
Chcę się kiedyś świtem obudzić z uśmiechem na twarzy i patrząc na ciebie jak śpisz, myśleć, że cały świat jest obok. 
Chcę pewnego wieczoru zamknąć powieki wciągając nozdrzami zapach twojej skóry zaraz po myciu. 
Chcę pewnej nocy obudzić się i dziękować Bogu, że jesteś obok mnie. 
Chcę co ranek parzyć ci kawę, a wieczorem podawać gorącą herbatę. 
Chcę gorące dni spędzać z tobą na tarasie/balkonie/ patio/werandzie naszego domu a zimowe i jesienne dni siedzieć przy kominku i rozmawiać jak minął nam dzień w pracy. 
Chcę pewnego dnia zobaczyć twój uśmiech i łzy szczęścia. 
Chcę kiedyś stanąć obok ciebie, ślubując ci miłość do końca mojego życia. 
Chcę, gdy będę już stary, pomarszczony, usiąść obok ciebie i powiedzieć, że kocham cię tak samo jak w dzień, gdy zjawiłaś się w klasie, a moje serce zaczęło szybciej bić na twój widok.

Za wiele chcę od życia, ale moim marzeniem jesteś właśnie ty. 
    Mam nadzieję, że zobaczymy sie za nim uciekne od tego wszystkiego.
    Kocham was i wiem, że się powtarzam, ale jesteście obie dla mnie najważniejsze.
    Kocham kocham was i błagam o wybaczenie.
    wasz kochany Nathan.

PS 
będę czekał na ciebie, aż będziesz gotowa."


Nathan
  Stałem nad naszym jeziorkiem i po chwili wróciłem powoli do domku. Matko, tyle wspólnych chwil, aż sam się uśmiechnąłem na wspomnienie ich. Było tu wszystko co w niej kochałem. Były jej rzeczy, które uwielbiałem dotykać, wąchać jak jeszcze pachną jej brzoskwiniowym płynem do płukania. 
  Wyciągnąłem z szafki kieliszek i nalałem sobie juz trzecią lampkę czerwonego wina. Zachód słońca, a ja za dwa dni opuszczę ten raj. Raj na ziemi i wyjadę stąd na zawsze. Popijałem powoli i myślałem czy wszystko ująłem w liście.
  Po chwili usłyszałem, jak drzwi wejściowe się otwierają i w lustrze odbiły sie długie, kasztanowe włosy. Odstawiłem kieliszek na blat i powoli poszedłem do przed pokoju.
-Nathan...- zawołała dziewczyna
-An... A to ty. -spojrzałem zrezygnowany na Alice.
-Tak, a no ja.- zaczęła się uśmiechać.
-Jesteś wredna.-powiedziałem gdy weszła do kuchni i napiła sie mojego wina
-Mmm ale dobre. -wypiła do końca i oblizała wargi.
-I pomyśleć, że jesteśmy rodziną.
-Ale daleką. -wyszczerzyła zęby. -To kiedy wyjeżdzasz?
-W środę o 16.00. -popatrzyłem na kalendarz a chłód znów dobiegł do mojego karku. -Chyba ktoś przyszedł. -powiedziałem powoli odwracając się i ujrzałem ją.
-Cześć. -spojrzała na mnie i na Alice
-Hej. -brunetka odpowiedziała- Chyba Nathy pójdę już. -pocałowała mnie w policzek i po chwili usłyszałem trzask drzwi.
-Nathan..
-Angel... Aniele... -podszedłem do niej i dotknąłem jej policzka, lecz ona odwróciła twarz, więc zabrałem dłoń i wsunąłem do kieszeni -Tęsknie za tobą.
-Nathan, nie po to przyszłam.
-A po co?


_____________________________________________________________________________
I OTO 45 ROZDZIAŁ W KOŃCU JEST!!!

Dziękuję <3

Co ona chce mu powiedzieć?

zapraszam na 46 rozdział "Nie pozwolę na to!"

sobota, 27 września 2014

Rozdział 44 "Osusz oczy, sercu sól zaszkodzi"

Nathan
-Lekarza, szybko!-biegłem przez cały korytarz, krzycząc
-Co się stało?-zjawiła się starsza pielęgniarka
-Moja dziewczyna została otruta. -powiedziałem szybko i zaprowadziłem do sali -Tutaj.
-Proszę poczekać na korytarzu. -weszła a ja usiałem obok sali.

Bez perspektywy
   Gdy dziewczyna opuściła salę numer 7, Loczek pognał za nią. W korytarzu rozpoznał jej rude, sprężyste, falujące długie włosy. Stała do niego tyłem, więc śmiało mógł oglądać co owa dziewczyna robi.
   Biegł za nią, aż wybiegła na ulicę i jej ślad się urwał. Szukał jej wzrokiem, aż zobaczył jak wsiada do taksówki. Podbiegł do samochodu i otworzył drzwi.
-Wysia...-przerwał w połowie słowa
-Co pan robi? -powiedziała kobieta, okrywając się szalem -To moja taksówka. Proszę znaleźć sobie inną. -zamknęła drzwi wozu i odjechała.
 Jay stał chwilę zdezorientowany. Miał ją już prawie.

Stella
   Obserwowałam McGuiness'a z ukrycia. Przyglądałam się mu uważnie, i po chwili uznałam, że właśnie jego szukałam. Był tym o którym skrycie śniłam. Powoli zaczęłam wychodzić ze swojego ukrycia. Jay stał i rozglądał się. Moje serce zabiło mocniej. Ależ on wyglądał w promieniach słońca. Dech zaparł mi w piersiach, a kolana zmiękły na ten widok.
-Hej...-byłam już obok niego i delikatnie się uśmiechnęłam
-Cześć. -jego uśmiech umiał roztopić lód
-Em... umm.... która godzina?- zaczęłam się jąkać
-22:45 -popatrzył na mnie znowu i ten jego uśmiech
-Dziękuję Jay. -uśmiechnęłam się lekko
-Proszę Stella.-przyciągnął mnie i pocałował namiętnie

Angela
  Obudziłam się z bólem głowy. Tak potężnym że od razu złapałam się za głowę. Musiałam kogoś przy tym uderzyć, bo usłyszałam jęk.
-James?-spytałam szeptem
-Tak, kochanie.- poczułam jego wargi na czole, momentalnie się w niego wtuliłam
-Przepraszam, że obudziłam. -odparłam lekko przestraszona
-Nic się nie stało. -znów pocałował moje czoło -Nie spałem. -dotknął mojego policzka -Dzisiaj ważny dzień dla ciebie, słońce.
-Wiem, zacznę widzieć. -uśmiechnęłam się -Nie mogę się doczekać, aż będę mogła cię zobaczyć. -pocałowałam go
-Ja też kochanie. -usiadł obok mnie

Nathan
-Chcę zobaczyć wszystko. -powiedziała, a ja przytuliłem ją mocniej
-Zobaczysz, ukochana. -pocałowałem jej głowę. -A teraz odpoczywaj.
-Ty też musisz. -złączyła nasze dłonie i położyła głowę na moją klatkę. -Ale tak bardzo mi się nie chcę. -powiedziała i zaczęła rysować na mojej ręce różne wzorki
-A co chciałabyś robić? -spytałem, myśląc tylko o tym by teraz wycałować całe jej ciało, by znów móc jej zasmakować.
-Różne rzeczy. -odparła, wzruszając ramionami
-A jakie? -uśmiechnąłem się
-Zakazane w szpitalu. -podniosła głowę
-Czyli jakie? -podniosłem się i pochyliłem nad nią
-Zakazane. -powiedziała z uśmiechem a ja pocałowałem najsłodsze usta świata
    Powoli zacząłem całować jej ciało, ściągając z niej piżamę a z siebie na razie koszulkę. Angela mruczała, gdy ssałem jej skórę na szyi i z przymkniętymi leżała, oddając się przyjemnością, jakimi ją obdarowywałem.
    Pocałowałem jej obojczyk, czując że moje spodnie zaraz się rozerwą. Podniosłem się lekko i zobaczyłem moją ukochaną, taką jak kocham najbardziej: piękne piersi mieszczące się w mojej dłoni, kuszące wcięcie w talii, wyćwiczony brzuch (i trudno powiedzieć byłoby, że urodziła naszą księżniczkę), jędrne uda, ten skarb, który miałem znów okazję smakować. Popatrzyłem na jej twarz: usta idealne do całowania przez moje, jej brązowe oczy patrzące na mnie z miłością, jaką mnie darzyła, jej kształty nos i dołeczki w policzkach jak się uśmiecha, tak jak w tym momencie.
   Dotknąłem jej policzka i delikatnie ją pocałowałem. Usta Angeli smakowały jak truskawki.
Całowałem ją dalej a ona wplątała dłonie w moje włosy lekko ciągnąc za ich końce przez co z moich ust wydobył się cichy jęk. Moja ukochana uśmiechnęła się i zjeżdżając w dół po moich plecach, ścisnęła mocno moje pośladki, a ja zaśmiałem się. Była tak seksowna, że chyba bardziej się nie da. Przesunęła dłonie znów na moje ramiona i dotykając lekko mój brzuch przeszła do spodni, z pod których wystawały bokserki Calvina Kleina.  Angela rozpięła moje spodnie i wraz z moją bielizną zrzuciła na podłogę obok łóżka. Znów dotknęła mojego brzucha i zjechała dłonią na moje przyrodzenie.
      Dziewczyna zaczęła masować jego główkę a ja mruknąłem z powodu przyjemności. Przymknąłem oczy i mruczałem wprost do jej ucha. Zabrałem jej ręce i ułożyłem nad jej głową podtrzymując jedną a drugą błądziłem drogą do jej skarbu.
-Jaaames... -powiedziała i rozszerzyła bardziej swoje nogi -To tortury... -wymruczała mi do ucha
-Wcale nie. -powiedziałem z uśmiechem na twarzy i dotknąłem wewnętrznej strony jej uda, a Angela bardziej rozchyliła uda ukazując cel podróży mojej dłoni.
-Pragnę cię.... -wyszeptała przygryzając płatek mojego ucha
-Ja ciebie też. -pocałowałem jej obojczyk
     Moje pocałunki zjechały do jej brzucha. Polizałem go a dziewczyna jękła. Pocałowałem jej uda i zacząłem wdychać jej zapach. Był taki słodki. Zanurzyłem głowę w jej muszelce (xD) i posmakowałem jej językiem.
-James...- wyrwało jej się, a mnie w pewnym stopniu zabolało
   Przyssałem się do jej łechtaczki, wchodząc w nią dwoma palcami. Jej jęki tylko budziły we mnie  bolesne podniecenie. Pożądałem jej, tak że aż to bolało. Widzieliście taką miłość? Pewnie nie. Dołożyłem trzeci palec i poczułem jak jej mięśnie zaciskają się i rozluźniają na moich palcach. Wyjąłem z niej palce i ich miejsce zajął język. Wchodziłem nim głęboko w moją ukochaną dopóki czułem jej orgazm na języku. Po skończonym szczytowaniu dziewczyny, podniosłem się i pocałowałem ją namiętnie.
   Oplotła mnie swoimi nogami. Wszedłem w Angelę powoli, stopniowo. Słyszałem jej jęki, więc ją całowałem. Wszedłem cały. Znów byliśmy jednością. Było mi ciepło i dobrze jak w domu. To było tylko moje miejsce. Spojrzałem na nią. Uśmiechnęła się leciutko a ja pocałowałem jej obojczyk ruszając się powoli. Jęknęła. Przyssałem się do jej szyi i poruszałem swoimi biodrami. Angela wbiła paznokcie w moje ramiona co uwielbiałem. Zacząłem szybciej w nią wchodzić i wychodzić. Całowaliśmy się i przeżywaliśmy wspólny orgazm. Doszedłem w niej, a Angela chwilę po mnie.  
    Dalej leżałem na ukochanej. Pocałowałem ją namiętnie i ułożyłem obok niej.

