-Justin w kawiarni prosił o szansę. Nathan, to definitywny koniec.
-Chcesz być z nim? -przełknął nerwowo ślinę
-Warto spróbować. Powiedział, że będzie dobrym ojcem dla małej.
-Ona już ma ojca. Wyjdźmy stąd.
Poszliśmy do mojej sali. Usiadłam na łóżku, a Nathan patrzył na mnie z wyrzutem.
-Proszę nie patrz tak na mnie. -odezwałam się
-Po prostu mi ręce opadają.
-Ręce? A wtedy nie mogło co innego opaść?
-O czym...
-O ciąży Irmy! To boli, rozumiesz?
-Ciebie boli? Mnie boli to, że będziesz z Justinem. Wolałbym byś była sama.
-Daj spokój. Rozstańmy się jak miliony par na świecie.
-Ale rozumiesz, że ja nie chcę?
-A rozumiesz, że to koniec? Chcę być z Justinem. Kocham go -skłamałam
-A mnie już nie? -popatrzył na mnie ze łzami w oczach
-Wiesz jak jest. Zawsze będę cię kochać, a nasza córka, będzie nam o tym przypominać.
-Więc czemu nie możemy być razem?-usiadł obok mnie
-Pomyślmy, zdradziłeś mnie??
-Byłem pijany.
-Ale sam się mnie zapytałeś, co bym zrobiła gdybyś mnie zdradził....Robię to co mówiłam. Mówiłeś, że nie mam się o co bać.
-Myślałem, że to ty.
-Przestań się mną bawić. -popatrzyłam w jego oczy
-To ty to robisz.
Nasze twarze były tuż-tuż, a usta dzieliły milimetry.
-Zostańmy przyjaciółmi. -wyszeptałam- Oczywiście dla dobra Clary.
-Nie. -i pocałował mnie
Gdyby pocałunki Nathana umiały leczyć złamane serce, moje latało by pod sufitem. Zatopiłam dłonie w jego włosach. Oderwaliśmy się od siebie, a Nathan położył dłoń na moim policzku.
-Nie powinniśmy. -szepnęłam ze łzami w oczach
-Wcale nie. Właśnie, że powinniśmy, bo to znaczy, że dalej się kochamy.
-Proszę tylko o jedno.
-O co?
-Zwiąż się z Arianą, ze wszystkimi tylko nie z Irmą.
-Nie zwiążę się z nikim innym tylko z tobą. Kocham cię i Clary.
-A Austina?
-Też.
-I tutaj tkwi problem. Irma cały czas będzie wchodzić w nasze życie. A ja jej już nie chcę oglądać.
Nathan
-Tom, rób to zgodnie z instrukcją.
-To sam sobie to złóż tatusiu. -Parker rzucał kolejnymi częściami
Wiecie ilu trzeba członków The Wanted by złożyć łóżeczko dla dziecka? Wszystkich, ale tylko ja i Parker coś robimy... Siva z Nareeshą poszli zobaczyć Angelę i Clary. Jay nie wychodzi ze swojego pokoju, a Max umówił się z Aśką.
-Dlaczego nie jesteś z narzeczoną i córeczką?
-To długa historia.
-Mamy czas -spojrzeliśmy na części łóżeczka
Składaliśmy łóżeczko, a ja opowiadałem historię ostatnich 24 godzin. Parker tylko klnął pod nosem.
-Dlatego Angela nie chce ze mną być.
-Jeśli coś kochasz, daj temu odejść.
-Parker, co ty wdychałeś?
-Nie wiem. Chyba za dużo oglądam tych babskich programów z Kelsey.
-Jeśli coś kochasz, daj temu odejść... -zacząłem się zastanawiać -Spróbuję.
-Dobry chłopczyk.
-Dobra, złóżmy to cholerne łóżeczko i jedźmy do Clary.
Angela
-Justin! -uścisnęłam przyjaciela
-Hej słoneczko. -pocałował moje czoło -Przemyślałaś moją prośbę?
-Tak. -uśmiechnęłam się po raz pierwszy tego dnia.
-I jaka decyzja?
-Chcę spróbować. -uśmiechnęłam się do szyby -Już nawet gadałam o tym z Nathanem.
-I co on na to?
-Nie podoba mu się, ale to moje życie i ja chcę decydować. -oparłam głowę o ramię Justina
Staliśmy tak wtuleni i patrzyliśmy sie na małą Clary. Wszystko by było dobrze, gdyby nie zjawił się Sykes.
-Możecie tego nie robić publicznie?
-Cześć, bro. -Justin wyciągnął do niego rękę
-Zabrałeś mi je... -Nathan go zmierzył - Angelę i Clary
-On nie zabrał ci Clary. -odezwałam się -Masz prawo ją widywać i w ogóle.
-Ale nie mam ciebie.
-Zaczynasz przesadzać... -Justin zacisnął pięści
-Chłopaki... błagam przestańcie. -stanęłam między nimi
-Zaraz skarbie wracam. -Justin pocałował mnie w czoło i odszedł
-Po co przyszedłeś?
-Do małej. Angela, wracając do naszej ostatniej rozmowy. Jeśli coś kochasz, daj temu odejść.
-To nie przypominaj mi o sobie. -znów staliśmy za blisko siebie -Jesteś debilem.
-A ty kurwą. Skąd mogę wiedzieć, że ona to moja córka?
-A może to Austin nie jest twoim synem? Straszny chuj się z ciebie zrobił.
-Ja przynajmniej nie obściskuję się z innymi na twoich oczach.
-Nie, ja się całowałam z Arianą.
-Chciałbym cię znienawidzić.
