-Co to kurwa...-usłyszałam głos Nathana
Chłopaki mnie zakryli, a wózek schowali w szafie na kurtki.
-Hej LilNath! Wróciłeś?-spytał Tom
-Zapomniałem telefonu. A wy co tak w grupie stoicie?
-My?-spytali wszyscy
Nagle Clary zaczęła płakać. Córeczko, świetne wyczucie czasu. Nathan odsłaniał pomału chłopaków, aż w końcu dotarł do mnie. Reszta zespołu wróciła do swoich poprzednich spraw.
-Co tu robisz?
-Przyjechałam na święta.
-Daj mi ją. -wskazał na małą
-Tylko uważaj.
-Jest cudowna. Miałaś rację jest do ciebie podobna, ale ma moje oczy i usta.
-Możemy pogadać gdzieś na spokojnie? -spytałam
-W moim pokoju?
-Może być.
-Niańki się już nią zajmą...
-Tom powiedział, że będzie naszym zięciem.
-Już... Po moim trupie.
-Ona zostanie moją żoną. -usłyszeliśmy głos Parkera
-Podsłuchiwaczu... Chodź zajmiesz się malutką. Żonę trzeba sobie wychować. -odparłam i razem z Nathanem poszliśmy do jego pokoju.
-Nathan...
-Angela...
-Ty pierwszy.
-Słuchaj... Brakowało mi małej. Tęskniłem za nią i za tobą. -wziął do rąk zdjęcie, które mu przysłałam
-Nathan... Ja zostaję już tutaj.
-Wiem, że wyjedziesz... Co?
-Postanowiliśmy tutaj zamieszkać.
-My?
-Ja i Justin. Nie chcemy ci utrudniać kontaktów z córką.
Nagle moją uwagę przykuła dłoń Nathana, a szczególnie jeden palec.
-Jesteś żonaty? -spytałam z nie dowierzaniem
-Tak. -popatrzył na obrączkę -Od miesiąca.
-Znam ją?
-To matka Austina.
-Z Irmą? Zgłupiałeś do reszty???
-Nie, chcę dać małemu tego co ja nie miałem.
-Czyli?
-Ojca. Harry miał mnie gdzieś. -chwycił mnie za dłoń -Ładny pierścionek.
-Hipokryta.
-Ja?
-Ty. Żenisz się z Irmą, a mi mówisz, że mnie kochasz. Ślub się bierze z miłości.
-Z miłości mówisz. Kochasz Justina?
-Tak.
-Mnie już pewnie nie?
-Nienawidzę cię. słyszysz, nienawidzę.
-Dlaczego?-podszedł do mnie
-Nie ważne.
-Znów zaczynasz...
-Dziubku... -Irma weszła do pokoju -Co ta ździra tutaj robi?
-Przyszła pogadać o Clary. To też moje dziecko, tak jak Austin. -przytulił się do niej
-Właśnie. Tak jak mówiłam, po świętach wracamy do Kanady. -powiedziałam ze łzami w oczach -Przyjedziemy dopiero w sierpniu.
-Ale mówiłaś.... -Nathan popatrzył na mnie
-To właśnie mówiłam. Idę po małą i uciekam do Na... Justina. -wyszłam z pokoju i pobiegłam po córeczkę.
-O.. skończyliście?
-Tak, raz na zawsze. Przejdziecie do nas na wielkanocny obiad? Mama zaprasza. -spytałam biorąc małą od Parkera
-Wszyscy? -spytał Jay
-Prócz tej szczęśliwej rodzinki. -sarkazm wylewał się z moich ust. -To przed 18.00 w moim domu. -Tom podniósł rękę do góry. -Tak, Kelsey też może przyjść. Przekażcie Sivie, że Nare też może przyjść.
-Odprowadzić cię? -spytał Parker -Wiesz, moja żona...
-Zięciu, jak chcesz. Jay idziesz z nami?
-Tak.
Nathan
-Nathan, co ona tutaj robiła? -spytała mnie Irma
-Mówiłem już. Przyszła się przywitać i pokazać małą.
-Na co innego mi to wyglądało. -moja żona nie dawała za wygraną
-Przecież to my jesteśmy razem. -pocałowałem ja delikatnie.