Angela
-To było cudowne. -powiedziałam i wtuliłam się w spocone ciało chłopaka
-Owszem. -pocałował mnie czule, a ja oddałam mu pocałunek
-Kocham Cię. -dotknęłam jego policzka
-Ja ciebie też. -uśmiechnął się
   Przez całą noc nie spaliśmy. Kochaliśmy się jeszcze parę razy. Czułam znajome ciepło, takie jak z Nathanem. Przegryzłam wargę na wspomnienie tej nocy. Była cudowna, a ja i James staliśmy sie jednością. Kochałam go, a on mnie. To się liczyło.
   James spał a ja po cichu wstałam. Odszukałam drogę do łazienki i tam poszłam. Stanęłam pod prysznicem i odkręciłam wodę. Pozwoliłam zimnemu strumieniowi spłynąć po moich plecach. Moje bolące mięśnie zaczęły się rozluźniać.
   Zaczęłam myśleć... Myśleć, że ta noc z Jamesem jest błędem, że zdradziłam tym Nathana. Ale.. Ale on to samo zrobił. Zdradził mnie z Emily. Dalej błądziły mi jego słowa po głowie: "Jest taka jak ty, tylko widzi...''
  Oczy mnie zapiekły. Gnój. Zniszczył mi wiarę w miłość... zniszczył naszą miłość. A teraz? Nie uratował mnie nawet. James to zrobił. Usiadłam pod prysznicem i czułam jak strumień wody opada na moje ciało. Po moich policzkach zaczęły płynąć pierwsze łzy. Jedna, druga... Nie zauważyłam gdy zrobiło się więcej a ja głośniej płakałam.

Nathan
   Obudził mnie brak ciepła Angeli obok siebie. Usłyszałem jak ktoś się myje pod prysznicem. Uśmiechnąłem się do siebie. Ta noc była wspaniała a w pokoju jeszcze unosił się zapach kilku godzinnego seksu. Położyłem się na plecach i uśmiechałem do sufitu.
   Nagle z łazienki usłyszałem szloch. Myślałem, że się przesłyszałem. Usiadłem na łóżku, ściągając z siebie kołdrę. Znów ten odgłos. Podszedłem do drzwi łazienki i otworzyłem je, po czym wszedłem do środka.
  Angela siedziała pod prysznicem i płakała. Miała podkurczone nogi, głowę schowana w dłoniach miedzy kolanami. Płakała.
-Sukinsyn. -powiedziała cicho, wycierając twarz.
  Wciągnąłem powietrze i podszedłem do niej. Usiadłem za nią i mocno przytuliłem do siebie. O dziwo, nie odrzuciła mnie tylko mocno wtuliła w moje ciało.
-Shhh. -zdołałem powiedzieć -Co się stało kochanie?
-Nathan. -pociągnęła nosem
-Co zrobił?- spytałem połykając gulę w gardle.
-Wszystko. -odparła po chwili -To skończony temat dla mnie. Liczymy się my. -wybuchła płaczem
-Osusz oczy.-dotknąłem jej policzka i wytarłem łzy- Sercu sól zaszkodzi.-pocałowałem ją delikatnie- Lepiej jest bez łez.-wyszeptałem w jej usta.
-Krajewski. -uśmiechnęła się
-Mój tato ciągle tego słuchał i mi to tłumaczył. -pocałowałem ją
-Kocham cię. -powiedziała w ojczystym języku
-Ja... ściebie... teź. -odparłem dumny, że tylko tyle umiem.
-Ach, James.- uścisnęła mnie i pocałowała

Angela
-Tato, denerwuje się. -przegryzłam wargę.
-Córeczko. -ojciec usiadł na łóżko i wziął moją rękę - Doktor Peterson jest najlepszy. Będziesz znów widzieć.
-Właśnie siostrzyczko. -Will pocałował moja głowę
-Kocham was. -uścisnęłam ich mocno
-Kochanie, coś do picia? -spytał tata
-Nie mogę przed operacją. -powiedziałam i usłyszałam jak tato wychodzi. -Will...
-Mała ma sie dobrze. -uśmiechnął się -Mia dobrze się nią zajmuje. -zaśmiał sie
-Oooo widzę, że to na poważnie. -uścisnęłam jego dłoń
-Tak. -pocałował mój policzek -Jay, Tom z Kelsey i Siva z Nareeshą przyjdą.
-Aaaa-ucieszyłam się- Boże tęskniłam za nimi.
-Jesteśmy. -wrzasnął Jay
-Jay -wyciągnęłam do niego ręce i po chwili znaleźliśmy się w niedźwiedzim uścisku. -Tęskniłam braciszku.
-Ja za tobą siostrzyczko. -poczochrał mi włosy za co w odwecie zrobiłam to samo.
-Słońce. -Tom wlazł do sali a za nim odgłos szpilek-pewnie Kelsey
-Oooo i nawet Tomsley przyszło mnie zobaczyć. -uśmiechnęłam sie i znów "misia" zaliczyłam
-I Siveesha (sorry jeśli nie tak) -krzyknął Mulat a moja przyjaciółka zaśmiała sie po czym oboje mnie przytulili
-Jejku, dużo was. -zaczął się śmiać mój tato
-Tak. -uśmiechnęłam się lekko -Brakuje tylko...
-Mnie -usłyszałam Jamesa i od razu miałam uśmiech od ucha do ucha
   Podszedł do mnie i namiętnie pocałował. Usiadł obok i czułam jak się uśmiecha.
-No to są wszyscy. -odparłam z uśmiechem
-Tak, kochanie. Wszyscy co cię kochają. -mój ukochany pocałował moją głowę.
-Więc jeśli pójdzie coś nie tak... -przerwałam na chwilę -Kocham was. -spuściłam głowę a wszyscy mnie przytulali.
 
   Po dwóch godzinach leżałam na sali. Modliłam się, by wszystko bylo dobrze.
-Pani Levy, gotowa do operacji?-zapytała mnie pielęgniarka
-Tak.-po tych słowach nałożyła mi maskę
-Proszę liczyć do dziesięciu. -powiedziała a ja wykonałam zadanie
    Śnił mi się Justin. Machał do mnie. Podał mi rękę a ja ją złapałam i poszłam razem z nim. Usiedliśmy na pomoście nad jakiś jeziorem.
-Tęskniłam za tobą Juss. -powiedziałam i przytuliłam się do niego
-Wiem, ja za tobą też skarbie. -pocałował mnie w głowę. -Nie możesz tutaj zostać.
-Dlaczego Justin? -spoglądnęłam na niego
-To nie tutaj jest twoje miejsce. Ono jest tam na dole. -pokazał a ja zauważyłam siebie na stole. -Oni cię potrzebują. -wskazał na moją rodzinę
-Nie rozumiem. -patrzyłam dalej na swoje ciało
-Umierasz kochanie. -powiedział to spokojnie- Nie mozesz tutaj zostać. To nie twój czas.
-Twój też nie był. -spojrzałam na niego -Chcę byś był obok mnie.
-Jestem. -popatrzył na mnie i dotknął miejsce gdzie biło serce. -Jestem tutaj... -drugą ręką wskazał moja głowę -... i tutaj. -uśmiechnął się -Zawsze tutaj będę, więc będę przy Tobie i Clary. Proszę cię, spoglądaj czasem do góry, bym mógł widzieć twój uśmiech, w którym się zakochałem. -objął mnie i znaleźliśmy się obok mojego ciała. Poczułam nagle ból w klatce piersiowej.
-Justin. -przytuliłam go -Będę tęsknić. -pocałowałam go delikatnie, a on odwzajemnił pocałunek i znów ten ból
-Aniołku, wracaj do siebie. -i zniknął a ja wróciłam do żywych

Bez perspektywy
    Operacja trwała już godzinę. Szła świetnie, aż dziewczynie serce przestało bić. Lekarze zaczęli ją ratować.
-Szybko! Elektrowstrząsy. -powiedział dr. Peterson
    Próbował, aż za trzecim razem odzyskali dziewczynę. Operacja dalej przebiegła bez komplikacji. Doktor Peterson spisał się. Mógł sobie pogratulować. Teraz zostało tylko czekać.
   Doktor wyszedł z sali operacyjnej do rodziny Angeli. Podszedł do rodziców dziewczyny.
-Udało się. -powiedział z amerykańskim akcentem i uśmiechem na twarzy -Za jakiś czas okaże się, czy zakończyliśmy leczenie sukcesem. Jest 99% szans na to by wzrok powrócił.

Angela
*2 tygodnie później*
-Jezu długo jeszcze? -zaczęłam kręcić się na fotelu
-Czekamy na doktora Petersona kochanie. -przytulił mnie James
-Chcę najpierw zobaczyć małą, a potem ciebie. -powiedziałam cicho do niego - Później całą resztę.
-My tutaj jesteśmy -oburzyli się moi przyjaciele
-Już jestem. -powiedział lekarz gdy wszedł do sali, w której było ciemno, bo tak lepiej dla mnie
    Doktor zaczął powoli odwijać bandaże. Czułam, że zaraz wydarzy się coś wielkiego i tak było. Stanął przede mną i odkleił dwa gaziki z moich oczu i otworzyłam powoli powieki.

_________________________________________________________________________________
I oto rozdział 44!!
Przepraszam że tak długo :)

Co się stanie??
Czy nasi bohaterowie będą nadal razem?
Zapraszam na rozdział 45 pt; "I will always love you"

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 43 "Udało się!"

 Nathan
   Podszedłem cicho do okna, a reszta robiła to co ja. Rozejrzałem się uważnie i prócz Max'a i tego osiłka był jeszcze jeden. Pokazałem to Tomowi na palcach, a on na znak porozumienia kiwnął głową. No kurwa, działamy pod wpływem emocji, a Tom to leniwiec kanapowy, który ogląda za dużo filmów.
  Usłyszeliśmy jak ktoś podjechał i zaraz obok nas Justin i jego banda.
-No nareszcie! -powiedział Tom a ja go gestem ręki uciszyłem -Co tak długo?
-Trzeba było się przygotować. -podniósł koszulkę, a naszym oczom ukazał się gnat -Ale jak widać wy też nieźle ubezpieczeni.-Cicho się zaśmiał
-Jest trzech ludzi.-powiedziałem szeptem
-To my dwóch. -powiedział Justin -My się tym zajmiemy a wy oddajcie nam broń.
-Chcę ją uratować!-powiedziałem zły głośniej
-Nathan, my się tym zajmiemy.  -uciszył mnie Justin
-Nie! Ona tam jest!- wrzasnąłem na nich wszystkich
-Nathan, też ją kocham. -popatrzył na mnie Juss -Dobra, Sykes idziesz z nami...
  Przyglądałem się jak moi przyjaciele odchodzą, a ja zostaje na posterunku razem z Lukiem.
-To tak. -odparł po chwili Juss -Luke -wskazał na blondyna obok mnie- Bierzesz ze sobą Roba i idziecie sprawdzić teren. -przejrzał pozostałych -Pete, wezmiesz Matta i wejdziesz tyłem. -cała czwórka poszła -Nathan... niepostrzeżenie wejdziesz do magazynu i ja odzyskasz. -spojrzał na mnie -Cały mój świat, jest w twoich rękach.
-To też mój świat. -powiedziałem spoglądając na niego
-Więc tego nie zjeb.- i wszedł do środka, po czym ja i paru ludzi.


Angela
-Tak, kochanie właśnie ja. -powiedział Louis
-Nie. -odsunęłam się od niego, a on brutalnie mnie objął- Puść, to boli. -wyrywałam się
-Zaraz będziesz w nowym domu kochanie. -dotknął mojego policzka a ja zrzuciłam jego rękę
-Nie waż się mnie dotykać. Uważałam cię za przyjaciela, a okazałeś się chujem. -cofałam się, aż moje plecy dotknęły ściany -Brzydzę się tobą. Wolę umrzeć, niż być z takim palantem jak ty. -poczułam silne uderzenie w policzek. Od razu w moich oczach pojawiły się łzy, które powoli płynęły po twarzy.
-Zamknij się. Skończył się miłosierny Louis. Zawsze chciałem ciebie, tylko dla siebie. -przycisnął swoje ciało do mojego -Byłaś moją obsesją. Nie umiałem sobie z tobą poradzić. I od teraz już należysz do mnie. Od dzisiejszej nocy -podniósł moją nogę i oplótł za sobą i przywarł do mnie bliżej -Nie potrzebujesz tych dwóch chłopaczków. Musisz poczuć mężczyznę.
-Proszę, zostaw mnie. -powiedziałam, cicho łkając i próbując go odepchnąć
-Nie rozumiesz, że już ze mną zostajesz? Au -kopnęłam go kolanem w brzuch, a on z pięści mnie w policzek na co krzyknęłam.


Nathan
  Usłyszałem jej krzyk. Była tutaj, a myślałem, że się mylę. Jeśli coś jej zrobią obiecuje, że rozpierdolę każdego po kolei, zaczynając na Max'ie a kończąc na tym sukinsynie, co porwał Angelę.
Patrzyłem jak Justin rzuca się na łysego i okłada go pięściami, po cichu klnąc.
  Przeszedłem niepostrzeżenie obok całej bójki, i skierowałem się w źródła krzyku. Podszedłem do wielkich drzwi prowadzących do mniejszego korytarza. Szedłem powoli i bezszelestnie. Wyobrażałem sobie, co zrobię. Stanąłem za kolumną i wysunąłem dłoń z bronią, prawą nogę a potem cały. Zbadałem teren i dalej z wyciągniętą bronią szedłem przed siebie do drzwi na końcu korytarza. Usłyszałem szamotaninę, głośnie odgłosy. Pobiegłem w tamtą stronę. Chwyciłem klamkę drzwi i lekko je uchyliłem.
   On stał do mnie tyłem, a ona błagała, by przestał. On całował miejsca, w których ja zostawiałem jej pocałunki.
-Zostaw ją. -otworzyłem drzwi mocnym kopnięciem
-Hahahaha! -odwrócił się, wystawił Angelę przed niego i przystawił bron do jej skroni
-Louis. -powiedziałem i patrzyłem na nich
-Przegrałeś. Słyszałeś przegrałeś.-zaśmiał się głośniej
-Puść ją.- powiedziałem robiąc dwa małe kroki w ich stronę
-Nie podchodź, bo zastrzelę ją. -Angela zaczęła płakać
   Stanąłem i patrzyłam na nich. Tomlinson ją obejmował a przy jej skroni była lufa jego pistoletu. Czułem się jakby ktoś zabrał mi serce i zaczął je na moich oczach ciąć wielkim tasakiem. Nic nie mogłem zrobić.  Tylko stałem.
-Nie rób jej krzywdy. -powiedziałem po cichu


Angela
-Nie mam zamiaru. -odparł Lou po wypowiedzi Jamesa.
-Puść ją. -słyszałam jak odblokował broń
-Idź. -puścił mnie a ja powoli zaczęłam iść do drugiego chłopaka
-Dobrze skarbie, chodź do mnie. -mówił James ciepłym głosem a ja po chwili zatonęłam w jego objęciach
   Pogłaskał mnie po głowie i pocałował w czoło. Zaczęłam bardziej płakać, ściskając w dłoni jego koszulkę. Zaczęliśmy powoli odchodzić. Nakrył moje nagie ramiona swoją kurtką i przeszliśmy przez jakiś zimny chyba korytarz.
-Jesteś cała, kochanie? -zatrzymał sie w pół kroku i odwrócił mnie do siebie twarzą -Jesteś cała posiniaczona.
-James... marzę tylko o moim łóżku. -wymusiłam uśmiech, ale czułam, że to nie koniec na dzisiaj.


Nathan
   Patrzyłem na jej popuchnięte oczy od płaczu i sińców, na rozciętą wargę, na kolejne siniaki na jej twarzy i na nadgarstkach. Pogłaskałem ją tam na co usłyszałem jej jęk bólu. Po mojej twarzy poleciały pierwsze łzy, Przytuliłem ją mocno, do siebie i pocałowałem w głowę.
-Już, nikt cię nie skrzywdzi. Obiecuję.


Bez perspektywy
   Louisowi nie podobało się, że znów przegrał z Nathanem. Wymyślił tak doskonały plan, a teraz Angela znów była z Sykes'em.  W pierwszym magazynie Max bił się z Justinem, Harry (karczycho co był z Max'em) z Petem a Mark z Matt'em.
    Justin stał nad Max'em i trzymał pięść w powietrzu.
-Jaka jest tutaj twoja rola? -powiedział sycząc
-Ważna. -wypluł krew ten drugi -To koniec. -po czym dostał od chłopaka jeszcze raz z szczękę -Nikt jej nie będzie miał. -zaśmiał sie Max -To koniec wszystkiego.
    Przerażony Justin wstał i pobiegł do miejsca, gdzie Louis się kierował. Stał tam Nathan odwrócony do Tomlinsona plecami i wtulona w niego Angela.
   Wystrzelił pocisk prosto w plecy Sykes'a. Justin rzucił sie i osłonił swoją piersią chłopaka i ukochaną. Dostał. Było słychać krzyk dziewczyny i kolejny strzał, tylko że z broni Nathana. Louis padł.


Nathan
   Zrobiłem to co musiałem... Zabiłem Louisa. Angela była bezpieczna. Popatrzyłem na nią. Trzymała dłoń na brzuchu Justina. Krew była wszędzie. Ukucnąłem obok nich. Justin ciężko oddychał, a Angela próbowała tamować krew.
-To nic nie da. -odparł zaciskając zęby. podłożyłem pod jego głowę zwiniętą bluzę -Angela, ja umieram. -powiedział patrząc na nią.-Pamiętam twój wyraz twarzy gdy powiedziałem, że cię kocham, najdroższa. -dotknął jej policzka i lekko się uśmiechnął
-Justin... -szepnęła a on wytarł jej policzek -Nie umrzesz. Będziesz biegał z Clary, widział jej uśmiech. -lekko uniosła kąciki ust- Więc, nie możesz umrzeć.
-Aniołku. -pogładził jej policzek -Muszę odejść. -spojrzał na mnie -Udało się! Odzyskałeś cały mój świat. Opiekuj się nią. -zaczął mówić powoli -Jeśli mogę być tak bezczelny... -zaśmiał się -Nazwijcie swojego syna po mnie. -popatrzył na nas z uśmiechem -Jesteście stworzeni dla siebie.- złączył ze sobą nasze dłonie
-Dobrze...-ścisnąłem jej dłoń i wytarłem łzy -Będę się nią opiekować. Wiesz, że jest moim wszystkim. -spojrzałem na nią i lekko się uśmiechnąłem, a Angela zakryła włosami swoja twarz
-Justin... -dotknęła jego policzka- Nie umrzesz. Będziesz z nami. -słyszałem jak nasza ukochana dalej płakał, jej głos sie łamał.
-Pocałuj mnie po raz ostatni. -wyszeptał Juss i popatrzył na mnie, a ja kiwnąłem na znak pozwolenia.


Angela
 Pocałowałam delikatnie Justina. on odwzajemnił dotykając moich włosów.  Całowałam go dalej i przypomniały mi się słowa Nathana, gdy całowałam go na pożegnanie zaraz po narodzinach Clary. "Chciałbym cię tak całować na powitanie.''. Zaraz po tym Juss powiedział dokładnie to samo.
-Chciałbym cię tak całować na powitanie, lecz nie tylko. Całe życie. - czułam jego wzrok na sobie
-Justin...-nic nie odpowiedział -Justin! Nie zostawiaj nas!
-Kocham cię Aniołku. -powiedział, a ja poczułam jak nie oddycha
-Justin!!! -zaczęłam go ratować- Masz żyć!!! Rozumiesz!!!-wyłam najgłośniej jak umiałam i upadłam na jego ciało.
   James zabrał mnie i mocno przytulił. Zaczął powoli mnie kołysać i uspokajać.
-Skarbie, on jest teraz w lepszym miejscu. Patrzy na ciebie z góry. -pocałował mnie w głowę i chwile później przybyło pogotowie i zabrało ciało Justina

*3 dni później*
   Stałam nad grobem Justina i płakałam. Selena obwiniała mnie o jego śmierć. James mocno mnie przytulił do siebie, a ja z Clary w wózku wtuliłam się w niego, chowając się pod jego płaszczem. Tego dnia jakby całe Stratford żegnało wspaniałego człowieka. Nawet niebo płakało jak ja.
   Wszyscy odeszli, zostałam tylko ja, James i Pattie. Przytuliłam swoja niedoszłą teściową i płakałam razem z nią.
-Pattie...
-On jest tam, gdzie jest lepiej... -powiedziała płacząc -Wiem, ze chciał cię uratować kochanie. -pocałowała moją głowę
-Zawsze będziemy twoją rodziną Pattie. -pocałowałam jej czoło -Ja zawsze będę synową a Clary twoją wnuczką. -przytuliłam ją mocno

*2 dni później*
    Szpital. Oddział okulistyczny. Godzina do operacji. Czekałam na ten dzień od wypadku, aż zobaczę Clary, rodziców, przyjaciół, Pattie oraz Jamesa. Tak mocno go kocham. Nie sądziłam, że ktoś zastąpi mi Nathana.
    Co do Maxa... Złapali go, ale zdążył wykrzyczeć, że jest ktoś jeszcze kto chce nas zniszczyć i to sie uda tej osobie. Tyle o nim
-Denerwuje się. -powiedziałam ściskając dłoń Jamesa.
-Skarbie, będziesz znów widzieć. -pocałował mnie a ja odwzajemniłam pocałunek lekko pogłębiając
-Marzę o czymś innym. -uśmiechnęłam sie zalotnie
-Uwierzysz, że ja też? -zaśmiał się, po czym znów mnie pocałował


Nathan
  Za kilka dni stanie sie jasne dla niej, że ja i James to jedna osoba. Pokochał mnie na nowo, szkoda tylko, że Jamesa. Byłem o siebie zazdrosny. Całowałem ją gdy wszedł Tom do sali.
-Młody chodź do mnie. -rozkazał
-Skarbie zaraz wrócę. -pocałowałem ją i wyszedłem na korytarz zaraz za przyjacielem.
-Wiesz, że ona pozna prawde?
-Tak, wiem.. I mam nadzieję, że mi wybaczy. Kocham ją całym sercem, tak jak małą.
-Wiem i ułoży się.
  Minęła nas pielęgniarka i weszła do sali Angeli.
-Niezła nawet. -powiedział Jay podchodząc do nas patrząc za pielęgniarką
-No nawet. -powiedziałem patrząc gdzie wychodzi


Angela
   Siedziałam na łóżku i patrzyłam uśmiechnięta w sufit. Nagle ktoś przyszedł do sali.
-Przyszłam pani zrobić zastrzyk. -powiedziała prawdopodobnie pielęgniarka
-Proszę. -powiedziałam
   Pielęgniarka wstrzyknęła coś do kroplówki a ja zaczęłam sie żle czuć.


Nathan
    Wszedłem do sali, gdzie Angela leżała. "Śpi"- pomyślałem i usiadłem obok niej. Dotknąłem jej ręki i wybiegłem na korytarz.



_________________________________________________________________________________

I OTO 43 ROZDZIAŁ!!!!!!

CO SIĘ STAŁO JAK MYŚLICIE??

ZAPRASZAM JUŻ NA 44 ROZDZIAŁ "OTRZYJ OCZY, SERCU SÓL ZASZKODZI"

wtorek, 2 września 2014

Rozdział 42 "Uratuję cię!"

Angela
  Ocknęłam się z czymś na oczach i przywiązana prawdopodobnie do krzesła. Wzięłam głęboki łyk powietrza, i poczułam jak wszystko mnie boli. Są czasem sytuację, w których Bogu dziękuję, ze nie widzę.
  Nagle usłyszałam trzask drzwi i kroki do mnie. Przełknęłam gulę w gardle. Ktoś dotknął mojej twarzy i pogłaskał po policzku.
-Zostaw mnie.-powiedziałam cicho
-Nie mogę kurewko. -to był ten zbir z magazynu
-Dlaczego?-wypłakałam-Dziś muszę być w szpitalu. Proszę wypuść mnie.
-Nie mogę kurewko. -powtórzył. Och, gdybym tylko widziała.
-Proszę... -wyszeptałam
-Mówiłem coś kurewko.- dostałam z pieści w twarz -Bądź grzeczna, albo jeszcze raz dostaniesz. -zaśmiał się 
     Płakałam i przeklinałam siebie za to, że nic nie widzę, jednocześnie dziękując, że nie muszę oglądać taj perfidnej mordy. Czułam, że to będzie koniec. Nie zobaczę już rodziny, Clary, Tom'a, Kelsey, Jay'a, Sivy, Nareeshy, Will'a, Justin'a i Nathan'a. Ciągle w mojej głowie brzmiały jego słowa "Kocham cię". Całe życie 
przeleciało mi przed oczami. Całe zawierało Nathan'a i naszą córeczkę. 
    Szkoda, że on zdążył o nas zapomnieć i założyć nową rodzinę. Tego mu nigdy nie wybaczę. 


Stella
-Max.. Jak nasz plan??- zapytałam szybko rozglądając się po kuchni
-Idzie świetnie. Nie myślałem, że tak łatwo zadziała. Jestem kicia pod wrażeniem. 
-Wiem kocie. -zaśmiałam się cicho- Masz wszystko gotowe?
-Owszem. -zaśmiał się - Czekam tylko na odpowiedni moment
-Czyli kiedy?
-Niedługo kicia. -i się rozłączył


Nathan
 Schowałem się w krzakach, by Max mnie nie zauważył. Rozmawiał z jakimś mięśniakiem. George wyciągnął broń coś pokazał temu drugiemu i schował ją w spodnie. Wsiedli potem do auta i odjechali. 
  Szybko pobiegłem do reszty chłopaków. Wsiadłem do auta, a moi towarzysze zrobili to samo. 
-Nath, co jest? -spytał Jay gdy ruszyliśmy 
-To sprawka Max'a!- wydarłem się na cały samochód jadąc za czarnym pickup'em zostawiając pewien odstęp
-Co, kurwa? -Tom przymrużył oczy -On?
-Był tam, wywijał bronią i odjechał z mięśniakiem.- powiedziałem na jednym oddechu
-Czyli teraz ich śledzimy? -zapytał Siva
-Owszem. Dowiemy się gdzie jest Angela. -patrzyłem by nie zgubić z oczu pickup'a. 
-Skąd wiesz, że to on? -powiedział loczek -To sprawa dla policji, a nie dla nas. 
-Skąd wiem? Czuję to... -powiedziałem mniej spokojnie
-Patrzcie, skręcają na przedmieścia. -Tom, jak ja obserwował auto Max'a
-Czy on nie jedzie tam, gdzie nagrywaliśmy All Time Low?- spytał po chwili Siva
-Zaraz się przekonamy. -powiedziałem dociskając pedał gazu. 


Angela
-Głodna jestem... -powiedziałam cicho
-Powtórz kurewko głośniej. -złapał moją twarz w dwa palce
-Jestem głodna... -powtórzyłam szeptem -Proszę o coś do zjedzenia i picia.- wzięłam oddech -Chyba zależy ci na tym bym nie zdechła tutaj jak pies, bo to twojemu szefowi się nie spodoba.
-Może... -czułam jego wzrok na sobie - Ale dasz mi coś za to.
-Twoim obowiązkiem jest to, by nic mi się nie stało, prawda?
-Może? -przejechał dłonią na moją szyję
-Nie dotykaj mnie. -krzyknęłam, a on brutalnie mnie pocałował

    Szamotałam się a on przysunął swoje ciało do mojego. Rozstawił kolanem moje nogi, pocierając dłońmi wewnętrzna stronę ud. Kopnęłam go prosto w krocze i ugryzłam jego wargi, tak że, poczułam metaliczny smak krwi na swoim języku.

-Ty kurwo! -uderzył mnie w twarz a ja się popłakałam
    Po chwili usłyszałam jak się oddala i wychodzi z magazynu. 
-Bogu dzięki.-powiedziałam cicho


Nathan
-Zaparkuj tutaj. -powiedział po cichu Siva
    Zatrzymałem auto w ciemnym zaułku i obserwowaliśmy. Z pickup'a wysiadł mięśniak i potem Max. Rozglądnęli się i weszli do jakiegoś magazynu. Zabrałem kluczyki ze stacyjki i zacząłem wysiadać.
-A ty młody gdzie?- zapytał Tom, łapiąc mnie za ramie
-Po Angelę. -odburknąłem, bo to chyba oczywiste
-Nie masz pewności, że ona akurat tam jest. -Jay patrzył na mnie jak na szalonego
-Czuję, że ona tam jest. -patrzyłem na magazyn - Tutaj to czuję. -pokazałem na serce
-Nie pójdziesz sam. -Tom popatrzył na wszystkich -Angela to nasza rodzina, tak samo jak ty. -uśmiechnąłem się na te słowa
-A rodziny się nie zostawia. -dokończył mulat
-Słuchajcie, obmyślmy plan. -powiedział Jay i zapadła długa cisza


Angela
  Jękłam z bólu, gdy po raz kolejny próbowałam jakoś odplątać liny. Drzwi znów się otworzyły i usłyszałam znajome juz mi kroki. 
-Proszę kurewko. Przyniosłem ci chleb i wodę.-postawił tacę obok mnie
-Och... Dziękuje, że dbasz o moją linię. -przewróciłam oczami i dostałam w twarz
-Nienawidzę tego. -powiedział przez zaciśnięte zęby. 
-A jak mam jeść? -zapytałam, pomijając jego uwagę
-Normalnie. -zaśmiał się
-Rozwiąż mnie -powiedziałam
-Uciekniesz.
-Jak? Jestem niewidoma, nie znam otoczenia. Brawo za brak myślenia.
-Sugerujesz, że jestem głupi?
-Nie sugeruje...- powiedziałam i przerwałam
-Masz szczęście.
-... tylko stwierdzam. -uśmiechnęłam się na znak zwycięstwa
-Wygadana jesteś. -powiedział po chwili i rozwiązał mi ręce, a ja chwyciłam chleb i zaczęłam go jeść
-Wiem. -powiedziałam z pełnymi ustami


Nathan
 Przez okno zobaczyłem Max'a i tego wyrostka. Siedzieli przy stole i o czymś dyskutowali. 
-Justin i jego banda jest już w drodze.- szepnął mi Jay
-Dobrze, że nam pomoże. -powiedziałem cicho i zacisnąłem pięści
-Ej, spokojnie. -dotknął mnie Tom, a ja wiedziałem, że jeśli nie zobaczę ukochanej całej, to wybuchnę a wszystko dookoła przestanie istnieć
-Znalazłem broń. -powiedział cicho Siva i dal nam po pistolecie i dwa magazynki.
-Skąd? -zapytałem zdziwiony
-Mają słabe zabezpieczenia. -wzruszył ramionami, a ja cicho się zaśmiałem -I mam to... -podał mi granat dymny
-Jestem pod wrażeniem.- powiedział Tom do Mulata
-Damy radę. -odparł Jay, bardziej przekonując o tym siebie
-Damy... Słuchajcie... -popatrzyłem na nich- Jeśli ktos zostanie z was ranny... zabieracie go i odjeżdżacie.
-Nath... z tego wynika, że ty zostajesz... -Parker spojrzał na mnie
-Tak... Dopóki jej nie znajdę... -mój wzrok padł na jej coś srebnego w piasku. 
    Podniosłem to i zauważyłem na połowie serduszka moje imię. Wyciągnąłem spod koszulki drugą połówkę z imieniem ukochanej. Połączyłem je ze sobą. Pasowały jak ulał. "Uratuje cię!"-pomyślałem
-To jej... -powiedziałem po chwili -Idziemy.


Angela
  Zadzwonił telefon tego zbira. 
-Tak szefie, gotowa. -mówili o mnie -Za 15 minut... -czułam na sobie jego wzrok -Może za 30... Dobrze, dobrze... Oczywiście. -słyszałam jak rozłączył się -No, kurewko, szykuj się. Szef sam po ciebie przyjechał i masz być gotowa za 30 minut. -pociagnął mnie do góry i zawlukł do jakiegoś zimnego pomieszczenia. -Rozbieraj się, a Abigail cię umyje. -powiedział po czym wyszedł

Po wyznaczonym czasie stałam w tym samym pomieszczeniu i czekałam. Minuty zamieniały sie w kwadranse, aż w końcu ktos wszedł  do środka tej kańciapy. 
-Och, jest moje upragnione trofeum. -powiedział ktoś, a ja szukałam źródła głosu -Tutaj jestem skarbie. -złapal mnie za rękę, a ja wyrwałam mu ją i zakryłam nią usta. Ten głos należał do osoby, którą bardzo dobrze znałam.
-Wszyscy lecz nie ty... -powiedziałam cicho


_________________________________________________________________________________

I oto już 42 rozdział :)
Postaram sie jak naczęściej dodawać rozdziały....
Dziękuję za ponad 8tyś wejść za 70 komentarzy :)

Kto porwał Angele i czy Nathan zdąży ja uratować?
Zapraszam na rozdział 43 pt. "Udało się!"

czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział 41 ''Jesteśmy kurwa piosenkarzami, a nie detektywami czy kurwa jakimś gangiem."

Angela
 Siedziałam na łóżku z telefonem w ręku i czułem silne perfumy Calvin'a Klein'a Encounter Fresh. Zastanawiałam się kto to może być. 
-Halo? Angela? Jesteś tam? -Nathan czekał aż sie odezwę
-Tak, tak. -powiedziałam szybko -Poczekaj chwilę. 
-Angela co się dzieje?
-Poczekaj. -odłożyłam telefon -Kto tutaj jest?
   Zero odpowiedzi. Czułam strach. Ktoś naruszył moją przestrzeń w której byłam bezpieczna.
-Kto tutaj jest?- znów ta nie przyjemna cisza
   I jak mam się nie bać? Jestem sama a ktoś tutaj jest. Zapach perfum się nasilił i uslyszałam jak ktos oddycha.
-Angela! -podniosłam telefon - Co się dzieję?
-Nathan, boję się. -powiedziałam szeptem
-Czego? -słyszałam jak wstał - Co się dzieję?
-Podejrzewam... -poczułam ból i straciłam przytomność


Nathan
-Angela? -krzyczałem do słuchawki ale po drugiej stronie nic i chwilę potem połączenie było zerwane
  Mój niepokój wzrósł i zaraz pobiegłem do jej domu. Bez pukania wbiegłem do niego i po chwili znalazłem się w jej sypialni. Nie było jej nigdzie. Szukałem w łazience, pokoju, kuchni. Obszedłem cały dom i ani jakiegoś znaku, że ona tutaj jest.
  Usiałem zrezygnowany i wyciągnąłem telefon. Angela stała tam z naszą księżniczką na rękach.  Obie uśmiechnięte. Do moich oczu napłynęły długo powstrzymywane łzy. Jedna, druga, trzecia... płynęły mi po policzku. Tak bardzo ją kocham a teraz ktoś mi ją zabrał.
  Podszedłem do ona i spojrzałem w niebo.
-Gdzie jesteś ukochana?