-To to zrób.
-Nie mogę. -przygwoździł mnie do ściany- Za bardzo cię kocham.
-Też cię kocham, ale...-przerwał mi pocałunkiem
I znowu odpłynęłam w jego ramionach. Weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia, by Justin nas nie zobaczył. Wskoczyłam na ręce Nathana, a on z całą pasją całował moje wargi. Nasze języki walczyły ze sobą, dłonie zapamiętywały każdy skrawek ciała. Oderwaliśmy się od siebie i po chwili znów złączyłam nasze usta. Czułam, że moje ciało jest stworzone dla ciała Nathana.
-To na pożegnanie. -powiedziałam nie odrywając naszych warg od siebie
-Chcę cię tak całować na powitanie. -czułam jego uśmiech
-Nie zaczynaj. -zeskoczyłam z jego rąk.
-Jak znudzi ci się bycie z Justinem, zadzwoń.
-Masz to jak w banku. -uśmiechnęłam się do niego. -Jak chcesz to oddam ci twoje koszulki i bluzy.
-Nie, nie musisz. Mam tego dużo. Chodź i daj jeszcze jednego całusa.
*4 tygodnie później*
-Angela, Clary płacze.
-Słyszę Willy. -odłożyłam do torby ostatnie moje bluzki i poszłam do córeczki -Już mama jest przy tobie, kruszyno. Zaraz przewiniemy pieluchę, albo wujek Willy to zrobi. -wzięłam małą na ręce -Willy, kochany wujku, przewiń ją! Muszę jeszcze rzeczy spakować.
Chłopak przyszedł, wziął bratanicę i zmienił jej pieluchę. Z uśmiechem na wszystko patrzyłam.
-Czemu akurat teraz? -spytał Willy biorąc Clary na ręce
-O co ci braciszku chodzi?
-Uciekasz od Nathana?
-Wyjechał dwa tygodnie temu, a ja ułożyłam sobie życie z Justinem.
-A gdzie twój nowy ukochany was zabiera?
-Startford.
-Przecież to Kanada!
-Tsaa...Daleko od Nathana. -do torby wrzuciłam jakąś bluzę
Wzięłam ją jeszcze raz do rąk i rozłożyłam. To była bluza Nathana. Przyłożyłam ją do policzka i wciągnęłam zapach tej bluzy. Tak intensywnie nim pachniała. Założyłam ją na siebie i zapięłam ostatnia walizkę z ubraniami.
-Mam nadzieję, że będziesz z nim szczęśliwa.
-Jestem. Odwiedzisz mnie tam?
-Tak. Przysyłaj mi zdjęcia małej, co miesiąc.-ucałował jej główkę -Moja mała chrześnica. -usłyszałam trąbienie samochodu
-Willy, muszę już iść. Daj mi małą i pomóż znieść.
-Dla ciebie wszystko. -wystrzeżył swoje białe żeby
Zeszłam szybko z małą i od razu pobiegłam do Justina. Wpadłyśmy w jego ramiona i pocałowałam go.
-Witam moje panie.-pocałował mnie jeszcze raz
-Witam, witam... To jak jedziemy?
-A gotowa uciec od przeszłości?
-Tak.
-Cześć Willy. -przywitał chłopaka, który przyniósł nasze bagaże
-Opiekuj się tam nią. Już jeden obiecał, że ją nie skrzywdzi i patrz jak skończyła.
-Ale cieszę się, że mam taką piękną bratanicę. -dokończyłam za Willa -Pożegnałam się wczoraj z rodzicami, z tobą zaraz.... Szkoda, że nie z Jayem.
-Willy, moja mama się tam nią zajmie. Wie, że przyjeżdżam z moją dziewczyną i córką.
-I co ona na to?-spytałam pełna obaw
-Na początku była zła, że wcześniej cię nie przywiozłem. Chcę cię poznać i Clary. -przytulił mnie i zabrał nosidełko.
-No to miłej drogi i szczęśliwego lotu. -brat mnie przytulił
-Ty się tam trzymaj i bądź szczęśliwa.
-To co? Na lotnisko i do nowego domu. -usiadłam z tyłu, a Justin włożył małą tam gdzie byłam ja
Pomachałam jeszcze Williamowi i razem z Justinem pojechaliśmy na lotnisko, gdzie czekał prywatny samolot Justina.
Nathan
Zaraz z lotniska pojechałem do domu Angeli. Chciałem je obie zobaczyć. Miałem dla nich prezenty. Dla małej wielkiego pluszowego misia, a dla ukochanej diamentowe kolczyki.
-Hej bracie. Jest Angela?
-Nie ma jej.
-Jak to jej nie ma?
-Pojechała z Justinem.
-Gdzie?
-Do Kanady.
-Na ile? -byłem w szoku
-Na stałe. Minąłeś się z nią. Jechała z Bieberem i Clary na lotnisko..... -wszedł na chwile do domu .- Ale kazała ci to przekazać. -podał mi kopertę
-Dzięki. -zabrałem ją i poszedłem do siebie.
W swoim pokoju otworzyłem kopertę. Wyleciało z niego zdjęcie Clary i list. Rozłożyłem kartkę i zacząłem czytać.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I OTO 29!!!
Co Angela napisała Nathanowi?
Dowiesz się w kolejnej już 30 części "Miło mi Patty jestem"
Nie mam pojęcia, co mam ci dzisiaj napisać, bo po prostu jestem zła na Angele. Powinna wybrać Nathana, bo go nadal kocha, jak by było inaczej to by się z nim nie całowała. Życzę dużo weny.
OdpowiedzUsuń