-Jedźmy już. Moja mama się niecierpliwi.
-Już. -wziąłem upragniony przedmiot i wyszliśmy z pokoju.
W domu nikogo nie było. Pewnie gdzieś poszli. Obiad u teściów jest o 19.00, a jest przed 18.00. Na lodówce wisiała kartka od Toma:
Nathan,
My poszliśmy do pani Klaudii na świąteczny obiad. Angela nas zaprosiła. Wrócimy ok. 21.00
Życzymy wam wesołych świąt!
Tom, Jay, Max Siva!
-Kochanie, muszę coś po drodze załatwić.-złapałem dłoń żony i wyszliśmy do samochodu.
Zatrzymałem pojazd przed domem państwa Levy. Wyszedłem z niego i skierowałem się do drzwi. Nagle usłyszałem:
-Rozumiesz Tom. On ma żonę i nowe dziecko. Dlatego wracamy do Kanady. -głos Angeli
-Zostajesz tutaj z moją żoną. -głos Toma
-Tom, zdradzasz mnie? -głos Kels
-Niestety, ale tak. Clary, zostaniesz moją żoną?- Tom i jego popisy
-Nie chcę zięcia, starszego ode mnie. -Angela musiała podejść do wózka
-Nie ładnie podsłuchiwać. -przestraszył mnie Jay
-Ja nie podsłuchuję..
-Tylko?
-Chciałem im złożyć życzenia świąteczne.
-To wejdź normalnie.
-Irma czeka. Jedziemy do jej rodziców.
-Lepiej już idź. -zauważyłem Angelę, która patrzyła w moją stronę -Głuchy jesteś? Idź stąd!
-Wesołych świąt.-powiedziałem
-Nawzajem.-odpowiedziała -A teraz nara! -wzięła wózek i wjechała nim do domu
-Co kochanie? -spytała Irma, gdy usiadłem na swoim miejscu.
-Nic, po prostu, cieszę się, że poznam resztę twojej rodziny. -odpaliłem silnik i ruszyłem z piskiem opon
Angela
Właśnie mama podawała ciasta, gdy Justin wstał i złapał moją rękę.
-W obecności przyjaciół i rodziny, wznoszę toast na cześć mojej przepięknej narzeczonej i proszę przyszłego teścia, o zgodę na ślub z tą przecudną istotą.
-Justin. -ojciec wstał -Oczywiście, że tak. Jak widzimy mój syn, nie bierze odpowiedzialności za moją malutką księżniczkę. -tato wziął z kojca Clary na ręce. -Szkoda, że go tutaj nie ma.
-Tato?- usłyszeliśmy głos Nathana - Jestem. Przepraszamy za spóźnienie, po prostu byliśmy u rodziców Irmy na obiedzie. -Nathan wszedł z nosidełkiem do salonu, a za nim Irma
Ja wstałam i wzięłam małą na ręce. Po chwili Justin stanął obok mnie. Obie rodzinki stały naprzeciwko siebie. Patrzyliśmy na siebie.
-No, moi kochani. Sernik na stole.-mama odwróciła naszą uwagę od siebie.
-Pycha. -powiedziałam i skierowałam się na miejsce koło ojca.
Usiadłam i zaczęłam jeść sernik. Tato wziął małą na ręce.
-A kto jest u dziadka? A kto jest u dziadka?
-Tato... -przewróciłam oczami
-Tato, słuchaj. -Nathan zwrócił uwagę George
-Nie teraz. Angela wróciła.
-Ona jest ważniejsza od twojego syna?
-Nathan, to nie tak. Przez 20 lat myślałem, że to moje dziecko. A tu nagle się okazuje, że nie. Ale dalej ją kocham jak córkę. Zostawi mnie na długo, więc chcę się nią i Clary nacieszyć.
-Tato, jak mówiłam zaraz po świętach wracamy do Kanady. Przyjadę z małą i Justinem na wakacje, bądź w czerwcu.
-Znów uciekniesz? -zapytał Nathan
-Ja... -przerwał mi dźwięk telefonu Nathana
-Halo... -popatrzył dziwnie na Irmę
_________________________________________________________________________________
I OTO 32!!
Kto zadzwonił do Nathana?
Dowiesz się w 33 rozdziale "On nie jest twoim synem!"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz