-Justin, jedź po jej rzeczy, a ja zawiozę ją do szpitala. -Nathan rozkazał
-Dobra. -i Bieber zniknął
-Nathan, jedźmy. -złapałam się za brzuch
-Zobaczysz, jeszcze mała się w twoim Jeepie urodzi. Przyśpiesz.
-Wszystko będzie dobrze. Oddychaj.-Nathan mnie uspokajał- Który szpital i lekarz?
-Szpital św. Maurycego, a doktor prowadzący to Smith. Aaaa- przeżyłam kolejny skurcz - Możesz jechać szybciej?
-Tak.
-To zrób to.
-Nie chcę was pozabijać.
-Jak nie przyśpieszysz ja cię zabiję.
Chłopak przyśpieszył. Mijaliśmy kolejne skrzyżowania.
-Ile czasu minęło od odejścia wód? -spytał nagle
-Interesuję cie to? Aaaa
-Ile?
-Z 15 minut. A co?
-Pierwsza faza porodu może trwać nawet kilka godzin.
-Skąd to wiesz?
-Czytałem to i owo.
-Daleko jeszcze?
-Jeszcze dwie przecznice.
Już po piętnastu minutach byliśmy w szpitalu. Pobiegliśmy na odpowiedni oddział.
-My do porodu. -Nathan powiedział do recepcjonistki -Lekarz prowadzący to Smith.
-Sala numer 16.-wskazała pielęgniarka -Doktor zaraz tam przyjdzie. A kiedy wody odeszły?
- Z 40 minut temu.-odpowiedziałam
Jakaś inna pielęgniarka zawiozła mnie do sali. Nathan na chwilę zniknął, a mnie ubrali w jakąś koszulę. Po około pół godzinie przyszedł mój lekarz.
-Jak się pani czuję?
-Da radę. Bywało gorzej.
-Jak skurcze? -zapytał pielęgniarkę
-Co 3 minuty.
-Aaaa -mój kolejny skurcz
-Rozwarcie?
-Na 8 centymetrów.
-Proszę przygotować wszystko do porodu naturalnego. Inkubator, pacjentkę, to wcześniak?
-Tsaa.- odburknęłam
-Już jestem -Nathan wszedł ubrany w strój ochronny
-Aaaa.
Zostaliśmy sami w sali. Przeżywałam coraz mocniejsze i częstsze skurcze. Po jednym złapałam Nathana za rękę.
-Zostań. Prosssssszzzę.
-Chcę zobaczyć moją córkę. -przy skurczu ścisnęłam jego rękę -Uuu silna jesteś.
-YYY...
-Dasz radę. Jesteś silna.
-Ona będzie wcześniakiem.
-Będzie silna jak jej mama. Chodziłaś do szkoły rodzenia?
-Przestałam, bo kazali tam tylko oddychać. Obiecuję, że jeśli to się skończy pójdę jeszcze raz.
-Pani Levy, gotowa na wydanie na świat małego człowieka?-doktor wszedł do sali z położną i inkubatorem
-Chyba arbuzaaaaaa.
-A pan to...
-Ojciec i narzeczony.
-Tylko ojciec.-poprawiłam chłopaka -Aaaaaa
-Proszę oddychać i przeć.
Po 30 minutach, 15 lutego 2013 roku o godzinie 15.45 przyszła na świat Clary Jessica.
-Nazwisko dziecka?
-Levy. -odpowiedziałam
-Proszę oto pani córeczka.-położna podała mi dziecko
-Witaj na świecie Clary! -pocałowałam jej główkę, a ona lekko ziewnęła
-Jest taka podobna do ciebie. -powiedział Nathan patrząc na nas -Dziękuję!- pocałował moje czoło
-Ale ma twoje oczy.
-Hej malutka!- przywitał ja brunet -Jestem twoim tatą.
Po chwili pielęgniarka zabrała mi córeczkę i włożyła do łóżeczka i zawiozła na badania.
Nathan
Angela leżała w sali i odpoczywała. W końcu Clary ważyła 1500 gramów i 42 centymetry. Nie wiem czy to dużo... ale dla mnie owszem. Personel zabrał małą do inkubatora.
Poszedłem na Patologię Noworodka. Nawet nie przebrałem się po porodzie. Dalej miałem na sobie to ubranie.
Wszedłem do sali i podszedłem do inkubatora, gdzie leżała moja córeczka. Była taka mała i kruchutka. Zacząłem powoli płakać z radości, ale też i z tego, że będę mógł ją widzieć tylko kiedy Angela mi na to pozwoli, nie będę mógł ich obu przytulać.
-Clary, jesteś silna jak mama. Będziesz zdrowa i piękna. Zawsze będę przy tobie. I będę cię kochał jak mamusię. Musisz walczyć, tak jak ja o twoją mamę.
-Nathan... -poczułem czyjąś dłoń na ramieniu, to była Angela. Pewnie Justin już był i przywiózł jej rzeczy
-Powinnaś leżeć.
-A ty powinieneś...-zaczęła słabym głosem -Austin cię potrzebuję.
-Tutaj jest moja rodzina.
-Tam też masz rodzinę. Irma dała ci syna.
-To nie znaczy, że będę mniej kochał Clary.
-Będziesz mógł ją widywać, kiedy tylko zechcesz. Ja nie chcę nic od ciebie. Nie potrzebuję twoich pieniędzy. Utrzymam siebie i małą.
-Jest rzecz, którą mogę zrobić dla ciebie lub małej?
-Tak, głupio mi oto prosić. Dziś miałam kupować łóżeczko dla małej. Proszę zrób to.
-Tylko tyle?
-Tak. Nic więcej od ciebie nie chcę.
-Angela.
-Tak?
-Wybaczysz mi kiedyś?- spojrzałem na nią
-Na razie nie. Potem zobaczę.
-Gdybym mógł cofnąć czas, nie przespał bym się z nią.
-Ale czasu nie da się cofnąć. -odwróciła się do mnie placami
-Nie zrezygnuje z nas tak łatwo.
-Przestań! Będzie lepiej jak już pójdziesz. Nie masz po co tutaj być.
-Wy tu jesteście.
-Trzymaj się tego co było tydzień temu.
-Nie! -podniosłem głos
-Ciszej! Tu są jeszcze inne, nie tylko Clary.
Podszedłem do Angeli i ją przytuliłem.
-Angela, wiesz, że teraz tylko wy się liczycie?
-Nathan, nie trzeba było robić dziecka Irmie. -odepchnęła mnie od siebie
-Byłem pijany.
-Muszę ci coś powiedzieć...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I OTO 28
Co Angela powie Nathanowi?
Dowiesz się w 29 rozdziale "Jak to jej nie ma??"
WOWOWOWOWOW NO WEŹ . JA JUŻ NIE OGARNIAM :OOOO ROZDZIAŁ ŚWIETNY,CZEKAM NA NEXTA,WENY :*
OdpowiedzUsuńNastępne komplikacje? Dziewczyno naprawdę ty się znęcasz nad nimi psychicznie ;) Clary przyszła na świat jak się cieszę. Życzę weny.
OdpowiedzUsuń