Angela
   Obudziłam się z potężnym bólem głowy. Próbowałam wstać, ale byłam przywiązana. Znów czułam ten sam zapach perfum. Mdliło mnie od niego.
-W końcu wstałaś. -powiedział ktoś, a ja nie mogłam zidentyfikować głosu.
-Puść mnie. -powiedziała, szarpiąc
-Nie szamocz się tak. -czułam jego wzrok na sobie
-Kim jesteś? -powiedziałam stanowczo ale z lękiem w głosie
-Dobrym przyjacielem kogoś kogo znasz. -zaśmiał się
-Czemu to zrobiłeś? Co ja Tobie zrobiłam?
-Mi? Nic, ale znam osobę, która ciebie chcę jak nic innego na świecie.
-Powiedź kto to... -jękłam z bólu


Nathan
-Ona może być wszędzie. -chodziłem zdenerwowany po pokoju w tą i z powrotem.
-Nathan, spokojnie. Może poszła na spacer. -uspokajał mnie Jay
-Nie! Słyszałem huk! Ktoś tam był! -krzyczałem, po raz kolejny to tłumacząc
-Tak, jej nie pomożesz wrócić.-Tom usiadł na fotelu
-Zabraniacie mi... -przerwał mi wypowiedz głos John'ego Lennona -Słucham.. -powiedziałem zły
-Mam coś czego tak szukasz.
-Kim jesteś? -pokazałem chłopakom by podeszli i włączyłem tryb głośnomówiący
-Jak mówiłem mam coś czego tak bardzo pragniesz
-Angela...
-Brawo .-zaśmiał sie głos w słuchawce -Proponuje układ...
-Jaki? -mruknąłem do telefonu
-Ty mi dasz za nią odpowiednią kwotę a ja oddam ci ją.
-Ile?
-Dwieście tysięcy funtów?
-Do kiedy? -popatrzyłem na Jay'a a potem na Tom'a i zasłoniłem słuchawkę dłonią -Szukajcie jego numeru... -powiedziałem i zamknęli się w pokoju
-Do hm... do dwudziestej.
-Gdzie? -pytałem by jak najdłużej przetrzymać rozmowę.
-Pod Tower Bridge.
-Chcę wiedzieć, że nic jej nie jest. Daj ją do telefonu. -słyszałem tylko oddychanie -Nie dam kasy póki nie będę wiedział, że ona żyje.
   Czekałem chwilę, gdy Tom wyszedł z pokoju z adresem, gdzie jest Angela przetrzymywana.
-Na-Nathan? -spytała po dłuższej chwili Angela
-Skarbie, odbijemy cię.
-Ratuj.. -wyszeptała przez płacz -Proszę...
-Skarbie odpowiadaj tylko tak i nie, zrozumiałaś?
-Tak.
-Wiesz kto to?
-Nie.
-Zrobił ci coś?
-Nie.
-Jesteś cała?
-Tak.
-Coś cię boli?
-Tak.
-Teraz mnie posłuchaj, dobrze?
-Tak.
-Przyje..
-Dobra koniec. -odezwał się porywacz -Wiesz że ona żyje.
-Mam pewność.
-A i bez glin cie widzę.
-Spoko.- odpowiedziałem chłodno -Masz być punktualnie, nie lubię spóźnień.-rozłączyłem się -Jedziemy po nią.

Bez perspektywy
   Ciemny magazyn na obrzeżach miasta wydawał się dobrą kryjówką. Było cicho i zawsze można było uciec, a po telefonie do Nathana, porywacz długo myślał nad tym czy Angeli nie wywieźć stąd. Nie miał już pewności, jak przed telefonem.
   Znów zadzwonił jego telefon.
-Zrobiłeś to, co kazałem?
-Tak, dziewczyna jest za mną. Myślę..
-Nie jesteś od myślenia tylko wykonania rozkazów.
-Wiem szefie... Kiedy przyjedzie ktoś po dziewczynę?
-Już się nie martw. Ktoś przyjedzie. -powiedział chłodno
-Jeśli mogę zapytać...-przełożyłem telefon do drugiego ucha -Kiedy dostanę zapłatę?
-Już.
   W pomieszczeniu rozszedł się strzał. Czuć było zapach krwi i prochu.

Angela
 Usłyszałam strzał co zmusiło mnie do otwarcia oczu. Było zimno.
-Halo!! -wydarłam się na cały magazyn
  Usłyszałam kroki i nagle ktoś mocno złapał mnie za ramię.
-Zamknij się. -dostałam w twarz i zaczełam bardziej płakać
-Proszę... puść mnie.
-Nie ślepoto. -popchnął mnie tak że uderzyłam głową o ścianę -Teraz mnie słuchaj mała kurewko. Teraz zaprowadzę cię do mojego szefa. -podniósł mnie brutalnie i rzucił na ziemię.
   Zaczęłam się czołgać przed siebie. Wyplułam krew i z płaczem ciągnęłam za sobą swoje ciało. Słyszałam jego kroki za sobą. Macałam podłogę przed sobą i poczułam straszliwy ból palców. Ten sukinsyn stanął mi na dłoniach.
-Ała! -wrzasnęłam i dostałam w twarz
-Ciszej kurewko. -powiedział mi nad uchem -Szkoda by było, gdyby cos się stało tej pięknej buźce. -czułam zimny, metalowy przedmiot
   Przełknęłam głośno ślinę i zamknęłam oczy. Ostrze zjechało na moją szyję, dekolt i znów przesunął je po moim policzku.
-Czas zabrać cie do szefa. -zaczął mnie ciągnąć po ziemi, a ja straciłam po raz kolejny tego dnia przytomność... Chciałam umrzeć.

Nathan
-Kurwa, gdzie ta droga? -pytałem co chwila
-Już jesteśmy. -krzyknął na mnie Tom -Jesteśmy kurwa piosenkarzami, a nie detektywami czy kurwa jakimś gangiem.
-Zamknij się już -powiedziałem od niechcenia
-Nathan, przesadzasz. -powiedział Jay
-Chcę ją tylko poczuć znów w ramionach.
-Ej... ten magazyn płonie. -zawołał Siva, gdy zatrzymałem samochód
-ANGELA! -pobiegłem od razu do ognia
    Tom mnie zatrzymał. Patrzyłem cały czas na ogień i płakałem. Osunąłem sie na kolana i oparłem o nogi przyjaciela. Reszta dzwoniła po straż i policję.
-Chcę być z nią.Tom, zabij mnie...  -zabrałem mu pistolet i przystawiłem ją sobie do skroni- albo ja to zrobię.
-Kurwa! -zabrał mi gnata a ja upadłem ziemię- Oszalałeś??
-Nie jesteś pewny, że ona nie żyje. Może ją przenieśli?
-Ale dokąd? -Siva popatrzył na mnie -Musisz być silny Nath. Dla Angeli.
-Dajcie mi chwilę... -wstałem powoli
    Wyminąłem moich przyjaciół i zacząłem iść przed siebie bez celu. Myślałem, gdzie ona może być.. Ciągle miałem nadzieję, że ją znajdziemy, ale teraz? Powoli w to wątpie.  Jeśli coś jej zrobili, to przysięgam zapłacą za to. Nie zauważyłem kiedy wszedłem w las.
   Nagle usłyszałem krzyk. Pobiegłem w tamtą stronę i to co znalazłem zaskoczyło mnie.


_________________________________________________________________________________

DZIEWCZYNY :) MAMY 41
Co zobaczył Nath?
Kto porwał Angele i gdzie ona jest?

zapraszam na 42 rozdział "Uratuję cię"

wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział 40 "Starając się ciebie nie kochać, zakochuje się w tobie jeszcze bardziej!"

Nathan
-Co tutaj robisz? -szepnąłem do Maxa, który stał w drzwiach
-To ja się o to ciebie właśnie pytam.-spojrzał na Angelę i potem na mnie -Co ty tu Sykes robisz?
-Nathan? -przebudziła się Angela
-Nathan wrócił do miasta. -powiedział George
-Co?- Angela zerwała się i usiadła -Powiedz, że to żart. Proszę..
-Nie, to nie jest żart. -Max popatrzył na mnie a ja mocno przytuliłem ukochaną. -Powiem więcej, on jest blisko. - czułem jak Angela prostuje ciało i napina mięśnie
-On dla mnie nie istnieje. -powiedziała pewnie- Nie ma czego tutaj szukać. Zaczynam nowe życie z Jamesem jeśli tylko tego zechce... -popatrzyła na mnie wielkimi oczami
 Wielka gula powstała w moim gardle. Chciałem coś powiedzieć no ale nie mogłem...Przytuliłem ją mocno do siebie tylko i pocałowałem w głowę. Max się zaśmiał.
-Myślisz, że z nim będzie ci lepiej? - patrzył na nas


Angela
-Tak, będzie mi z Jamesem lepiej. -wtuliłam się w chłopaka
-Obiecuje słońce. -znów pocałował moją głowę
-Zobaczymy jak długo. -burknął Max i słyszałam tylko jak wyszedł
-Serio mówiłaś? -powiedział po chwili
-Nie wiem... Teraz nie wiem...
-Czemu taka jesteś? Raz zdecydowana a drugi raz odpuszczasz sobie?
-Mówiłam to, by wiedział, że nie ma szans co tutaj szukać. Ty też nie masz co prawda ich u mnie nie masz ale jesteś tak podobny do niego... -moje oczy zaszły łzami -Tak bardzo chcę zapomnieć o nim... Czemu nie mogę?
-Kochasz go dalej...
-Kiedy nie chcę. Gdyby wrócił zrozumiałabym, ale po tym co zrobił... Nigdy mu nie wybaczę. -powiedziałam zasłaniając twarz dłońmi


Nathan
   No, ale nic teraz nie zrobiłem... Ale mnie kocha, no ale nic nie zrobiłem.
   Przytuliłem ją mocno do siebie a Angela zaczęła płakać. Chciałem wiedzieć co jej zrobiłem, ale co chciałem zapytać, brakowało mi odwagi. Dowiem się tego, ale nie teraz. Jej płacz był moją porażką. Zasnęła chwilę później, a ja leżałem i myślałem.
   To Angela jest tą jedyną i nie umiałbym już bez niej żyć. Wiem, że idealny nie jestem, ale cóż nikt nie jest, ale ona była doskonała. Gdy byłem zły, umiała mnie uspokoić. Gdy byłem smutny, wystarczyła jej obecność by od razu było lepiej. Ona była pierwszą i ostatnią myślą mojego dnia. Tylko ona była moim lekarstwem, była wszystkim czego chciałem.
    Wstałem i zacząłem szukać kamery. Gdy ją znalazłem, zabrałem spod łóżka gitarę. Włączyłem urządzenie i zacząłem grać to co chciała moja dusza.
"Nie jestem ideałem i nie jestem doskonały,
Jestem kochankiem, nie nieprzyjacielem
Żadnym wojownikiem ani graczem
Mam swoje wady i zalety,
Mam humorki, jestem typem egoisty,
Nie chcę się Tobą z nikim dzielić,
Cieszę się, że powiedziałaś "tak"
Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie,
Kocham Cię bardzo, bardzo, bardzo mocno
Jesteś piękna, wieczorem, gdy oglądamy razem telewizję, jak i rankiem gdy dopiero otwierasz oczy.
Nawet kiedy płaczesz jesteś równie piękna, niezależnie jakie to łzy
Kocham twoje krągłości
Wszystkie twoje idealne niedoskonałości
Kocham Cię całą,
To jak się uśmiechasz, krzyczysz, wtulasz swoje ciało w moje, patrzysz na mnie swoimi oczami, jak oglądamy razem horrory, jak chodzimy na zakupy, gdy zaraz po seksie leżymy obok siebie, gdy zaraz po kłótni przytulasz się, moment w którym cię przepraszam, gdy idziemy na plażę, tylko po to by szukać skarbów
Boję się stracić wszystko, boję się stracić Ciebie, bo Ty liczysz się dla mnie najbardziej. Zmieniłaś mnie.
SZALEJE ZA TOBĄ OD PIERWSZEJ CHWILI NASZEJ ROZMOWY, CIESZE SIĘ GDY JESTEŚ PRZY MNIE, GDY CAŁUJESZ MOJE USTA, GDY PIEŚCISZ MÓJ KARK SWOIMI MALUTKIMI DŁOŃMI, GDY PATRZYSZ NA MNIE WMAWIAJĄC MI WZROKOWO JAK BARDZO MNIE KOCHASZ, GDY PIEŚCISZ USTAMI MOJĄ SZYJE... po prostu Cię kocham!
Chcę budzić i kłaść się obok ciebie każdego dnia i każdej nocy, chce całować twoje usta i zatapiać się w twoich oczach, chcę przytulać cię gdy cierpisz i płakać razem z tobą, chcę dotykać twojego ciała i patrzeć jak twoje policzki stają się różowe, chcę widzieć twój uśmiech i patrzeć na twoje szczęście, chce mieć cię zawsze przy sobie...
Wiem, popełniłem sporo błędów, zraniłem cię ale chce się zmienić, chce zrobić to dla ciebie....
Kocham Ciebie i tylko Ciebie. Nie zamieniłbym Cię na nikogo innego. Jesteś moim aniołkiem, moim szczęściem, moim całym życiem.
To Ty pokazałaś mi jak kochać, to Ty nauczyłaś mnie miłości, nauczyłaś wiary w siebie....."


Zabrałem kartę pamięci i poszedłem do siebie, próbując wymyślić co dalej.



Stella
  Gdy Nathan poszedł, zadzwoniłam od razu do Max'a.
-Wszystko u mnie ok. -powiedziałam i uśmiechnęłam się -A u ciebie?
-Właśnie łajza przyszła, zamknął się i brzdękoli cos na gitarze. Biedak.-zaśmiał się - Obiecałem, że będzie jęczeć w moim łóżku to będzie. -rozłączył się 


Nathan
-I jak tam młody moja malutka żona i Angela? -i w tej chwili Tom dostał dźgnięty w żebra przez Kelsey- Ała, za co to?
-Za Clary, pedofilu. -Kels zaczęła się śmiać, a Thomas zrobił minę pedofila na co ja zawsze zwijałem się ze śmiechu
-Dobrze u nich, a twoja "żona" Thomasie rośnie jak na drożdżach. -śmiałem się
-Kels, może pójdziemy do nich? -popatrzył chłopak na swoją ukochaną
-Pewnie. -ucieszyła się blondynka
-Ale Tom... chciałem z Tobą pogadać w cztery oczy... -powiedziałem gdy już stanęli w progu
-Skarbie, idź a ja cię zaraz dogonię. -pocałował ją w czoło i usiadł obok mnie -Słucham.. -powiedział, gdy Kels zniknęła nam z oczu
-Chodzi, o to,.... em..... że chcę powiedzieć prawdę...-zacząłem niepewnie
-W końcu. -Tom wyrzucił ręce w powietrze
-... ale sie boję...
-No, masz czego.
-Wiem. -opadłem się -Ona mi nie wybaczy.
-Skąd wiesz... -popatrzył na mnie -Zadzwoń do mnie za 15 minut. -wstał - Idę tam do nich
-Ty... chyba... nie
-Właśnie tak- i już go nie było


Angela
-Rośnie jak na drożdzach. -śmiała sie Kels z Tomem
-No tak, przy takich wujkach i ciociach. -uśmiechnęłam się lekko
-I taka podobna do ciebie. -chwalili oboje moje maleństwo
-Tak... -patrzyłam przed siebie
   Nagle zadzwonił Toma (poznałam po głupim dzwonku)
-O hej... Tak, dobrze.. -zaczął rozmowę- Słuchaj bo, mam obok siebie Angelę... Aaa chcesz z nią rozmawiać? -musiał zasłonić telefon - Nathan dzwoni i chce z tobą Angela porozmawiać.
-O czym?-moje serce zaczęło bić tylko gdy usłyszałam "o hej"
-O czymś.-podał mi słuchawkę do telefonu -Chodź Kels weźmiemy Clary na spacer. -usłyszałam tylko trzaśnięcie drzwiami.
   Wzięłam głęboki oddech i przyłożyłem telefon do ucha.
-Angela?- zapytał po chwili ciszy Nathan
-Nathan- westchnęłam, a w głosie było słychać ból
-Co tam u ciebie..
-Dobrze. -odpowiedziałam cicho, powstrzymując łzy - A u ciebie? -po policzku zaczęły płynąć mi łzy
-U mnie dobrze. Wracam do...
-Nathan wiem o wszystkim. -zaczęłam płakać -Kocham cię, ale boli to co zrobiłeś.
-Też cię kocham... Wybacz mi wszystko.
-Nath-an ja.. ja już ni-nie chcę cier-pieć  -mówiłam przez płacz - Starając się ciebie nie kochać, zakochuje się w tobie jeszcze bardziej! Rozumiesz? Chcę to zakończyć, ale nie potrafię...
-Proszę cię. Daj nam szanse. Ostatnią... proszę -ostatni wyraz wyszeptał
-Nie, Nathan... Nie po tym co zrobiłeś.
-Ile razy słońce mam cie za to przepraszać?
-Nie...- zająkłam sie -Nie mów do mnie słońce. -wzięłam głęboki oddech i uspokoiłam myśli -Nie potrzebuje pomocy. Daje sobie radę. -uśmiechnęłam się. -Clary ma się świetnie. Jest zdrowa i z tego co wiem już zaczyna chodzić i mówiła "baba". -wytarłam łzy
-Chciałbym ją zobaczyć. -wypuścił powietrze -Chciałbym znów trzymać cię w ramionach i całować.
-Przestań... Nie wypada tak mówić. -zaczęłam szukać chusteczki i nagle poczułam, że nie jestem sama.

_________________________________________________________________________________

I jak rozdział 40?
Kto był w pokoju razem z Angelą?
Zapraszam już na 41 rozdział "Jesteśmy kurwa piosenkarzami, a nie detektywami czy kurwa jakimś gangiem."

A oto prezent :) 

piątek, 1 sierpnia 2014

OMG :)))


Rozdział 39 "Musisz mi pomóc" +NOTKA

NOTKA!!!

KTOŚ NAPISAŁ,ŻE NIE PODOBA MU SIĘ, IŻ TUTAJ ARIANA JEST.... MHM....
TO MOŻE MASZ PROPOZYCJE KTO TO POWINIEN BYĆ??

OSOBIŚCIE WOLĘ BY ANGELĄ BYŁA NA PRZYKŁAD LILY COLLINS ALBO SELENA, ALE MUSIMY IŚĆ DALEJ Z OPOWIADANIEM WIĘC ZOSTAWIAM WAM, KOGO WIDZICIE U BOKU NATHANA....

SEL CZY LILY
A MOŻE WY MACIE JAKĄŚ PROPOZYCJĘ????
_________________________________________________________________________________

Angela
-James... -uśmiechnęłam się- Ja  nie wiem co mam powiedzieć...Znamy się za krótko...
-Rozumiem... -puścił mnie
-Ale nie mówię nie..
-Ale też tak...
-James...Nie mogę ci odpowiedzieć... Ja się... Mam kogoś
-Co? Jak to?
  Czułam jak się denerwuje. Chciałam rzucić ci się na szyję i powiedzieć, że tak! Że chcę z nim być, ale w nim było coś takiego, że mi zabraniało. Bez słowa wróciłam do domu.
-Stella, wróciłam!- rozebrałam się z kurtki
   Stella to moja "opiekunka". Pomaga mi w codziennych czynnościach. Jest w moim wieku. Zżyłam się z nią strasznie. Opowiedziałam jej historię z Nathanem i Justinem. Stella też jest zła na Natha...
-Świetnie. -przytuliła mnie - A kto to był?
-Mój znajomy -James.
-Jest podobny do Nathana.
-Co nie? -odsunęłam się od niej -Ale jest inny.
-Podoba się tobie?
-Tak, ale nie zapomnę o Nathanie. Clary przypomina mi o nim. A pro po... Gdzie moja malutka?
-Śpi. Chodź na ciepłą herbatę, bo pewnie zmarzłaś.


Stella
Wróciła szmata do niego. Chyba śni, że będą razem. Nathan będzie mój i kropka.Stałam przy oknie i patrzyłam jak się liżą. Pojebało ich chyba, że znów będą razem.
-Stella, wróciłam. -wrzasnęła kaleka, a ja stałam za nią z założonymi rękami i patrzyłam jak dotyka swoich ust.
  I zaczęła się gadka. Musiałam się dowiedzieć czy do siebie wrócili.
-Mój znajomy -James.
 Oooo....Nathanku, ale ty jesteś nie dobry! Kłamczuszek z ciebie^^.
 Coś tam odburknęłam. I znów zaczęła pierdolić o tym jak kocha Nathana. Ciągle wywracałam oczami i stroiłam miny. Była taka naiwna.
   Zaraz po tym udałam się do domu The Wanted. Drzwi otworzył Max.
-Tak? -ściął mnie wzrokiem i oblizał usta
-Max? Tak?
-A co?
-Kochasz się w Angeli?-popatrzyłam na niego podejrzliwie a on tylko przygryzł dolną wargę
-Wchodź. -wciągnął mnie do środka i zaprowadził do swojego pokoju

     Po pół godzinie opuściłam pokój Maxa po bardzo przyjemnej rozmowie i natknęłam się na schodach na Nathana.
-Hej. -uśmiechnęłam się do niego
-Cześć-popatrzył na mnie z uśmiechem -Znam cię?
-Stella, opiekunka Angeli. -podałam rękę a on uścisnął a w drugiej trzymał jakieś wyniki badań
-Nathan- poszedł do siebie

Nathan
*jakiś czas później*

 Wszedłem, wręcz wbiegłem do gabinetu taty.
-Słuchaj, mam doskonałe wieści. Doktor Peterson będzie w Londynie i zgodził sie zoperować Angelę. -podałem mu kopertę z jej wynikami badań - Rokowania są dobre więc za góra 3 dni nasza mała przejdzie operację.
-To świetnie! - George aż podskoczył na krześle i mnie uściskał - Nie wiesz jak się cieszę. Moja księżniczka będzie zdrowa!
-Tak tato.... Angela będzie zdrowa.


Stella
 Weszłam do domu i od razu poszłam do Niej. Boże... Max mi pomoże :)Tak się cieszę, że w końcu rozdzielimy Nathana i tą wywłokę. Trzeba coś zrobić by Kaleka jakoś jeszcze bardziej znienawidziła Nathana. Tak jak mówiłam, on będzie tylko mój i ja już się o to postaram!!!
  Wzięłam ze stołu kartkę papieru i poszłam do pokoju tej ździry. Otworzyłam i podeszłam do niej. Tak jej nienawidzę. To ona miała Nathana, to ona miała Louisa, to ona miała Justina... Miała jednym słowem wszystko.... A ja? Byłam zła, wściekła na nią, że ma coś czego ja nie mogę mieć... Tak, tez do szaleństwa kocham Nathana i tak łatwo z niego nie zrezygnuje!
   Usiadłam obok niej na łóżku.
-Angela, list do ciebie ze Stanów. -powiedziałam
-Od kogo?
-Od Nathana. -patrzyłam cały czas na nią
-Co napisał? -złapała haczyk, uwierzyła -Przeczytaj mi.
   Otworzyłam kartkę i patrzyłam cały czas na tą lampuciarę (wiecie o co chodzi) i zaczęłam zmyślać.
 -No to jest tak:
   "Angelo,
Chciałem ci powiedzieć, że byłaś dla mnie ważna i zawsze będziesz, ale ja tutaj znalazłem miłość swojego życia. Emily jest taka jak ty, tylko ona widzi, tym się różnicie....''

Angela
   Zaniosłam się płaczem. Taka jak ja, ale widzi... Zawsze będzie mnie kurwa kochał... KŁAMAŁ!!!! Stella tymczasem czytała dalej: 
"... Zakochałem się w niej. Ona... ona się spodziewa mojego dziecka. Teraz moja rodzina jest tutaj... jestem szczęśliwy i zakochany.
                      Przepraszam
                                                                  Nathan"

-Co za... -zaczęłam płakać- Zapomniał o Clary... Nie chcę o nim słyszeć, ani mówić, ani...
-Kochać?-powiedziała Stella, gdy zawiesiłam głos
-Ja go nie kocham. Jeżeli ktoś kocha naprawdę, nikt ani nic nie zniszczy tego uczucia.
-Kochasz go i tyle.
-Pawam do niego...
-Miłością -przerwała mi
-Nienawiścią.Stella, proszę zostaw mnie teraz samą i zawołaj do mnie Nane.

Stella
  Osiągnęłam swój cel. Teraz czas na  drugi etap planu. Czas zadzwonić do Maxa. W tym celu wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do wspólnika.
-Pierwszy etap zakończony. Czas na ciebie słońce. Ruszaj do akcji.
-Okok, no napalaj się tak. -zaczął się ze mnie śmiać - Ja niedługo zacznę go wdrażać w życie.
-Pośpiesz się, bo Nathan się czai za rogiem. - teraz ja zaczęłam się śmiać -On już się kręci obok tej flądry.
-Nie mów tak o niej. -powiedział zły George -Jeszcze raz tak powiesz, to się żle skończy.


Nathan
   Ojciec zaprowadził mnie do pokoju Angeli. Dziewczyna siedziała na łóżku i bawiła się z Carly. Moja córeczka już jest taka duuża :"). Usiadłem na łóżku.
-Kto to? -spytała moja ukochana
-Ja... -wziąłem jej dłoń i ucałowałem - Jak się dziś ukochana czujesz?
-Dziękuje, dzisiaj nawet dobrze. -uśmiechnęła się słodko
-Skarbie... -zaczął ojciec - Niedługo odbędzie się operacja...
-Będę widzieć?? -uradowała się moja księżniczka
-Tak. -odparł mężczyzna
-Muszę zadzwonić do Justina!
    Zaczęła szukać telefonu, więc jej podałem i już po chwili dzwoniła do niego. Tak, byłem zazdrosny o nią. Do mnie by nie zadzwoniła... W sumie się nie dziwię. Oszukuję ją.

Angela
    Zadzwoniłam do Justina z dobrymi wiadomościami.
-Justin? -zaczęłam niepewnie
-Angela? Jak się kochanie czujesz? Czegoś ci brakuje? W czymś ci pomóc?- jaki on słodki, tak się martwi nie to co Nathan
-Justin. jest ok mam wszystko i pomoc. Mam wieści -wzięłam głęboki oddech- Niedługo będę miała operację i będę widziała!!!! -pisnęłam do telefonu
-Nie żartujesz? Serio?? -pytał ciągle- Bogu dziękować. Przyjadę potem do ciebie i porozmawiamy.
-Dobrze, to czekam pa. -odłożyłam telefon -James... Boję się... -popatrzyłam na źródło perfum chłopaka
-Czego? -objął mnie ramieniem i położyliśmy się
-Że coś nie wyjdzie... że nie odzyskam wzroku.-poczułam jego wargi na czole
-Nie zadręczaj się już tym. Odpocznij. -przytulił mnie mocniej, a ja odpłynęłam

Nathan
   Tak cudownie znów trzymać ją w ramionach. Patrzeć jak jej klatka się unosi gdy śpi, czuć jej zapach róż. "Trzymasz ją w ramionach przez kłamstwo...."
 Mój wewnętrzny głos aż krzyczał:
"Oszukałeś ukochaną osobę, oszukałeś tą, która jest twoim życiem, oszukałeś tą, która trzyma w garści twoje serce."
Tak, on miał rację... Jestem oszustem, kłamcą... Tak, to właśnie ja. Lecz inny głosik mówi:
"Zrobiłeś to, bo chciałeś być z nią, być blisko niej... Widzieć jej uśmiech, oczy... Po prostu ją."
Tak, on też miał rację... Eh... Człowiek jest dziwny z natury
   Moja ukochana poruszyła się i otworzyła oczy. Nagle drzwi się otworzyły, a ja otworzyłem usta ze zdumienia.

_________________________________________________________________________________

POWRACAM W WIELKIM STYLU :)
PRZEPRASZAM ALE TO BYŁO SZKOŁA, BRAK WENY, A JAK WENA BYŁA, TO BRAK MOŻLIWOŚCI DODANIA :)
CHCĘ WAS POINFORMOWAĆ ŻE
16 SIERPNIA WE WROCŁAWIU BĘDĘ NA ZLOCIE ;)
TO SIĘ TAM WIDZIMY I NIE MOGĘ SIĘ JUŻ DOCZEKAĆ :)

Kto to przyszedł?
Czy Nathan powie prawdę?
Czy Angela da szansę jemu?
Odpowiedzi na te pytania w rozdziale 40 "Starając się ciebie nie kochać, zakochuje się w tobie jeszcze bardziej!"