niedziela, 7 września 2014

Rozdział 43 "Udało się!"

 Nathan
   Podszedłem cicho do okna, a reszta robiła to co ja. Rozejrzałem się uważnie i prócz Max'a i tego osiłka był jeszcze jeden. Pokazałem to Tomowi na palcach, a on na znak porozumienia kiwnął głową. No kurwa, działamy pod wpływem emocji, a Tom to leniwiec kanapowy, który ogląda za dużo filmów.
  Usłyszeliśmy jak ktoś podjechał i zaraz obok nas Justin i jego banda.
-No nareszcie! -powiedział Tom a ja go gestem ręki uciszyłem -Co tak długo?
-Trzeba było się przygotować. -podniósł koszulkę, a naszym oczom ukazał się gnat -Ale jak widać wy też nieźle ubezpieczeni.-Cicho się zaśmiał
-Jest trzech ludzi.-powiedziałem szeptem
-To my dwóch. -powiedział Justin -My się tym zajmiemy a wy oddajcie nam broń.
-Chcę ją uratować!-powiedziałem zły głośniej
-Nathan, my się tym zajmiemy.  -uciszył mnie Justin
-Nie! Ona tam jest!- wrzasnąłem na nich wszystkich
-Nathan, też ją kocham. -popatrzył na mnie Juss -Dobra, Sykes idziesz z nami...
  Przyglądałem się jak moi przyjaciele odchodzą, a ja zostaje na posterunku razem z Lukiem.
-To tak. -odparł po chwili Juss -Luke -wskazał na blondyna obok mnie- Bierzesz ze sobą Roba i idziecie sprawdzić teren. -przejrzał pozostałych -Pete, wezmiesz Matta i wejdziesz tyłem. -cała czwórka poszła -Nathan... niepostrzeżenie wejdziesz do magazynu i ja odzyskasz. -spojrzał na mnie -Cały mój świat, jest w twoich rękach.
-To też mój świat. -powiedziałem spoglądając na niego
-Więc tego nie zjeb.- i wszedł do środka, po czym ja i paru ludzi.


Angela
-Tak, kochanie właśnie ja. -powiedział Louis
-Nie. -odsunęłam się od niego, a on brutalnie mnie objął- Puść, to boli. -wyrywałam się
-Zaraz będziesz w nowym domu kochanie. -dotknął mojego policzka a ja zrzuciłam jego rękę
-Nie waż się mnie dotykać. Uważałam cię za przyjaciela, a okazałeś się chujem. -cofałam się, aż moje plecy dotknęły ściany -Brzydzę się tobą. Wolę umrzeć, niż być z takim palantem jak ty. -poczułam silne uderzenie w policzek. Od razu w moich oczach pojawiły się łzy, które powoli płynęły po twarzy.
-Zamknij się. Skończył się miłosierny Louis. Zawsze chciałem ciebie, tylko dla siebie. -przycisnął swoje ciało do mojego -Byłaś moją obsesją. Nie umiałem sobie z tobą poradzić. I od teraz już należysz do mnie. Od dzisiejszej nocy -podniósł moją nogę i oplótł za sobą i przywarł do mnie bliżej -Nie potrzebujesz tych dwóch chłopaczków. Musisz poczuć mężczyznę.
-Proszę, zostaw mnie. -powiedziałam, cicho łkając i próbując go odepchnąć
-Nie rozumiesz, że już ze mną zostajesz? Au -kopnęłam go kolanem w brzuch, a on z pięści mnie w policzek na co krzyknęłam.


Nathan
  Usłyszałem jej krzyk. Była tutaj, a myślałem, że się mylę. Jeśli coś jej zrobią obiecuje, że rozpierdolę każdego po kolei, zaczynając na Max'ie a kończąc na tym sukinsynie, co porwał Angelę.
Patrzyłem jak Justin rzuca się na łysego i okłada go pięściami, po cichu klnąc.
  Przeszedłem niepostrzeżenie obok całej bójki, i skierowałem się w źródła krzyku. Podszedłem do wielkich drzwi prowadzących do mniejszego korytarza. Szedłem powoli i bezszelestnie. Wyobrażałem sobie, co zrobię. Stanąłem za kolumną i wysunąłem dłoń z bronią, prawą nogę a potem cały. Zbadałem teren i dalej z wyciągniętą bronią szedłem przed siebie do drzwi na końcu korytarza. Usłyszałem szamotaninę, głośnie odgłosy. Pobiegłem w tamtą stronę. Chwyciłem klamkę drzwi i lekko je uchyliłem.
   On stał do mnie tyłem, a ona błagała, by przestał. On całował miejsca, w których ja zostawiałem jej pocałunki.
-Zostaw ją. -otworzyłem drzwi mocnym kopnięciem
-Hahahaha! -odwrócił się, wystawił Angelę przed niego i przystawił bron do jej skroni
-Louis. -powiedziałem i patrzyłem na nich
-Przegrałeś. Słyszałeś przegrałeś.-zaśmiał się głośniej
-Puść ją.- powiedziałem robiąc dwa małe kroki w ich stronę
-Nie podchodź, bo zastrzelę ją. -Angela zaczęła płakać
   Stanąłem i patrzyłam na nich. Tomlinson ją obejmował a przy jej skroni była lufa jego pistoletu. Czułem się jakby ktoś zabrał mi serce i zaczął je na moich oczach ciąć wielkim tasakiem. Nic nie mogłem zrobić.  Tylko stałem.
-Nie rób jej krzywdy. -powiedziałem po cichu


Angela
-Nie mam zamiaru. -odparł Lou po wypowiedzi Jamesa.
-Puść ją. -słyszałam jak odblokował broń
-Idź. -puścił mnie a ja powoli zaczęłam iść do drugiego chłopaka
-Dobrze skarbie, chodź do mnie. -mówił James ciepłym głosem a ja po chwili zatonęłam w jego objęciach
   Pogłaskał mnie po głowie i pocałował w czoło. Zaczęłam bardziej płakać, ściskając w dłoni jego koszulkę. Zaczęliśmy powoli odchodzić. Nakrył moje nagie ramiona swoją kurtką i przeszliśmy przez jakiś zimny chyba korytarz.
-Jesteś cała, kochanie? -zatrzymał sie w pół kroku i odwrócił mnie do siebie twarzą -Jesteś cała posiniaczona.
-James... marzę tylko o moim łóżku. -wymusiłam uśmiech, ale czułam, że to nie koniec na dzisiaj.


Nathan
   Patrzyłem na jej popuchnięte oczy od płaczu i sińców, na rozciętą wargę, na kolejne siniaki na jej twarzy i na nadgarstkach. Pogłaskałem ją tam na co usłyszałem jej jęk bólu. Po mojej twarzy poleciały pierwsze łzy, Przytuliłem ją mocno, do siebie i pocałowałem w głowę.
-Już, nikt cię nie skrzywdzi. Obiecuję.


Bez perspektywy
   Louisowi nie podobało się, że znów przegrał z Nathanem. Wymyślił tak doskonały plan, a teraz Angela znów była z Sykes'em.  W pierwszym magazynie Max bił się z Justinem, Harry (karczycho co był z Max'em) z Petem a Mark z Matt'em.
    Justin stał nad Max'em i trzymał pięść w powietrzu.
-Jaka jest tutaj twoja rola? -powiedział sycząc
-Ważna. -wypluł krew ten drugi -To koniec. -po czym dostał od chłopaka jeszcze raz z szczękę -Nikt jej nie będzie miał. -zaśmiał sie Max -To koniec wszystkiego.
    Przerażony Justin wstał i pobiegł do miejsca, gdzie Louis się kierował. Stał tam Nathan odwrócony do Tomlinsona plecami i wtulona w niego Angela.
   Wystrzelił pocisk prosto w plecy Sykes'a. Justin rzucił sie i osłonił swoją piersią chłopaka i ukochaną. Dostał. Było słychać krzyk dziewczyny i kolejny strzał, tylko że z broni Nathana. Louis padł.


Nathan
   Zrobiłem to co musiałem... Zabiłem Louisa. Angela była bezpieczna. Popatrzyłem na nią. Trzymała dłoń na brzuchu Justina. Krew była wszędzie. Ukucnąłem obok nich. Justin ciężko oddychał, a Angela próbowała tamować krew.
-To nic nie da. -odparł zaciskając zęby. podłożyłem pod jego głowę zwiniętą bluzę -Angela, ja umieram. -powiedział patrząc na nią.-Pamiętam twój wyraz twarzy gdy powiedziałem, że cię kocham, najdroższa. -dotknął jej policzka i lekko się uśmiechnął
-Justin... -szepnęła a on wytarł jej policzek -Nie umrzesz. Będziesz biegał z Clary, widział jej uśmiech. -lekko uniosła kąciki ust- Więc, nie możesz umrzeć.
-Aniołku. -pogładził jej policzek -Muszę odejść. -spojrzał na mnie -Udało się! Odzyskałeś cały mój świat. Opiekuj się nią. -zaczął mówić powoli -Jeśli mogę być tak bezczelny... -zaśmiał się -Nazwijcie swojego syna po mnie. -popatrzył na nas z uśmiechem -Jesteście stworzeni dla siebie.- złączył ze sobą nasze dłonie
-Dobrze...-ścisnąłem jej dłoń i wytarłem łzy -Będę się nią opiekować. Wiesz, że jest moim wszystkim. -spojrzałem na nią i lekko się uśmiechnąłem, a Angela zakryła włosami swoja twarz
-Justin... -dotknęła jego policzka- Nie umrzesz. Będziesz z nami. -słyszałem jak nasza ukochana dalej płakał, jej głos sie łamał.
-Pocałuj mnie po raz ostatni. -wyszeptał Juss i popatrzył na mnie, a ja kiwnąłem na znak pozwolenia.


Angela
 Pocałowałam delikatnie Justina. on odwzajemnił dotykając moich włosów.  Całowałam go dalej i przypomniały mi się słowa Nathana, gdy całowałam go na pożegnanie zaraz po narodzinach Clary. "Chciałbym cię tak całować na powitanie.''. Zaraz po tym Juss powiedział dokładnie to samo.
-Chciałbym cię tak całować na powitanie, lecz nie tylko. Całe życie. - czułam jego wzrok na sobie
-Justin...-nic nie odpowiedział -Justin! Nie zostawiaj nas!
-Kocham cię Aniołku. -powiedział, a ja poczułam jak nie oddycha
-Justin!!! -zaczęłam go ratować- Masz żyć!!! Rozumiesz!!!-wyłam najgłośniej jak umiałam i upadłam na jego ciało.
   James zabrał mnie i mocno przytulił. Zaczął powoli mnie kołysać i uspokajać.
-Skarbie, on jest teraz w lepszym miejscu. Patrzy na ciebie z góry. -pocałował mnie w głowę i chwile później przybyło pogotowie i zabrało ciało Justina

*3 dni później*
   Stałam nad grobem Justina i płakałam. Selena obwiniała mnie o jego śmierć. James mocno mnie przytulił do siebie, a ja z Clary w wózku wtuliłam się w niego, chowając się pod jego płaszczem. Tego dnia jakby całe Stratford żegnało wspaniałego człowieka. Nawet niebo płakało jak ja.
   Wszyscy odeszli, zostałam tylko ja, James i Pattie. Przytuliłam swoja niedoszłą teściową i płakałam razem z nią.
-Pattie...
-On jest tam, gdzie jest lepiej... -powiedziała płacząc -Wiem, ze chciał cię uratować kochanie. -pocałowała moją głowę
-Zawsze będziemy twoją rodziną Pattie. -pocałowałam jej czoło -Ja zawsze będę synową a Clary twoją wnuczką. -przytuliłam ją mocno

*2 dni później*
    Szpital. Oddział okulistyczny. Godzina do operacji. Czekałam na ten dzień od wypadku, aż zobaczę Clary, rodziców, przyjaciół, Pattie oraz Jamesa. Tak mocno go kocham. Nie sądziłam, że ktoś zastąpi mi Nathana.
    Co do Maxa... Złapali go, ale zdążył wykrzyczeć, że jest ktoś jeszcze kto chce nas zniszczyć i to sie uda tej osobie. Tyle o nim
-Denerwuje się. -powiedziałam ściskając dłoń Jamesa.
-Skarbie, będziesz znów widzieć. -pocałował mnie a ja odwzajemniłam pocałunek lekko pogłębiając
-Marzę o czymś innym. -uśmiechnęłam sie zalotnie
-Uwierzysz, że ja też? -zaśmiał się, po czym znów mnie pocałował


Nathan
  Za kilka dni stanie sie jasne dla niej, że ja i James to jedna osoba. Pokochał mnie na nowo, szkoda tylko, że Jamesa. Byłem o siebie zazdrosny. Całowałem ją gdy wszedł Tom do sali.
-Młody chodź do mnie. -rozkazał
-Skarbie zaraz wrócę. -pocałowałem ją i wyszedłem na korytarz zaraz za przyjacielem.
-Wiesz, że ona pozna prawde?
-Tak, wiem.. I mam nadzieję, że mi wybaczy. Kocham ją całym sercem, tak jak małą.
-Wiem i ułoży się.
  Minęła nas pielęgniarka i weszła do sali Angeli.
-Niezła nawet. -powiedział Jay podchodząc do nas patrząc za pielęgniarką
-No nawet. -powiedziałem patrząc gdzie wychodzi


Angela
   Siedziałam na łóżku i patrzyłam uśmiechnięta w sufit. Nagle ktoś przyszedł do sali.
-Przyszłam pani zrobić zastrzyk. -powiedziała prawdopodobnie pielęgniarka
-Proszę. -powiedziałam
   Pielęgniarka wstrzyknęła coś do kroplówki a ja zaczęłam sie żle czuć.


Nathan
    Wszedłem do sali, gdzie Angela leżała. "Śpi"- pomyślałem i usiadłem obok niej. Dotknąłem jej ręki i wybiegłem na korytarz.



_________________________________________________________________________________

I OTO 43 ROZDZIAŁ!!!!!!

CO SIĘ STAŁO JAK MYŚLICIE??

ZAPRASZAM JUŻ NA 44 ROZDZIAŁ "OTRZYJ OCZY, SERCU SÓL ZASZKODZI"

2 komentarze:

  1. Zaczełam Lubić Jussa To Go Uśmierciłaś!
    Teraz Robisz Krzywde Mojemu Aniołkowi!
    Rozdział Zajebisty Jak Każdy Poprzedni *.*
    Weeny Kochana I Do Nastepnego ♥.♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, że pewnie się powtarzam, ale... CO SIĘ TUTAJ DZIEJĘ???!!! To opowiadanie zaczęło się tak słodko i niewinnie a teraz? WOW. Louis powrócił w wielkim stylu, ale to dobrze, że Nath go zabił. Max to dupek i zrobił to wszystko z zazdrości, ale teraz zgnije w więzieniu i dobrze mu tak... Ale co teraz będzie z The Wanted? Justin to jeden, wielki bohater; mógł pozwolić, aby kula trafiła w Nathana a on by żył z Angelą, ale on się poświęcił. #RIPJustin #JustinBohaterem :D Kto jeszcze tam zastał? A no tak. Niech Sykes w końcu jej powie prawdę!! To się źle skończy jak tak będzie ją okłamywał. A co do tej pielęgniarki to na pewno jest Stella czy jak jej tam było. Świetny rozdział i już nie mogę doczekać się następnego, dlatego pisz szybciutko. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń