niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 6 "Sekret Nathana"

Angela
Will przyszedł około 16 po mnie. Gdy tylko weszłam do domu Will zaprowadził mnie do mojej sypialni.  Usiedliśmy na łóżku.
-Tak mi przykro....- objął mnie
-Will, słuchaj, jest ok. A teraz wyjdz. Idę z Nathanem na imprezę.
-Tylko się nie schlej....
-Mówisz jakbym ciągle piła....
-Wiemy co się dziś stało, i masz powody do picia, a mała już nie jesteś.
-Will, nie idę się upić, tylko zabawić, póki jestem młoda.
-Ale jestem twoim starszym bratem i jestem za ciebie odpowiedzialny. Z kim idziesz??
-Mówiłam, że z Nathanem. A co??
-Nathan to porządny chlopak. Swoje przeszedł. Wiem, bo mu pomagałem z tego wyjść.
-Co się stało??
-I tak za dużo powiedziałem. W skrócie to dobry chłopak.
-Chcesz mi coś przez to powiedzieć?
-Nie. A co o nim sądzisz?
-Jest miły i przystojny... -uśmiechnęłam się-A teraz wyjdź, muszę się przecież ubrać.

Nathan
-Wow, ale bombowo wyglądasz...- zaniemówiłem.
   Ubrana była w przepiękną sukienkę. Sukienka była obcisła i podkreślała jej ciało. Była taka piękna.
-Dzięki, ty też wyglądasz zabójczo. To co idziemy?
-T-tak.
*** Na Imprezie***
-Angela, poznaj Maxa, Toma, Jaya i Sivę. Moich znajomych....- zacząłem
-Miło mi. -podała im rękę na powitanie
-Hej!- przywitali ją
-A te dwie to Kelsey- dziewczyna Toma i Naressha- dziewczyna Sivy- przedstawiłem laski
-Wkońcu jakaś normalna dziewczyna.- uśmiechnęła sie blondynka- Odezwał się twój gust.
-Och, Kelsey. To tylko przyjaciółka.- przewróciłem oczami
-Właśnie.- przytakneła Angela- Nic mnie w nim nie łączy..- te słowa ukuły mnie w sercu- Jesteśmy tylko PRZYJACIÓŁMI.- zaakcentowała ostatni wyraz, co pogłębiło mój smutek i żal do siebie, że nie będzie nic więcej. 
-Angela.... anioł nie dziewczyna- zacżął swój podryw Max,  dziewczyna zaczęła się rumienić a mi został tylko bar i mocne drinki

Angela
-Dziękuję Max za ten taniec. Było miło.- uśmiechnęłam się
-Pijesz?
-Tak, ale zależy co?
-Dla ciebie- zlustrował mnie- proponuję "Słoneczny poranek".
-Czyli...
-Sok, wódka, i lód.
-Brzmi przepysznie.- podeszliśmy do baru, gdzie Nathan sięgał po kolejne kieliszki wódki
-A ty co?- zapytał Max Nathana, klepiąc go po ramieniu.
-Piję, nie widzisz??
-A jaki jest powód?- Pytał łysol
-Chcesz go znać?? To ty. Mógłbyś trzymać swojego druha na wodzy? Gdy tylko pojawi się nowa i piękna laska od razu ją adorujesz. To serio męczące.
-O co ci chodzi?
-Nathan, jesteś wstawiony.- powiedziałam
-Skarbie, -dotknął mojego ramienia- uważaj na Maxa.
-Hahaha- usmiał się Max, a Nathan wrócił do picia.
-Jesteś dupkiem.... Słyszałeś Nathan, dupkiem. -odparłam, odchodząc
-Jeszcze przyjdziesz, kochanie.
-Do ciebie?- wskazałam na Natha- Jasne, już lece.
****
-Max, chodźmy już stąd. -powiedziałam lekko wstawiona
-Gdzie?
-Wszedzie, tylko nie chcę już tu być.
   Wyszłam lekko zataczając się. Max trzymał mnie bym nie upadła. Zaczelismy iść w stronę dla mnie obcą.
-Max, jak chce do domu.-odparłam
-Mam inny pomysł.
    Po jakiś 15 minutach doszliśmy do jakieś kamienicy. Max otworzył drzwi i wprowadził mnie do środka. Rozglądnęłam się w koło, by go znaleść.
    Nagle poczułam jak delikatnie musnął moją szyję. Jego ciepły oddech przyprawił mnie o dreszcze. Poczułam ciepłe dłonie na moich udach.. Odepchnęłam go lekko od siebie, lecz mnie chwycił w biodrach i odwrócił twarzą do siebie. Staliśmy oko w oko. Mój trzeźwy rozsądek powrócił. Położyłam dłonie na nagiej klatce Maxa.
-Nie Max. Nie jestem dziwką.
-Ja tak nie sądzę. Sądzę, że po coś tu przyszliśmy.....- pocałował miejsce za moim uchem, co wywołało jęk wydobyty z moich ust.
   Położył ręcę na moich pośladkach i lekko je ścisnął. Podwinął delikatnie moją sukienkę i  uklęknął prze de mną. Chwilę później wisiałam głową w dół a Max niósł mnie do sypialni.
    Położył delikatnie na łóżku moje ciało i uklękął między moim nogami. W mojej głowie zaświeciła się lampka. Odepchnęłam go od siebie i wybiegłam z sypialni.
-Angela, czekaj.- darł się, ale już byłam za daleko by mnie dogonił. Wyciągłam telefon i zadzwoniłam do Willa, że nie wrócę na noc. I poszłam do mieszkania Nathana. Nogi same mnie zaprowadziły w to miejsce.

Nathan
O 3 w nocy obudził mnie dzwonek do drzwi.
-Kogo to kurwa o tej godzinie tu przynosi.- otworzłem wrota do mojego królestwa.Widok mnie zaskoczył.
-Co tu robisz?- spojrzałem na nią, była zapłakana
-Max....- i zaniosła się płaczem.
-Już.-przytuliłem ją. - Nie płacz. Nie lubię jak jesteś smutna.
   Weszliśmy  do środka i usiedliśmy na kanapie. Angela cały czas płakała, a ja mogłem ją tylko przytulać.
-Miałeś rację. On....
-Już. Przyniosę ci coś do pica.
-Nie zostawiaj mnie samej.
  I co miałem zrobiś. Była roztrzęsiona i pijana. Zrobiło mi sie jej żal. Zostałem z nią.
-Nathan, przez co przeszedłeś?-zapytała, zbijając mnie z tropu
-O co ci kaman?
-Will mówił, że swoje przeszedłeś. Więc? Co się stało.
   Wszystkie wpomnienia, o których chciałem zapomnieć powróciły. Zamknąłem oczy i starałem się przezwyciężyć ten ból.
-To było z jakieś 4 lata temu. Jako nastolatek chciałem wszystkiego spróbować, sięgałem po dragi. Kiedyś moja mama, ja i Jess jechaliśmy samochodem. - Spojrzałem na Angelę, siedziała i słuchała- Pokłóciłem sie z mamą, bo chciała mnie wysłać na odwyk. I wtedy powiedziałem, że lepiej by było, gdyby umarła. I długo na to nie czekałem.- wzięłem głęboki oddech- Tydzień póżniej skrycie wzięłem działkę marihuany. Jak co tydzień jechalismy do babci. Mama żle się czuła i kazała mi prowadzić. -przełknąłem gule w gardle i spojrzałem na przyjaciółkę
-Nathan, prowadziłeś pod wpływem??
-Tak. Pamietem tylko tira i przerażone wrzaski mamy i Jess. Następne co pamiętam, że po tygodniu lub miesiącu ocknąłem się w szpitalu. Ale ich już nie było- zacząłem płakać- To moja wina, że ona nie żyją. To ja prowadziłem i to ja jestem wszystkiemu winny.
-Kim była Jess?
-To moja siostra.
-Nathan, tak mi przykro.- przytuliła mnie. -Brakuje ci ich??
-Tak. Czasami myslę, że zamiast ich mogłem ja zginąć. Gdybym mógł cofnąć czas nie zażył bym tego świństwa. Przeszłem załamanie nerwowe, z którego pomógł mi wyjść Will. To dobry człowiek.
-Tak, jest bardzo dobry. -spojrzała mi w oczy - Dzięki, że mi zaufałeś.-przytuliła mnie do sowjej klatki i zaczęła gładzić moje włosy.
-Czemu poszlaś z Maxem?
-Chciałam by mnie odprowadził, ale chciał wykorzystać.
-Sorry za pytanie...
-Jakie?
-Przespałaś się z nim?
-Nie! Nie jestem kurwą!
-I tego nie rób. To podrywacz. Nawet się w nim nie zakochuj. Złamie ci tylko serce. Tak jak ty moje, kiedy z nim poszłaś.
-Co?- i zdałem sobie sprawę, że za dużo gadam.
    Spojrzała mi w oczy. Później jej wzrok zszedł na moje usta, a po chwili znów potrzyliśmy sobie w oczy.
Przybliżyłem się do niej i delikatnie pocałowałem jej usta. Angela zarzuciła mi ręcę na szyję i zatopiła palce w mioch włosach, pogłębiając pocałunek.
    Wzięłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Położyłem delikatnie na miom łóżku i znów ją pocałowałem. Oddawała mi pocałunki. Jej usta były takie słodkie, stworzone do całowania moich. Ściągła ze mnie koszulkę lezc oderwałem się od niej.
-Nie możemy.
-Masz kogoś?\
-Nie, ale wydaje mi się, że to za szybko. Pójdziemy spać. W osobnych sypialniach. Dla bezpieczęństwa. Mojego i twojego. -wziąłem koszulkę z podłogi i zaczęłem odchodzić.
-Nathan, zostań. Nie zostawiaj mnie. -uklękła na łóżku- Przepraszam.
-Nie masz za co. -podeszłem do szafki i wyjełem jej jakieś ciuchy na przebranie. -Masz załóż to.
   Po 10 minutach wyszła z łazienki już bez makijaż, sukienki, fryzury. Tylko w moich szortach i podkoszulce.  Podeszła do mnie, złapała za rękę i zaciągnęła w stronę łóżka. Położyła się, a ja stałem jak kołek.
-To co położysz się obok mnie?
-T-tak.- ściągłem koszulkę i spodnie i polożyłem się obok niej.
    Wtuliła się we mnie i na dobranoc pocałowała. Po chwili zasnęła, a ja uświadomiłem sobie, że to wlaśnie z nią chcę zasypiać i budzić się. Ona jest teraz moim całym światem.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak? Podoba się?
Co będzie jak Angela sie obudzi? Czy Max znów wkroczy w jej życie?? I czy Nathan powie przyjeciółce o swoich uczuciach??

 dowiecie się w nowej części " Słuchaj, Kocham cię, tak jak ty mnie"












1 komentarz: