Nathan
-Co takiego? -popatrzyłem na niego ze łzami w oczach
-Tak mi przykro. Podczas wypadku straciła dziecko.
-Co?-spojrzałem ze zdziwieniem na niego.
-Nie wiedział pan?
-Nie... A który miesiąc?
-Drugi. -lekarz odszedł, a ja oparłem się o ścianę i zjechałem w dół, cały czas płacząc.
Była w ciąży... ze mną. Nic mi nie powiedziała. A może sama nie wiedziała.... Tysiąc myśli zawładnęło moim umysłem. Wziąłem z portfela to zdjęcie z Wielkanocy. Ona musi przeżyć, ona musi przeżyć. Żyć dla Clary, dla mnie.
Dopiero po chwili wywieźli ją z bloku. Zawieźli ją do sali numer 14. Podszedłem ze wszystkimi do szyby i patrzyłem jak leży bez życia i o nie walczy.
-Może pan do niej wejść. -powiedziała do mnie pielęgniarka.
Założyłem strój ochronny i wszedłem do sali, gdzie Angela walczyła jak lwica. Usiadłem przy jej łóżku. Wyglądała na bezbronną. Łzy znów napłynęły do moich oczu. Ścisnąłem jej dłoń.
-Angela, wiem, że mnie słyszysz. Musisz walczyć. Musisz żyć dla Clary. Jak ty umrzesz, ja też. -kolejne łzy skapywały z mojego nosa na nasze splecione dłonie, które co chwila całowałem -Walcz, jeśli nie dla mnie to dla córki. Ona cie potrzebuje tak samo jak ja. Bez ciebie nie umiem racjonalnie myśleć. Wybacz mi wszystkie błędy. Wybacz mi!- zacząłem jej cicho śpiewać - Yeah it's true you know, we're not perfect There's a fire inside of me It means I'll fight for the things that are worth it If it makes me feel complete Cause I'm hitting rocks, and I'm taking shots I'm prepared to lose everything I've got.
Nagle Angela ścisnęła moją dłoń. Patrzyłem ja idiota na nasze dłonie, a potem na Angelę. Zaczęła powoli otwierać oczy. Bałem się, że mnie nie zobaczy. Rurka w przełyku utrudniała jej powiedzenie czegoś. Po dosłownie minucie zjawił się lekarz i wyjął jej tą rurkę.
-Proszę otworzyć oczy. -powiedział do niej doktor, a ona to zrobiła-Widzi mnie pani??
-Nie! Nic nie widzę! Nathan? -ścisnęła moją dłoń mocniej.
-Jestem z tobą.
-Nie opuszczaj mnie . -powiedziała ściskając mnie za dłoń i szukając źródła mojego głosu
-Mogę z panem porozmawiać?
-Kochanie wracam za chwilę. -puściłem jej rękę.
-Pańska narzeczona, tak jak sądziłem straciła wzrok, ale możemy operacyjnie jej go przywrócić, tylko nie w Anglii. Taka operacja jest tylko możliwa w Stanach Zjednoczonych lub jeśli sprowadzi pan doktora Petersona. To dość skomplikowana operacja.
-To jej jedyna szansa?
-Tak.
Angela
Już nigdy nie zobaczę uśmiechu Clary czy Nathana. Mój świat ogarnął mrok. Na zawsze... Usłyszałam otwieranie drzwi.
-Nathan?
-Tak.
-Co z Justinem?
-Walczy o życie.
-Chcę do niego iść.
-Nie możesz.
-Bo co?
-Bo, Selena przy nim jest.
-Ona? Co tutaj robi?
-Kocha go. Ja też tu jestem, bo cie kocham. -ścisnął moją rękę, a ja szukałam źródła jego głosu -Wszystko będzie dobrze. Oboje wyjdziecie z tego.
-Spójrzmy prawdzie w oczy. Ja nigdy nic już nie zobaczę.
-Angela, nie mów tak. -usiadł obok mnie i pocałował w czoło -Przejdziemy przez to razem.
-Nie opuścisz mnie? W tej chwili? Po wypadku?
-Nie. I nigdy tego nie zrobię.
-Co z Clary?
-Tato się nią zajmuję.
-Podbrzusze mnie boli.
-Bo straciłaś dziecko.
-Co?
-Byłaś w ciąży z naszym drugim dzieckiem.
-Wybacz mi! Nie chciałam by umarło. Nie wiedziałam o nim...
-Nasz synek jest teraz w niebie i patrzy na nas.
Zaczęła płakać i modlić sie o to by Justin przeżył. To była moja wina! Tylko i wyłącznie moja wina. Nagle ktoś wszedł do sali.
-Zadowolona jesteś z siebie? Justin jest na sali operacyjnej i próbują naprawić to, co ty zepsułaś.
-Selena? -patrzyłam w przestrzeń przed sobą.
-Tutaj jestem, ślepoto.
-Nie mów tak do niej. Ona nie widzi. -Nathan oderwał się ode mnie
-Tylko to? Dla mnie mogłabyś zginąć na miejscu.
-Przestań! -zaczęłam płakać. -Ty chociaż widzisz, a ja nigdy już nie zobaczę uśmiechu córeczki.
-Wyjdź już. -Nathan otworzył drzwi
-Jeśli Justy umrze, to twoja wina! - i wyszła
*TYDZIEŃ PÓŹNIEJ*
Nathan na razie dotrzymuje słowa i ze mną jest. Zawsze. Pomaga mi z nowymi dla mnie rzeczami. Justin leży jeszcze w szpitalu. Wyjdzie z niego za 5 tygodni. Ja dzieki chłopakom staram się normalnie zyć. Przeniosłam sie do rodziców. Oni też mi dużo pomagają.
Nathan
Codziennie widzę jak się męczy. A ja muszę wyjechać i sprowadzić tego lekarza.
-Tato, musze wylecieć jak najszybciej.
-Chcesz ją opuścić? W takim momencie?
-Chcę by znów widziała. Sprowadzę ze Stanów doktora Petersona. On jej pomoże.
-To dlaczego jej nie powiesz?
-Nie chcę jej robić nadziei.
-Masz rację.
-Muszę wylecieć jak najszybciej. -i usłyszałem za sobą trzaśnięcie drzwiami
Wybiegłem na korytarz i zobaczyłem jak Angela biegnie przed siebie.
-Angela!
-Zostaw mnie! Po co ci taka kaleka?
-To nie tak! -podszedłem do niej
-A jak? -odwróciła się -Nie chcesz być z kaleką, rozumiem. Wolisz uciec.
-Gdybym nie chciał z tobą być, uciekłbym od razu. Kocham cię, zrozum to.
-Więc czemu uciekasz?? Zawsze tak robisz, gdy robi się skomplikowanie. Leć do tych stanów i nigdy nie wracaj. Przestałeś dla mnie istnieć. -poszła dalej korytarzem, aż zniknęła w swoim pokoju
Angela
*2 MIESIĄCE PÓŹNIEJ*
Nienawidzę Nathana. Lepiej zostawić dziewczynę, niewidomą dziewczynę z dzieckiem i uciec. Tak najłatwiej.
Przechodziłam właśnie przez pasy, gdy wpadłam na kogoś.
-Przepraszam najmocniej.
-Nic nie szkodzi.
-Na pewno? -rozłożyłam laskę
-Tak. Jak masz na imię?
-Angela. A ty?
-James. Dasz zaprosić się na kawę?
-Pewnie. Przypominasz mi mojego dawnego ukochanego.
Nathan
Angela wpadła na mnie na środku ulicy.
-Przepraszam najmocniej. -powiedziała
-Nic nie szkodzi.
-Na pewno? -rozłożyła laskę
-Tak. Jak masz na imię?
-Angela. A ty?
-James. -wymyśliłem na poczekaniu - Dasz zaprosić się na kawę?
-Pewnie. Przypominasz mi mojego dawnego ukochanego.
Zabolały mnie te słowa, ale słusznie zasłużyłem. Ale załatwiłem jej lekarza. Za miesiąc będzie miała operacje i wzrok jej wróci! Ale ona mnie nienawidzi! "Przestałeś dla mnie istnieć!" -ciągle brzmiały mi w głowie jej słowa.
-James... Opowiedz coś o sobie...
_________________________________________________________________________________
I OTO 37!!
Czy operacja sie uda i czy Nathan na nowo rozkocha w sobie Angelę?
Zapraszam już na 38 rozdział "Boje się!!"
Nie wiem co mam napisać więc po prosu powiem że super rozdział. Życzę weny.
OdpowiedzUsuń