_________________________________________________________________________________
*2 MIESIĄCE PÓŹNIEJ*
Siedzę z półroczną już Clary we własnym mieszkaniu. Ciasne, ale własne... czy jakoś tak. Z dala od Nathana, z dala od Justina, z dala od tego całego życia. Teraz ważna jest tylko Clary.
Tak, znów uciekłam od Nathana. Od mojego niedoszłego ślubu z Justinem minęło 2 miesiące. Zerwałam zaręczyny, wyniosłam się od Willa. Jedyne osoby, które wiedzą, gdzie mieszkam to: Willy, tato, mama, Kelsey, Tom i Jay.
Aśka, zrozumiała, że Max tylko się nią bawił i wyjechała do stanów, gdzie spotkała Kendalla. Teraz tworzą piękną parę i chyba nawet szykują się do ślubu.
Wracając do mnie. Teraz mieszkam w północnej części Londynu. Mam dobrą pracę i zajmuję sie córeczką. Od pamiętnej nocy z Nathanem nie widziałam go, bo dwa dni później wyjechał w trasę po USA.
Nagle dostałam sms-a od Justina.
Od: Justin :)
Angela, pojedziesz ze mną na spotkanie z Seleną?
Do: Justin :)
Tak, tylko załatwię opiekunkę dla Clary. Napisz gdzie, kiedy, o której?
Od: Justin :)
Przyjadę po ciebie, skarbie. Tak o 15 w środę. A gdzie teraz moja ukochana mieszka?
Do: Justin :)
Na Backer Street. Justin, tylko nic nie mów Nathanowi. Chcę się odciąć od was obu.
Od: Justin :)
Kochanie, możesz być oto spokojna, Nathan się o niczym nie dowie. Ale powtarzam to co przed naszym rozstaniem: Zawsze cię będę kochał. Wiem, że Nathan też ci tak mówi. Ja zaczekam na ciebie.
Do: Justin :)
Dziękuję, ale powtarzam TERAZ najważniejsza jest Clary.
Od: Justin :)
Kochanie, ja mogę czekać, aż będziesz gotowa. Chcę być przy was. Tak jak przez te prawie 6 miesięcy. Dobra, muszę kończyć, Scooter woła. Buzi...;* <3 Ucałuj malutką i do zobaczenia jutro.
Do: Justin :)
No buziaczki :* :* :* Do jutra :)
*NASTĘPNY DZIEŃ*
-Justin, zwolnij.
-Pozabijasz nas.
-Angela, spokojnie. Mam juz dość tego jak ona się mną bawi.
-Nie dobrze mi. Zaraz zwrócę ci na tapicerkę.
-Za chwilę będziemy na miejscu. Słuchaj... czemu nie pozwalasz Nathanowi widywać córki?
-Nie, że nie pozwalam. Po prostu on nie wie gdzie mieszkam. On ma do niej prawo.
-A ja do ciebie....
-Justin, rozmawialiśmy o tym. Cieszę się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy. -przytuliłam sie do jego ramienia
-Też sie cieszę. Zrozumiałem, że nigdy nie pokochasz mnie tak jak Nathana, ale będę się starał, by to uczucie w tobie zakiełkowało.
-Wiesz,że jedyną miłość jaką mogę ci dać to ta braterska? A teraz powiedz mi... Dlaczego ja z tobą jadę?
-Chcę dać Selenie nauczkę. Udawajmy zakochaną parę. Proszę zrób to dla mnie...
-Dobrze. -pocałowałam jego policzek
-Hej!- przywitała chłopaka dziewczyna, która mnie nie zauważyła
-Witaj Sel. -Justin podszedł do niej, a mnie pociągnął za sobą -Poznaj Angelę.
-Miło mi. -wyciągnęłam do niej dłoń, ale ona tylko mnie zmierzyła
-Zamieniłeś mnie na tą wywłokę? Jezu, Justin wzrok ci sie psuje...
-Nie obrażaj jej. To ty odeszłaś.
-Długo nie cierpiałeś.
-Wykorzystywałaś mnie.
-A ona? -Selena wskazała na mnie
-Odczep się ode mnie. Popatrz lepiej na siebie. -ścięłam ją wzrokiem - Weź się dziewczyno zmień. Z takim nastawieniem życiowym to nikt cię nie zechce. Powiedz mi jedno: kochałaś go czy jego pieniądze??
-Chyba ty kochasz jego forsę. Latasz z kwiatka na kwiatek. Nathan, Justin, Louis. Jesteś puszczalską jędzą. Złapałaś go na bachora.
Justin popatrzył na mnie, ale wzrokiem powiedziałam, że sobie poradzę.
-Clary nie jest bachorem, rozumiesz. Justin dobrze wiedział, że to nie jest jego dziecko. Pomagał mi całą ciążę. Kocha Clary jak własne dziecko. Więc się nie mieszaj w nasze życie. To nie ja byłam z nim dla sławy. Bo co?? Bo ma nazwisko? Nigdy nie wykorzystałam tego. Dla mnie jest zwykłym chłopakiem z marzeniem, które spełnił. Możesz mnie nazywać jak chcesz, ale nie znasz prawdy, więc... lepiej się zamknij i mów po co tutaj ściągnęłaś Justina?
-Właśnie. Nie powiem, że nam się trochę śpieszy. -Justin usiadł i usadowił mnie na swoich kolanach
-Nie chcę przy niej rozmawiać z tobą.
-Musisz się pogodzić z tym, że nie mamy przed sobą tajemnic. Więc o czym chciałaś rozmawiać?
-Chciałabym wrócić do ciebie.
-Co wydajesz? Płytę czy nowy badziewny film? Huh? -Justin się na nią popatrzył
-Tęsknie za tobą. Byłam głupia, że odeszłam.
-Nie wątpię w to. -usłyszałam cichy szept Justina.
-Chcesz do niej wrócić? -spytałam go na ucho
-Nie wiem. Coś odżyło do niej. Ale dalej chcę ciebie. -pocałował moją szyję
Nathan
-Jak to zniknęła?-spytałem ojca, który siedział w gabinecie
-Normalnie. Poczekaj, zostawiła dla ciebie list. -George szukal czegoś w szufladach i po chwili podał mi kopertę
Otworzyłem ją i wyleciało z niej nasze zdjęcie z Wielkanocy, jak stałem obok niej i trzymałem za rączkę Clary. Myślałem, że nikt nie widzi. I wtedy położyłem rękę na jej talii. W końcu wyciągnąłem złożoną kartkę, z której wyleciała bransoletka z moim imieniem. Rozłożyłem papier i zacząłem czytać.
"Nathan.
Najdroższy ukochany.
Jak już wcześniej pisałam, wiem co do ciebie czuję. KOCHAM CIĘ lecz za dużo razy wzajemnie wbijaliśmy sobie noże w serca. Chcę być z tobą, budzić się i być pewna, że nigdy mnie nie opuścisz.
Dalej zamierzam odciąć Clary od wszystkiego. Postanowiłam się wynieść. Nie szukaj mnie, skontaktuje się z tobą jak tylko urządzę się w nowym miejscu.
Robię to też dlatego, że już nie chcę słuchać twoich pustych obietnic. Obiecałeś mnie nie opuszczać- opuściłeś. Mówiłeś, że nie odpuścisz sobie walki o nas- odpuściłeś. Miałeś z nas nie zrezygnować- zrobiłeś to. Obiecałeś nie wiązać się z Irmą- złamałeś dane mi słowo.... Mogę tak wymieniać i wymieniać. Oddaję ci bransoletkę. Za bardzo mi przypomina... Mała przypomina ciebie z zachowania.
Widzisz to zdjęcie?? Mogliśmy być tacy szczęśliwi... Niestety, oboje nie umiemy walczyć. Mam nadzieję, że jak za jakiś czas się spotkamy, to będziemy wspominać te dobre rzeczy. Człowiek żyje po to, aby kochać. Jeśli nie kocha - to nie żyje, więc ja żyję dla ciebie.
Kocham cię.
Angela"
-George, Clary w domu. -Klaudia weszła do gabinetu.
Od razu podszedłem do "macochy" i wyrwałem jej z rąk rączkę nosidełka. Mała akurat spała.
-Sądzę, że chce zostać sam z córką. Chodźmy. - i zostawili mnie z nią samego
-Jak ja za tobą tęsknie. Kocham was. Nie wiem, jak bardzo chcę być przy tobie cały dzień. -Clary ziewnęła- Jak mamusia.... -uśmiechnąłem się przez łzy
Wziąłem kartkę papieru i od razu odpisałem na jej list, co chwila spoglądając na córeczkę.
" Moja najdroższa ukochana Angelo!
Przepraszam za wszystkie złamane obietnice. Nie chcę ci obiecywać, kolejnych i niepotrzebnych rzeczy, którymi i tak cię nie przekonam byś wróciła. Wychowaj naszą córeczkę na dobrą dziewczynę i opowiadaj jej o mnie.Chcę, Pragnę widzieć was codziennie, i co noc, tak jak tej nocy, udowadniać ci jak mocno za tobą tęskniłem i jak bardzo cię kocham.
Masz rację za dużo razy zraniłem cię, a ty mnie. Ale wiedz, że dzień, w którym urodziła się malutka jest dla mnie najlepszym dniem, zaraz po tym jak weszłaś do klasy i usiadłaś obok mnie.
Możesz być pewna. Moje uczucia względem ciebie nigdy się nie zmienią. Czy to nie jest wielka rzecz - znaczyć dla kogoś wszystko? Znaczysz więcej niż możesz sobie to wyobrazić.
Kocham Cię.
Twój Nathan"
List schowałem w nosidełku, tam gdzie schowała pieluchy dla Clary. Pocałowałem córeczkę w czoło i spędziłem z nią resztę po południa.
Angela
-Justin, możesz zwolnić. -siedziałam wbita w fotel
-Boże, twój pocisk... Gdzie się tego nauczyłaś?
-Chamskim trzeba się urodzić. -uśmiechnęłam się.
-Ty nie jesteś chamska, tylko wygadana. -spojrzał w moją stronę
-Patrz lepiej na drogę, a nie na mnie.
-Dam ci tylko ostatnie buzi. -schylił się w moją stronę i musnął moje wargi.
Nagle usłyszeliśmy trąbienie ciężarówki. Oderwaliśmy się od siebie i zobaczyłam, że tir pędzi prosto na nas. Nie było gdzie uciec. I nagle poczułam ból, ból nie do zniesienia. Auto przeturlało się z górki, a Justin złapał moją rękę.
-Kocham cię. -wyszeptał, i straciliśmy przytomność
Nathan
Siedziałem w gabinecie z ojcem, gdy nagle zadzwonił mój telefon. Odebrałem go.
-Pan Nathan Sykes?-spytał mężczyzna w słuchawce
-Tak o co chodzi?
-Pani Angela Levy miała wypadek. W portfelu znaleźliśmy kontakt do pana.
-Co się jej stało?
-Proszę jak najszybciej przyjechać do szpitala św. Tomasza.
-Będę jak najszybciej. -rozłączyłem się
-Co się stało?-ojciec wstał razem ze mną
-Angela miała wypadek. Jadę do szpitala.
-Jadę z tobą.
-Nie tato. Ktoś musi z Clary zostać. Zawiadom resztę. Zadzwonię ze szpitala.
Siedziałem pod sala operacyjną z chyba 2 godziny. Chłopaki juz do mnie dołączyli i zaczęli mówić, że wszystko będzie dobrze. Angela nie może umrzeć, bo wtedy i ja umrę.
Z sali wyszedł doktor.
-Pan Nathan Sykes.
-To ja. -podszedłem do niego - Co z nią?
-Bardzo źle. Ale gorzej jest z Justinem Bieberem. On umiera.
-On nie może umrzeć!!!!- wydarła się na pół korytarza Selena (tak, zadzwoniłem po nią)
-Wracając do pani Angeli. Może nie odzyskać wzroku. Dostała odłamkiem, a dokładniej wbił się w skroń i uszkodził nerw wzrokowy... Teraz najważniejsze są najbliższe godziny. A i jeszcze jedno.....
_________________________________________________________________________________
-Dobrze. -pocałowałam jego policzek
-Hej!- przywitała chłopaka dziewczyna, która mnie nie zauważyła
-Witaj Sel. -Justin podszedł do niej, a mnie pociągnął za sobą -Poznaj Angelę.
-Miło mi. -wyciągnęłam do niej dłoń, ale ona tylko mnie zmierzyła
-Zamieniłeś mnie na tą wywłokę? Jezu, Justin wzrok ci sie psuje...
-Nie obrażaj jej. To ty odeszłaś.
-Długo nie cierpiałeś.
-Wykorzystywałaś mnie.
-A ona? -Selena wskazała na mnie
-Odczep się ode mnie. Popatrz lepiej na siebie. -ścięłam ją wzrokiem - Weź się dziewczyno zmień. Z takim nastawieniem życiowym to nikt cię nie zechce. Powiedz mi jedno: kochałaś go czy jego pieniądze??
-Chyba ty kochasz jego forsę. Latasz z kwiatka na kwiatek. Nathan, Justin, Louis. Jesteś puszczalską jędzą. Złapałaś go na bachora.
Justin popatrzył na mnie, ale wzrokiem powiedziałam, że sobie poradzę.
-Clary nie jest bachorem, rozumiesz. Justin dobrze wiedział, że to nie jest jego dziecko. Pomagał mi całą ciążę. Kocha Clary jak własne dziecko. Więc się nie mieszaj w nasze życie. To nie ja byłam z nim dla sławy. Bo co?? Bo ma nazwisko? Nigdy nie wykorzystałam tego. Dla mnie jest zwykłym chłopakiem z marzeniem, które spełnił. Możesz mnie nazywać jak chcesz, ale nie znasz prawdy, więc... lepiej się zamknij i mów po co tutaj ściągnęłaś Justina?
-Właśnie. Nie powiem, że nam się trochę śpieszy. -Justin usiadł i usadowił mnie na swoich kolanach
-Nie chcę przy niej rozmawiać z tobą.
-Musisz się pogodzić z tym, że nie mamy przed sobą tajemnic. Więc o czym chciałaś rozmawiać?
-Chciałabym wrócić do ciebie.
-Co wydajesz? Płytę czy nowy badziewny film? Huh? -Justin się na nią popatrzył
-Tęsknie za tobą. Byłam głupia, że odeszłam.
-Nie wątpię w to. -usłyszałam cichy szept Justina.
-Chcesz do niej wrócić? -spytałam go na ucho
-Nie wiem. Coś odżyło do niej. Ale dalej chcę ciebie. -pocałował moją szyję
Nathan
-Jak to zniknęła?-spytałem ojca, który siedział w gabinecie
-Normalnie. Poczekaj, zostawiła dla ciebie list. -George szukal czegoś w szufladach i po chwili podał mi kopertę
Otworzyłem ją i wyleciało z niej nasze zdjęcie z Wielkanocy, jak stałem obok niej i trzymałem za rączkę Clary. Myślałem, że nikt nie widzi. I wtedy położyłem rękę na jej talii. W końcu wyciągnąłem złożoną kartkę, z której wyleciała bransoletka z moim imieniem. Rozłożyłem papier i zacząłem czytać.
"
Najdroższy ukochany.
Jak już wcześniej pisałam, wiem co do ciebie czuję. KOCHAM CIĘ lecz za dużo razy wzajemnie wbijaliśmy sobie noże w serca. Chcę być z tobą, budzić się i być pewna, że nigdy mnie nie opuścisz.
Dalej zamierzam odciąć Clary od wszystkiego. Postanowiłam się wynieść. Nie szukaj mnie, skontaktuje się z tobą jak tylko urządzę się w nowym miejscu.
Robię to też dlatego, że już nie chcę słuchać twoich pustych obietnic. Obiecałeś mnie nie opuszczać- opuściłeś. Mówiłeś, że nie odpuścisz sobie walki o nas- odpuściłeś. Miałeś z nas nie zrezygnować- zrobiłeś to. Obiecałeś nie wiązać się z Irmą- złamałeś dane mi słowo.... Mogę tak wymieniać i wymieniać. Oddaję ci bransoletkę. Za bardzo mi przypomina... Mała przypomina ciebie z zachowania.
Widzisz to zdjęcie?? Mogliśmy być tacy szczęśliwi... Niestety, oboje nie umiemy walczyć. Mam nadzieję, że jak za jakiś czas się spotkamy, to będziemy wspominać te dobre rzeczy. Człowiek żyje po to, aby kochać. Jeśli nie kocha - to nie żyje, więc ja żyję dla ciebie.
Kocham cię.
Angela"
-George, Clary w domu. -Klaudia weszła do gabinetu.
Od razu podszedłem do "macochy" i wyrwałem jej z rąk rączkę nosidełka. Mała akurat spała.
-Sądzę, że chce zostać sam z córką. Chodźmy. - i zostawili mnie z nią samego
-Jak ja za tobą tęsknie. Kocham was. Nie wiem, jak bardzo chcę być przy tobie cały dzień. -Clary ziewnęła- Jak mamusia.... -uśmiechnąłem się przez łzy
Wziąłem kartkę papieru i od razu odpisałem na jej list, co chwila spoglądając na córeczkę.
" Moja najdroższa ukochana Angelo!
Przepraszam za wszystkie złamane obietnice. Nie chcę ci obiecywać, kolejnych i niepotrzebnych rzeczy, którymi i tak cię nie przekonam byś wróciła. Wychowaj naszą córeczkę na dobrą dziewczynę i opowiadaj jej o mnie.
Masz rację za dużo razy zraniłem cię, a ty mnie. Ale wiedz, że dzień, w którym urodziła się malutka jest dla mnie najlepszym dniem, zaraz po tym jak weszłaś do klasy i usiadłaś obok mnie.
Możesz być pewna. Moje uczucia względem ciebie nigdy się nie zmienią. Czy to nie jest wielka rzecz - znaczyć dla kogoś wszystko? Znaczysz więcej niż możesz sobie to wyobrazić.
Kocham Cię.
Twój Nathan"
List schowałem w nosidełku, tam gdzie schowała pieluchy dla Clary. Pocałowałem córeczkę w czoło i spędziłem z nią resztę po południa.
Angela
-Justin, możesz zwolnić. -siedziałam wbita w fotel
-Boże, twój pocisk... Gdzie się tego nauczyłaś?
-Chamskim trzeba się urodzić. -uśmiechnęłam się.
-Ty nie jesteś chamska, tylko wygadana. -spojrzał w moją stronę
-Patrz lepiej na drogę, a nie na mnie.
-Dam ci tylko ostatnie buzi. -schylił się w moją stronę i musnął moje wargi.
Nagle usłyszeliśmy trąbienie ciężarówki. Oderwaliśmy się od siebie i zobaczyłam, że tir pędzi prosto na nas. Nie było gdzie uciec. I nagle poczułam ból, ból nie do zniesienia. Auto przeturlało się z górki, a Justin złapał moją rękę.
-Kocham cię. -wyszeptał, i straciliśmy przytomność
Nathan
Siedziałem w gabinecie z ojcem, gdy nagle zadzwonił mój telefon. Odebrałem go.
-Pan Nathan Sykes?-spytał mężczyzna w słuchawce
-Tak o co chodzi?
-Pani Angela Levy miała wypadek. W portfelu znaleźliśmy kontakt do pana.
-Co się jej stało?
-Proszę jak najszybciej przyjechać do szpitala św. Tomasza.
-Będę jak najszybciej. -rozłączyłem się
-Co się stało?-ojciec wstał razem ze mną
-Angela miała wypadek. Jadę do szpitala.
-Jadę z tobą.
-Nie tato. Ktoś musi z Clary zostać. Zawiadom resztę. Zadzwonię ze szpitala.
Siedziałem pod sala operacyjną z chyba 2 godziny. Chłopaki juz do mnie dołączyli i zaczęli mówić, że wszystko będzie dobrze. Angela nie może umrzeć, bo wtedy i ja umrę.
Z sali wyszedł doktor.
-Pan Nathan Sykes.
-To ja. -podszedłem do niego - Co z nią?
-Bardzo źle. Ale gorzej jest z Justinem Bieberem. On umiera.
-On nie może umrzeć!!!!- wydarła się na pół korytarza Selena (tak, zadzwoniłem po nią)
-Wracając do pani Angeli. Może nie odzyskać wzroku. Dostała odłamkiem, a dokładniej wbił się w skroń i uszkodził nerw wzrokowy... Teraz najważniejsze są najbliższe godziny. A i jeszcze jedno.....
_________________________________________________________________________________
NOTKA!!!!
Rozdziały będą dodawane raz na tydzień, ze względu na mój późny powrót ze szkoły. Jestem ponad 11 godzin w szkole, bo mam jeszcze dodatkowe lekcje i korki.... Więc nie proście mnie (NATALIO!!!!) bym dodała wcześniej. Umawiamy się na niedziele. Jakby co uprzedzę was na fb o różnych komplikacjach!
_________________________________________________________________________________
I OTO JUŻ 36 ROZDZIAŁ!!
Co lekarz ma do powiedzenia? I co będzie z Angelą I Justinem?
Dowiecie się w 37 rozdziale "Wybacz mi!"
Coś ty im zrobiła? Angela może nie odzyskać wzroku? Jesteś okrutna, ale kocham to opowiadanie. Doskonale cię rozumiem brakiem czasu. Życzę weny i czekam na następny.
OdpowiedzUsuńfajny rozdział i w końcu czytam jak jestem bna kompie bo na telefonie nigdy nie moge dodac komentarza ,a potem zapominam ... :) Wenyy Bejbee <3 i dawja nexta !
OdpowiedzUsuńdzieki za motywację Lofffciam was :*
OdpowiedzUsuń