-To mój pierścionek. Jest przekazywany kolejnej pani młodego mężczyzny.
-To ja go nie mogę przyjąć... -odsunęłam pudełko
-Możesz... Angela, bo się pogniewam jeśli go nie przyjmiesz.
-Dobrze Patty. -założyłam pierścionek na palec. -Pasuje jak ulał.
Nathan
Od kilku dni szykowałem się ten dzień. Już jestem ubrany, Irma w sumie też. Zbiegłem po schodach na dół, wziąłem pod rękę moją narzeczoną i wybiegliśmy z domu, by nie spóźnić się na nasz ślub. Pod urząd podjechaliśmy moim Jeepem. Wciąż kocham Angelę, ale myśl, że ten palant ją przytula, całuje wkurwia mnie to. A najgorsze jest to, że ślub biorę tylko dlatego, by mój syn miał pełną rodzinę.
Stanąłem z moja narzeczoną na przeciwko urzędnika. Ślub zacznie się za 15 minut. Moim świadkiem miał być Tom, ale jeszcze nie przywlekł swojego ciałka.
W końcu przyszedł razem z świadkową, siostrą Irmy. Podszedł do panny młodej i się z nią przywitał. Po chwili podszedł do mnie.
-Słuchaj, robisz ogromny błąd.
-Nie. Daję Austinowi, to czego ja nie miałem.
-Ale nie kochasz Irmy.
-Chcę być ojcem, a tylko Austin mi został.
-Ale jej nie kochasz.
-Tak, to prawda. Dalej kocham Angelę.
-O wilku mowa... -Tom wziął telefon do ręki -Co mam jej powiedzieć?
-Co chcesz. -wzruszyłem ramionami
-No hej... Dobrze a mała? -moje oczy od razu zwróciły się na Parkera- Co? -popatrzył na mnie - Powiedzmy, że dobrze. Angela, słuchaj bo Nathan chce ci coś powiedzieć. -dał mi telefon
-Heej.-powiedziałem niepewnie
-Chcesz mnie zwyzywać jak ostatnio?

-Dobra, co chcesz?
-Jak Clary?
-Dobrze, rośnie jak na drożdżach.
-Wyślesz jej zdjęcie?
-Tobie?
-To też moja córka.
-Na e-maila?
-Może być. A tam w ogóle jak u ciebie?
-Dobrze. Trochę się przeziębiłam, ale już wychodzę z choroby.
-Co się stało?
-Złapałam coś. Nie martw się, Clary jest zdrowa.
-Jaka jest? -usiadłem na krześle
-Podobna do mnie, ma twoje oczy, twoje ust. Jest taka słodka...
-Chciałbym ją zobaczyć.
-Jak słyszałeś kilka dni temu, przylecę na Wielkanoc, więc ją zobaczysz.
-Przepraszam za wyzwiska.
-Ja też. -mogłem sobie wyobrazić jej uśmiech
-Poniosło mnie.
-Nathan, jest ok. Co robicie?
-Nic. Siedzimy i się nudzimy.
-Słuchaj, ja muszę już iść, bo trzeba Clary nakarmić.
-Wyściskaj ją ode mnie.
-Dobrze. A ty tam wszystkich. Jak moi rodzice?
-W separacji. Ale myślę, że się pogodzą.
- Daj mi jeszcze na chwilę Toma.
-Kocham cię. -wyrwało mi się
-To dobrze. A teraz daj mi Parkera. -dałem Parkerowi telefon
-Spoko... No też całuję. Trzymajcie się.- i się rozłączył
-I co mówiła?
-Pytała jak się czujesz...
-Patrz a mnie oto nie spytała.
-Możemy zaczynać?-spytał urzędnik.
-Tak.-podszedłem do Irmy i wziąłem ją za rękę
-Powtarzajcie za mną. -urzędnik na nas popatrzył. -Najpierw pan.
-Świadom praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeńśki z Irmą Kelly i przyrzekam że uczynię wszystko, aby małżeństwo nasze było zgodne, trwałe i szczęśliwe
-Teraz pani.
-Świadoma praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeńśki z Nathanem Sykes i przyrzekam że uczynię wszystko, aby małżeństwo nasze było zgodne, trwałe i szczęśliwe
-Proszę wymienić się obrączkami i poproszę o państwa podpisy i podpisy świadków. -zrobiliśmy o co urzędnik prosił -Gratulacje. Zostajecie mężem i żoną. Może pan pocałować pannę młodą.
Złapałem ją w talii i pocałowałem. Starałem się myśleć, że to Angela.
Angela
Wybrałam numer Parkera i liczyłam sygnały. Dopiero po 3 odebrał.
-No hej!
-Hej Tom. Jak u was?
-Dobrze a mała?
-Znakomicie. Trochę się bałam, że się przeziębiła.
-Co?
-Nie, jest zdrowa. A jak Nathan?
-Powiedzmy, że dobrze. Angela, słuchaj bo Nathan chce ci coś powiedzieć.
-Heej.
-Chcesz mnie zwyzywać jak ostatnio?-zdenerwowałam się
-Nie.
-Dobra, co chcesz?
-Jak Clary?
-Dobrze, rośnie jak na drożdżach.-poprawiłam kołderkę w łóżeczku
-Wyślesz jej zdjęcie?
-Tobie?
-To też moja córka.
-Na e-maila?
-Może być. A tam w ogóle jak u ciebie?
-Dobrze. Trochę się przeziębiłam, ale już wychodzę z choroby.
-Co się stało?
-Złapałam coś. Nie martw się, Clary jest zdrowa.
-Jaka jest?-usiadłam w fotelu bujanym
-Podobna do mnie, ma twoje oczy, twoje ust. Jest taka słodka...
-Chciałbym ją zobaczyć.
-Jak słyszałeś kilka dni temu, przylecę na Wielkanoc, więc ją zobaczysz.
-Przepraszam za wyzwiska.
-Ja też. -uśmiechnęłam się
-Poniosło mnie.
-Nathan, jest ok. Co robicie?
-Nic. Siedzimy i się nudzimy.
-Słuchaj, ja muszę już iść, bo trzeba Clary nakarmić.
-Wyściskaj ją ode mnie.
-Dobrze. A ty tam wszystkich. Jak moi rodzice?
-W separacji. Ale myślę, że się pogodzą.
- Daj mi jeszcze na chwilę Toma.
-Kocham cię. -wyrwało się mu
-To dobrze. A teraz daj mi Parkera -słyszałam przekazywanie telefonu -Pozdrów tam wszystkich.
-Spoko.
-I wycałuj. Całuję. Trzymajcie się.
-No też całuję. Trzymajcie się. -i się rozłączył
-Z kim rozmawiałaś? -Justin oparł sie o framugę drzwi
-Z Tomem.
-I co tam u nich?
-Po staremu.
-Sykes przeprosił cię za wyzwiska? -przytulił się do mnie
-Tak. -ziewnęłam -Chodźmy już spać. -złapałam go za rękę i zaciągnęłam do naszego pokoju
-Też padam. Jutro muszę być w studio. Poradzicie sobie?
-Tak, Nie martw się o nas. -pocałowałam go -Jest tutaj twoja mama, która traktuje Clary jak własną wnuczkę. Mamy zaproszenie do Londynu na święta.
-Weźmiemy moja mamę i pojedziemy.
-Myślałam o tym. -uśmiechnęłam się do Justina
Poszłam do łazienki, przebrałam sie w piżamę i przyszłam do Justina. Leżał już w łóżku i czytał książkę. Położyłam się obok niego i zaczęłam razem z nim czytać. Wtuliłam się w Justinowskie ciałko i usnęłam.
*MIESIĄC PÓŹNIEJ*
-I co nie ma jak w domu? -spytał Justin całując lekko moją szyję
-Tak, dobrze wrócić. -wtuliłam się w niego
-Kochani, możecie wziąć malutką?
-Oczywiście Patty. -Zabrałam Clary od niej, a Justin wyciągnął dla małej wózek.
-Justin ja pójdę z małą na spacer, a ty rozpakuj się i Patty. -pocałowałam go. -Willy ci pomoże.
-Dobrze kochanie.
-Tylko się z nim przywitać.
Zapukałam do drzwi. Otworzył mi braciszek.
-Angela?
-Na święta przyjechaliśmy. Ja, Clary, Justin i jego mama.
-Boże jak dobrze cię widzieć -uściskał mnie
-No... Też tęskniłam.. -Clary zaczęła płakać.
-Daj mi ja zobaczyć. -Willy wziął małą na ręce -Hej, kochanie.
-Willy, pomóż im tam. Ja idę z małą na spacer.
-Dobra.
Poszłam przywitać się z chłopakami. Clary właśnie zasnęła. Zapukałam do drzwi domu TW. Otworzył mi Jay.
-Angela!
-Jay! Ciszej, właśnie zasnęła.
-Wchodźcie.-pomógł mi wejść
-Jest Nathan?
-Nie. Wyszedł...
-Tom?
-Na sofie leżakuję.
-Tom!! -wykrzyczałam na cały dom
-Tak?-przybiegł do holu -Kochanie!!-przybiegł i mnie przytulił
-No hej przystojniaku! -pocałowałam go w policzek
-Daj mi małą... Zobaczysz jak tylko urośnie zostanie moją żoną.- zażartował Tom.
-Tak... Widzę cię w roli mojego zięcia. -roześmialiśmy się
-Boże... jak mi was brakowało. -Jay mnie wyściskał
-Co się dzieje?- spytali Max i Siva -Hej, Angela!!
-Hej .-Tom oddał mi małą i wszyscy zatonęliśmy w grupowym uścisku.
Nagle drzwi do domu zaczęły się poruszać....
_________________________________________________________________________________
I OTO 31!!!
Kto to może być??
Dowiesz się w 32 części "Jesteś Żonaty??"