sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 13 "A to niespodzianka"

Angela 
   Obudził mnie zapach świeżo zmielonej kawy. Odwróciłam się na drugi bok. Nathana już nie było.Spojrzałam na zegarek: 10:45.
    Po cichu zeszłam na dół. Mój ukochany krzątał się po kuchni.
-Słońce wstało.- podszedł ze mną z kubkiem kawy
-Już dawno. Pewnie jeszcze spałeś jak wstało.
-Ty chyba mówisz o innym słońcu.
-Chyba tak... -napiłam się kawy -Mogę mieć tak codziennie. 
-Zamieszkaj ze mną. Tutaj, z dala od szkoły.
-O to to nie. Muszę ją skończyć. Ty masz jeszcze karierę, a ja?  Jestem zwykłą...- nie było dane mi dokończyć, bo Nathan wpił się w moje usta.
-Dla mnie jesteś niezwykła. I idealna dla mnie. Ile razy mam ci to mówić?
-Codziennie. -uśmiechnęłam się zadziornie -Jak można, rzecz jasna. 
-Oczywiście. A teraz leć weź prysznic, ubierz się luźno, bo po śniadaniu idziemy na spacer. -zaczął iść w stronę kuchni - Aaa....- odwrócił się - załóż pod spód bikini.
-Niespodzianka numer 8?
-Tsaa- podrapał się po karku.
-No dobra. Ale pamiętaj, jak cię zawołam, masz przyjść.
-Nawet jak będziesz w samym ręczniku?- ogniki skakały w jego oczach
-Yhm... -zalałam się rumieńcem
-Czego się wstydzisz? -zapytał podchodząc do mnie i łapiąc dół mojej koszulki
-Nie.-spuściłam z niego wzrok (nagle podłoga była taaaaka interesująca). Chwycił moją brodę i zrobił tak, by masze spojrzenia się spotkały
-Więc....- spojrzał mi w oczy
-Mojego ciała. Czuję się brzydka...
-Wczoraj jak zeszłaś w tej pięknej sukience, pomyślałem co innego. Masz piękne, zgrabne ciało. Nie mów co innego.
-Dobra. Idę się przyszykować.- słaby uśmiech - Zrób mi śniadanko.
-A co chcesz?
-Zdaję się na ciebie- musnęłam jego wargi 
      Pobiegłam szybko na górę i wzięłam prysznic. Owinięta ręcznikiem weszłam do sypialni, gdzie przygotowałam sobie po 2 zestawy bikini i strój jednoczęściowy, oraz dwa rodzaje ubrań: pierwszy i drugi. I zostało pytanie: CO WYBRAĆ?
-NAAATHAN. Chodź tu i mi pomóż.
       Po chwili brunet przyszedł i zdziwiony patrzył na mnie.
-Co?- zapytałam
-W czym pomóc?- podszedł do mnie i popatrzył na łóżko
-Bikini czy jednoczęściowy?
-Bikini. W moim ulubionym kolorze.- pocałował moją szyję
-Ok. A teraz to czy to?- wskazałam na zestawy.
-Drugi. Kochanie...-zaczął zachrypniętym głosem
-Hm?
-Jesteś w ręczniku?
-Tak.
-Nie masz nic pod spodem?
-Nie. 
-Myślisz o tym co ja?
-Zboczeniec.- przewróciłam oczami
-Mam ci pomóc się ubrać?
-Nie.
-To twoja nowa zabawa? Napalasz mnie na ciebie i nic potem nie ma?
- Tak.  Ty też tak się bawisz. Na przykład wczoraj w aucie, albo po kolacji.
-Nie chciałem byś zapamiętała, że nasz pierwszy raz był w samochodzie, albo że czuła, że musisz mi oddać się, za głupią bransoletkę. A wcześniej bo było za szybko.
-Skoro jesteśmy w sypialni, ja mam na sobie tylko ręcznik, a ty tylko w spodenkach... więc... -zaczęłam rysować na jego klacie serduszka
-Tak?
-Moglibyśmy... 
-Ale jesteś pewna?
-Tak - złapałam się za ręcznik
-Poczekaj chwilę. -Nathan chwycił moją rękę. -Obiecałem Willy'emu, że nie dotknę cię, dopóki nie będziesz gotowa. 
-Co mu obiecałeś?
-Groził mi. No dobra... nie groził, ale zabijał mnie wzrokiem.
-Miał z tobą nie rozmawiać. 
-Więc się zapytuję: Na pewno tego chcesz?
      Pocałowałam go, a on pogłębił pocałunek. Złapałam go za kark i przysunąłem do siebie. I w tych chwilach dziękuję bogu, że mam 170 cm wzrostu, a mój ukochany jest o 10 cm wyższy. Popchałam go na łóżko i usiadłam na nim okrakiem. I znów złączył nasze usta.  Poczułam na udzie jak materiał jego spodni napręża się. Nathan "dopadł" moją szyję i  składał na niej drobne pocałunki. Chwilę później zaczął ją gryźć i ssać, co wywołało mój jęk. 
       Tą piękną chwile przerwał dźwięk dzwonka do drzwi. Myśleliśmy, że przesłyszeliśmy się lecz po chwili znów zabrzmiał dzwonek. 
-Nie idź. -szepnęłam mu do ucha.
-Muszę.
-Ale wróć szybko.- zeszłam z niego i podeszłam do komody.
          Długo nie wracał, więc postanowiłam ubrać się w wybrane ciuchy i zejść zobaczyć co sie dzieje. 

Nathan
     Otworzyłem drzwi i zauważyłem Dionne.
-Co tu robisz?- spytałem
-Przyjechałam na weekend. Nie zapominaj, że znam to miejsce.
-Nie możesz tu zostać. Wynajmij inny domek.
-Nie. Chcę ten.- wdarła do środka.- Widzę, że witasz mnie gorąco. -podeszła do mnie i położyła rękę na moim nagim torsie 
-Taaak... witaj w piekle.- sarkazm aż bił
-Sam czy z ta cizią?
-Z moja dziewczyną. Nie muszę ci się tłumaczyć. 
-Przeszkodziłam wam?
-Taak- wskazałem na drzwi- Wynoś się stąd. To mój domek i masz zabrać z niego tą swoją tłusta dupę i wyjść stąd. 
-Hahaha kochanie. Jak ty mnie bawisz. 
-Nathan, co sie tu dzieje?- zapytał Angela jak zeszła na dół
-Ooo patrzcie kto uraczył nas swoją obecnością- przywitała się Dionne - A to niespodzianka.
-Nie pytam twojej pryszczatej mordy. -Angela ja ścięła z góry do dołu -Zaprosiłeś ja tutaj?
     Już miałem coś powiedzieć, gdy nagle ta cała Dionne odparła
-Tak. Zaprosił mnie i powiedział, że jesteś dla niego tylko przelotną znajomością. Zaliczy cię tylko i wróci do mnie.

Angela
-Acha.... Ale to dziwne, bo juz dawno by do ciebie wrócił. Zapomniałaś, że ostatnim razem wygrałam? Nathan... kogo wolisz: ją czy mnie i dlaczego?
       Długo nie musiałam czekać. Nathan podszedł do mnie i zaczął całować moją szyję.
-Ciebie i właśnie dlatego, że cię kocham.
        Szepnęłam na ucho chłopaka.
-Gotowy na finał?  Zacznij mnie rozbierać.
         Chłopak zaczął podnosić moja bluzkę, a ja wskoczyła mu na ręce.
-Wybacz nam, ale musimy skończyć to co zaczęliśmy.- i Nathan wzniósł mnie na górę.
      Usłyszeliśmy tylko trzaśnięcie drzwi wejściowych.
-Angela 3, Dionne 0. Co ty w niej widziałeś?- usiadłam mu na kolanach
- Nie wiem... Chyba czekałem na ciebie i głupoty popełniałem.
-Ona to nie głupota. To tragedia. 
          Śmialiśmy się z jej miny jak tylko Nathan do mnie podszedł. Po 10 minutach zeszliśmy na dół na śniadanie.
-Zrobię nowe. Może wrzuciła jakieś świństwo do tego. -wyrzucił jajecznice chłopak
-Środki przeczyszczające.... Uuuu bójmy się strasznej Dionne. -uśmiechnęłam się słodko
-To po śniadanku na spacer?
-Tak. -usiadłam na wyspie -Nathan...
-Tak skarbie?
-Po co ona przyszła?
-Przyjechała na weekend, bo myślała, że domek będzie wolny. Kupiłem go zaraz po śmierci mamy i Jess. To takie moje miejsce gdy mam doła. Uciekam tu i zapominam o wszystkim
-A masz?- przegryzłam wargę
-Nie. Jesteś dla mnie ważna i chciałem byś wiedziała o tym miejscu. 
-A Dionne?
-Tez ją tu zabrałem i powiedziałem, że może tu przyjeżdżać kiedy tylko zechce. Ale widzę, że ktoś tu jest zazdrosny.... -tyknął palcem mojego nosa
-O nią.... Błagam, nie mam o co. -wzruszyłam ramionami- Wiem, że jesteś TYLKO mój i nikogo więcej. Następnym razem nie będę aż taka miła dla niej.
-Dobra. Nie musisz jej widywać. Nie musisz nawet się z nią przyjaźnić. - pogładził moje udo - Ważne byśmy na nią uważali.- zanurzył twarz w moich włosach.
-Nathan...
-Hmm....
-Jajka.
-Mam....
-Nie o tych mówię zboczeńcu. O tych na patelni.
-Kurwa.... -podbiegł do kuchenki i wyłączył kuchenkę
-I jak jajka?
-Zależy które?
-Zboczeniec.... Te z patelni?
-Spalone doszczętnie.
-Odsuń się i daj mi zrobić coś na śniadanie. 
         Po 15 minutach cudo było już  gotowe. 
-Masz i nie mów, że ci nie smakuje. 
-Rozpieszczasz mnie. -pocałował moją dłoń
-Jedz. Później idziemy na spacerek -usiadłam mu na kolanach
-Zjesz ze mną?
-Tak. -nabrałam na widelec truskawkę i nakarmiłam Nathana
        Chłopak wsadził sobie naleśniczka do buzi i razem go zjedliśmy. Mój chłopak niestety nie miał już ochoty na dalsze spożywanie śniadania tylko na zabawę moim wargami.
-Już. Chodź na ten spacer. - wstałam z jego kolan. -Ubierz się jak człowiek.
-A co nie podoba ci się mój styl?- Nathan również wstał
-Szczerze? -zaczęłam się z nim droczyć -Sorry, ale nie!
-Co?- wbił mi w biodra pace, co wywołało mój krzyk
-Debil. -wywróciła oczami, a mój ukochany przerzucił moje ciało sobie przez ramie -Dzikusie puść mnie! W tej chwili.
-Jak przyznasz, że fajnie się ubieram.
-Chyba śnisz. 
-Oj chyba długo tak powisisz....
-Nathanie Jamesie Sykes. Postaw mnie w TEJ chwili na podłogę.
-Przyznaj, że fajnie sie ubieram!
-Kochanie, ja tylko się z tobą droczę. Postaw mnie na ziemi i idź się ubierz, bo źle będzie z tobą.
-Jakoś mi się nie chcę... 
-Ubrać się czy mnie postawić?
-Wolę dokończyć to co zaczęliśmy, zanim nam tak brutalnie przeszkodzono.- Nathan zaczął iść po schodach do sypialni. - Nie chce mi się iść na spacer. Znam inny sposób na zabicie czasu. 
-Hahaha... Idziemy na spacer. Nagroda później. A teraz... - zaczęłam seksowniejszym tonem, przygryzając płatek Sykesowego ucha - Postaw mnie dzikusie na ziemi. 
-Już się prawie nabrałem na twoje sztuczki. Nie ze mną takie numery kotku. -zaśmiał się 
-NATHANIE JAMESIE SYKES. W TEJ CHWILI POSTAW MNIE NA ZIEMI. 
-OOO to już nie dzikus??
-Cokolwiek...Nathanku.... postaw mnie na ziemi. Masz bardzo fajny styl...- chłopak postawił mnie na ziemi
-Nie możne było tak od razu??
-Nie. -wystawiłam mu język
-Osz ty....Lepiej uciekaj. -zaczął gonić mnie po całym domu


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to mamy 13.
Co za niespodzianki przygotował tym razem Nathan?
Dowiesz się w 14 część "Girl Let Me Love You"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz